Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
11 sierpnia 2014
Na dwa dni przed apelacją
Ernestyna Skurjat-Kozek. Foto Puls Polonii

W niedzielę 27 lipca 2014 r. odbyło się w Klubie Polskim w Ashfield zebranie informacyjne dla członków Klubu, na które zaproszono Puls Polonii. Przebieg zebrania został więc nagrany i utrwalony na zdjęciach. Na zebraniu przedstawiono aktualną sytuację finansową i prawną (za dwa dni miała się odbyć w Supreme Court rozprawa apelacyjna) oraz plany remontów i modernizacji. Pierwsza część zebrania była spokojna i dostojna, momentami lekko nudna, ale im bliżej końca, tym goręcej się robiło, jako że w czasie dyskusji „wybuchło” kilka kontrowersji.

Ale zacznijmy od początku. Zebrani uczcili minutą ciszy pamięć zmarłej niedawno Wiesławy „Wiesi” Szupryczyńskiej i ofiar samolotu MH17 zestrzelonego nad Ukrainą. W związku z wyborami planowanymi na koniec listopada wybrano Komisję Wyborczą w składzie: przewodniczący Roman Migocki oraz Janusz Baranowski, Hubert Błaszczyk, Ryszard Geras, Andrzej Kozek, Małgorzata Kwiatkowska, Barbara Paczyńska, Kazimierz Paciej, Wieslaw Paździor, Helena Żebrowska, Zdzisław Ziółkowski i Wacława Ziółkowska. Kolejnym punktem zebrania były sprawy dyscyplinarne. Bardzo dokładnie omówiono działania osób, które zdaniem Zarządu godziły w finanse i/lub reputację Klubu; przypomniano, jak zastosowano procedurę dyscyplinarną (włącznie z etapem tzw natural justice). Decyzją Zarządu Pan Dariusz Plust został zawieszony w prawach członka, a Pani Teresa Wolak pozbawiona członkowstwa. Prezes Ryszard Borysiewicz ubolewał, że działania pewnej grupy osób przez ostatnie 18 miesięcy naraziły Klub na duże straty finansowe, a Zarząd i bliskich współpracowników na huśtawki emocjonalne oraz wielki ubytek energii.

Mimo tych różnych perturbacji sytuacja finansowa Klubu nie jest najgorsza. Zaprezentowano plansze porównujące finanse z lat 2007-2014. Przez ostatnie dwa lata obroty Klubu poszły zdecydowanie w górę prawie o 50%. Straty w 2012 r. wyniosły $ 117,000 i jak podkreślił Prezes, Klub przetrwał kryzys tylko dzięki spadkowi (it was not good management, it was simply good luck). Straty w ub. roku wyniosły juz tylko $73,000, a w tym roku $48,000. Finansowo Klub nadal wisi na włosku, ale zdaniem Prezesa ten włosek jest coraz grubszy i silniejszy. Obecnie obroty finansowe Klubu są na poziomie $430 tys. rocznie, jest nadzieja, że w przyszłym roku wzrosną do $550 tys.




Klub powinien wyjść na zero jeszcze w tym roku, jest więc możliwe, że od przyszłego roku będzie miał zyski. Najbardziej dochodową imprezą jest klubowa dyskoteka Vibrations, organizowana co dwa miesiące. Na ostatnią przybyło 450 osób (w tym dużo Włochów i Greków), które zapłaciły po $25 wstępu, a w obu barach „utopiło” ok. $15 tysięcy. Jak dobrze pójdzie to w przyszłym roku Vibrations będą organizowane co miesiąc. Sukcesem finansowym są comiesięczne BBQ, a nowym „przebojem” stają się Pierogi Sundays. Jak podkreśliła Eleonora Paton (członek Zarządu), coraz większą rolę promocyjną odgrywają Facebook i klubowa strona internetowa.

