Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
13 listopada 2009
Lekarze-więźniowie Auschwitz-Birkenau (3)
Zdzisław Jan Ryn
Kliknij tu, aby przeczytać pierwszą część relacji

A oto druga część relacji

W szczególnie złożonej sytuacji byli więźniowie-lekarze zatrudnieni w obozowych rewirach. Wobec ograniczenia możliwości leczniczych, braku leków czy instrumentów musieli niejednokrotnie decydować o życiu i śmierci swoich podopiecznych. Na pewno decyzje te były dla nich bardzo trudne. Nie mogli ich jednak uniknąć; tylko dla niewielu wystarczyło lekarstw, które mogły uratować życie, nie wszystkich można było uratować od selekcji itd. Trzeba było wybrać, kogo skazać na śmierć, a komu dać możliwość życia. […]

Lekarze-więźniowie chcieli za wszelką cenę pomóc swym chorym, nawet tym, którym pomóc nie mogli i wbrew swej woli musieli skazać ich na śmierć. Dla lekarzy SS chorzy byli elementem obcym i obojętnym, przeznaczonym szybciej lub później do likwidacji. Więźniowie-lekarze, nie mogąc w pełnym tego słowa znaczeniu leczyć, czynili wszystko, aby ratować chorych przed selekcją. Oto świadectwo byłego więźnia Auschwitz, Austriaka Franza Danimanna. Nie znając języka polskiego, z trudem rozumiał zabiegi rewirowego personelu, który czynił wszystko, aby go uchronić przed przeniesieniem do Birkenau, gdzie wywiezionych chorych czekały komory gazowe i krematorium. Straciłem przytomność, nie wiem, na jak długo. Ktoś karmił mnie jak małe dziecko; podano mi basen i butelkę; nie mogłem wstać. Polski lekarz-więzień niepoprawną niemczyzną mówił coś o pneumonii z powikłaniami i kiwał przy tym głową. Najważniejsze jednak, że nie był to dur, który stanowił największy postrach wśród chorób obozowych. Lekarz-więzień we wzruszający sposób troszczył się o mnie. […] Szeptał mi do ucha, że w Brzezince w ogóle nie ma szpitala, a tym bardziej oddziału dla ozdrowieńców, natomiast są komory gazowe, dokąd będzie sortował więźniów lekarz obozowy. Uratowano mu życie i przeżył obóz.

Więźniarski personel rewiru zmuszano do fałszowania dokumentacji lekarskiej, zwłaszcza do niepodawania prawdziwej przyczyny śmierci. Na przykład, kiedy zamordowano Żyda Liebermanna, pisarza rewiru Leona Głogowskiego zmuszono do wpisania jako przyczyny śmierci udaru mózgu. Zrozumiałem – napisał – że tak czy inaczej Żydzi w obozie nie mają żadnego prawa do życia i że chodzi tu o ich zupełną zagładę, niezależnie od sposobu zabijania. W jakże innej sytuacji podejmowali decyzję lekarze SS, na przykład na obozowej rampie podczas selekcji. W scenie selekcji było coś z sądu ostatecznego, ruchem palca selekcjoner decydował o życiu lub śmierci setek i tysięcy ludzkich istnień. Ale nawet i w takiej sytuacji postawa polskich lekarzy mogła uratować życie więźnia.

Oto relacja Kazimierza Tokarza: W roku 1941 zachorowałem na tyfus plamisty. Pewnego dnia zaczęła się selekcja. [...] Nas, zdolnych do transportu, pozostawiono do następnego dnia, w którym mieliśmy być zgładzeni w komorach gazowych. [...] Żal mi było życia. Dlaczego po dwóch latach walki o każdy dzień, o każdą godzinę, mam teraz tak strasznie umierać w komorze gazowej? Myślami byłem już po tamtej stronie życia. [...] To był już stan egzaltacji, stan przeniesienia się duchem w świat inny, piękniejszy, gdzie nie ma mordów, zimna, bicia, głodu, apeli. W takim stanie duchowym wychodziłem do aut, które wywoziły chorych do komór gazowych. Dzięki interwencji polskich lekarzy-więźniów esesmani dokonali jeszcze raz przeglądu chorych przeznaczonych do komór gazowych i z grupy około 600 więźniów uratowałem się, jak i około 40 kolegów.

Pierwszym polskim więźniem- lekarzem, który pełnił tę funkcję w szpitalu obozowym, był dr Stefan Pizło. Oddziaływaniu i wpływowi dr. Pizły na otoczenie zawdzięczano pożądane w oświęcimskim piekle przejawy humanizmu promieniującego od niego w tamtejszym środowisku, gnębionym przez zbrodnicze wyczyny zbirów- założycieli obozu”.