Niestety, sytuację finansową i emocjonalną komplikuje proces sądowy; Prezes z wielkim uznaniem wyraża się o dyrektorach i wolontariuszach, którzy bardzo ciężko pracują i dają z siebie wszystko, choć żyją w ciągłym stresie, psychicznej udręce i niepewności.(Nieco uprzedzając chronologię wydarzeń podam tutaj, że wtorkowa apelacja – 29 lipca – nie zakończyła się ostatecznym wyrokiem; panel sędziowski ma podjąć ostateczną decyzję za jakieś 4-12 tygodni, co po obu stronach konfliktu przedłuża okres napięcia i niepewności.)




Prezes przypomniał, co się wydarzyło w ostatnim roku: gdy Kameralna dostała wymówienie, wytoczyła sprawę Klubowi w sądzie. Sąd pierwszej instancji przyznał Kameralnej prawo dzierżawienia lokalu restauracyjnego włącznie z Salą Lustrzaną. Klub zaczął organizować własne obiady niedzielne. „Opozycja” nasyłała na Klub food inspectors, Ashfield Council jak i inspektorów z Office of Liquor Gaming and Racing (OLGR); ze wszystkich zaczepek Klub wyszedł zwycięsko. Równie skutecznie się wybronił, gdy z za drugiej strony barykady poszło do ASIC oskarżenie o fałszerstwa wyborcze. Była i próba zamachu, czyli wyrzucenia Zarządu legalnego przez zarząd samozwańczy. Klub wygrał, tyle, że wybory odbyły się z opóżnieniem.

Co dalej? Jeśli wynik apelacji będzie pozytywny, to Klub odzyska kontrolę nad wszystkimi salami i lokalami[/i] i będzie mógł spokojnie prowadzić biznes. Jeśli przegra, to jak mówi Prezes, „ będzie źle, ale nie tragicznie”. „Kameralna” pozostanie na Norton Street jeszcze przez 2,5 roku nadal użytkując Salę Lustrzaną, bowiem decyzją sądu ma prawo użytkować ją w piątki, soboty i niedziele. Faktycznie jednak Sala w niedziele (a bywa że i w piątki i soboty) stoi pusta. Jak powiedział jeden z dyrektorów: „Szef restauracji wykorzystuje sytuację do bólu, a przecież mógłby powiedzieć, skoro sala jest w niedzielę wolna, to zorganizujcie sobie w niej coś dochodowego...ale niestety takiej współpracy nie ma. Serce pęka, że potencjał Klubu jest niewykorzystany.”




[b]W tej niewesołej sytuacji budżetowej Klub planuje wydatki w sposób bardzo ostrożny, remontuje i modernizuje powoli, krok po kroku. Zapadła jednak decyzja, że niektóre remonty i naprawy będą powierzane licencjonowanym profesjonalistom, a nie ochotnikom, którzy z dobrego serca „zatykają dziury” i tylko przedłużają agonię staroci. W myśl tej filozofii na klubowych schodach ułożono nowy dywan; trochę kosztował, ale potrwa dziesiątki lat. Rozpoczyna się przebudowa baru, gdzie musi się znaleźć miejsce na kilka stolików i fotelików; ma być przejście z baru wzdłuż okien do Sali Lustrzanej. Jeśli będzie szybki odzew na apel Capital Appeal, to ta przebudowa powinna się zakończyć w 3-6 miesięcy. Barowe lodówki są stare i ciagną za dużo prądu, trzeba je wymienić. Po półrocznych perturbacjach udało się wreszcie zamontować licznik elektryczny, który ma wystawiać „Kameralnej” rachunki za prąd. No, ale to jest długa, skomplikowana i kontrowersyjna opowieść, której z powodów prawnych nie możemy tu rozwinąć.