Piękną kartę w obozowym rewirze zapisał dr Czesław Lutyński, absolwent wydziałów lekarskich w Charkowie i w Poznaniu. Do Auschwitz trafił w sierpniu 1943 roku za działalność polityczną. Po kwarantannie przeszedł do baraku 30 jako sanitariusz. Dzięki zręczności ratował wielu chorych od morderczej pracy, przetrzymywał ich w szpitalu obozowym. W rewirze obozowym pełnił funkcję pflegera dla chorych na gruźlicę. Współpracował z innymi polskimi lekarzami: Alfredem Federkiewiczem, Janem Malinowskim, Witoldem Kuleszą, Stanisławem Kapuścińskim. Wielu świadków podkreśla jego odwagę, nawet bohaterstwo w ukrywaniu zagrożonych więźniów.

Na przykład przez rok ukrywał na swym bloku na wpół oślepłego majora Bronisława Mroza-Długoszewskiego, późniejszego autora opowiadań obozowych "Niepotrzebna łyżka". Doktor Witold Kulesza był więźniem politycznym, pracował w rewirze męskim w Brzezince. Uratował życie wielu więźniów różnej narodowości, w tym dwóch polskich lekarzy, narażając własne. Doktor Tadeusz Gąsiorowski zapisał się tym, że jako pierwszy z lekarzy w skrajnie prymitywnych warunkach rewiru, przeprowadził operację wyrostka robaczkowego i uratował życie chorego.

W Auschwitz-Birkenau znaleźli się również lekarze wojskowi, między innymi Rudolf Diem, Czesław Jaworski, Tadeusz Kowalski, Czesław Kozłowski, Edward Nowak, Zbigniew Szawłowski i Jan Maria Suchomel. Praca w stacji rentgenowskiej w bloku 28 dawała doktorowi Suchomelowi duże możliwości pracy konspiracyjnej. Między innymi w kasetach do klisz rentgenowskich wysyłał grypsy do apteki w Brzeszczach. Doktor Rudolf Diem włączył się w konspirację, ryzykował własne życie w ratowaniu innych więźniów. W pozostawionych notatkach napisał:

Cały czas balansowałem na krawędzi ryzyka. […] Wszedłem na tę drogę i gra o własne życie stawała się z każdym dniem oderwaniem od rzeczywistości i hazardem o własne życie. Doktor Stanisław Mazurek zasłynął między innymi z tego, że jednemu z najgroźniejszych blokowych, Schnederowi, zalecił celowo czysty krezol zamiast środka przeciw wszawicy. W wyniku oparzenia skóry blokowego wywieziono do szpitala we Wrocławiu. Doktor Józef Jabłoński trafił na rewir w Auschwitz I dwukrotnie. Najpierw był zatrudniony przy oczyszczaniu bloków po wyprowadzeniu kobiet do Birkenau, a potem w rewirowym ambulatorium. Zachorował na dur wysypkowy, uratowano mu życie przedłużonym pobytem w rewirze.

Doktor Tadeusz Szymański trafił do rewiru w stanie „zmuzułmanienia”. Pracował w bloku zakaźnym – początkowo jako pielęgniarz, potem jako lekarz. Następnie przeniesiony do obozu cygańskiego, gdzie był kierownikiem jednego z bloków. Doktor Ignacy Kwarta, ciężko chory na gruźlicę płuc, przeżył dzięki fachowej opiece dr. Władysława Tondosa. Pracujący z nim Józef Mężyk, student medycyny, napisał: Wśród ciągłych intryg, szantaży, fantastycznego szpiegostwa, groźby, infekcji, oraliśmy ten beznadziejny ugór obydwaj, wychodząc obronną ręką z wszelkich haczyków, pułapek itd. Ten cytat oddaje atmosferę, w jakiej pracowali więźniowie-lekarze.

Doktor Czesław Gawarecki był kierownikiem stacji rentgenowskiej. Odważnie współpracował z dr. Rudolfem Diemem, ukrywając prawdziwe rozpoznania choroby i w ten sposób ratując więźniów od selekcji. Został rozstrzelany jako więzień polityczny w bloku 11. Pułkownik dr Czesław Wincenty Jaworski przybył do obozu w bardzo złym stanie zdrowia. Awansował od robotnika fizycznego, przez pielęgniarza, aptekarza aż do funkcji lekarza w rewirze. Po uwolnieniu obozu pozostał z 850 chorymi więźniami różnych narodowości aż do przybycia lekarzy armii radzieckiej.

Doktor Roman Łaba imponował lekarzom SS talentem diagnostycznym, z jego doświadczenia korzystał nawet lekarz obozowy Werner Rhode. Doktor Wilhelm Turschmid, chirurg, nazywany przez więźniów „Dziadziusiem”, został rozstrzelany na bloku 11. Doktor Edward Nowak był jasnym promieniem w ciemnościach oświęcimskiego obozu, człowiekiem zasad w miejscu odczłowieczenia godności ludzkiej, a sztuki leczenia nie traktował jako zawodu, lecz jako święte posłannictwo w służbie ludzi. Zmarł później z powodu duru wysypkowego w obozie na Majdanku.

CDN