W barze stoją atrakcyjne maszyny pokerowe – Klubu nie byłoby obecnie stać na kupno maszyn (nawet używanych), zatem je dzierżawi, płacąc tylko za serwis. Po wizycie producenta piwa „Kosciuszko” Chucka Hahna, w barze pojawiły się ofiarowane przez niego firmowe szklanice (schooners). Skoro mowa o darowiznach, warto wspomnieć, że Kamila Wróblewska-Hutchison ofiarowała Klubowi komputer z oprzyrządowaniem i drukarkę, które stoją w biurze. Za kilka tygodni pojawią się w barze nowe cash registers oparte na technologii internetowej, po ew. połączeniu restauracji i baru praca barmanów i kelnerów stanie się bardziej efektywna; klient bedzie mógł zamówić danie jeszcze w barze. Cały Klub ma być objęty systemem WiFi; jego bywalcy będą mogli za darmo korzystac z internetu, a także oglądać polską telewizję. Klub ma dwa duże ekrany telewizyjne, wkrótce i takowe pojawią się i w barze.




O zaletach Facebooka mówiła Eleonora Paton (członek Zarządu). Ujawniając kliki, powiedziała, że informację o Pierogi Sunday zamieszczoną na Facebooku przeczytało 1800 osób – w efekcie na tę nową imprezę przybyło dużo młodych ludzi, w tym dużo nowych twarzy, w sumie pierogami zajadało się 120 osób. Eleonora (będąca jednocześnie członkiem Komitetu „Polish Christmas”) opowiadała o niedawnej wizycie w Darling Harbour, w urzędzie Foreshore Authority, który zapowiada stworzenie strony Facebooka dla promocji festiwali grup etnicznych. Jeśli na ich stronie znajdzie się informacja o Polish Xmas, to będzie ona miała szanse dotrzeć do 2 mln czytelników! Przy okazji dowiadujemy się, że w Tumbalong Park odbywa się w skali roku 27 różnych festiwali, z czego najpopularnieszymi są: indonezyjski (przyciąga 90 tys. osób) i malezyjski (30 tys.). Jest nadzieja na to, że polski festiwal przeskoczy pułap 10 tysięcy!




Zapytacie, gdzie są te zapowiadane kontrowersje? No właśnie nadszedł czas, aby o nich wspomnieć. W trakcie ostrej dyskusji (jak to w kochającej się rodzinie!) wynikły dwie sprawy , obie z Wiesławem Paździorem (szefem Polonez Smallgoods oraz członkiem Komitetu Polish Christmas) związane. Po pierwsze, poinformowano nas, że Pan Paździor zerwał umowę z Klubem na dostawę kiełbas i mięsa (oraz pieczenie placków) na Klubowe BBQ, skutkiem czego Klub zawarł umowę z firmą Narela, rzekomo bardziej korzystną ze względu na ceny i jakość materiału. Po drugie, próbowaliśmy się połapać, jaka jest prawda o tym, że Komitet „Polish Christmas” próbował wyeliminować Klub Polski z prowadzenia stoiska z piwem w czasie Polish Festival.

Stoisko piwne w Tumbalong Park to złote jajko, to wyjątkowy – raz na rok – zastrzyk finansowy. Taki zastrzyk, wiadomo, jest bardzo potrzebny Klubowi. Ale jak twierdzi Pan Pażdzior, taki zastrzyk bardzo by się przydał organizatorom polskiego festynu. I jak się tu wszyscy mają pogodzić polując na tę jedyną w roku okazję zarobienia? Padł zarzut, jakoby Pan Pażdzior w czasie niedawnego zebrania Komitetu Polish Christmas proponował, aby Klubu Polskiego w tym roku nie dopuścić do handlu w Tumbalong Park.




Przemawiały osoby, które były tego świadkami i twierdzą, że jest to zapisane w protokole z zebrania. Natomiast Pan Pażdzior twierdził, że żle go zrozumiano, bo on opracował tzw Business Plan, i dodał, że taka sprawa powinna być omawiana nie tutaj na zebraniu Klubu, ale na zebraniu Komitetu Polish Christmas. Na koniec usłyszeliśmy, że Komitet Polish Christmas drogą głosowania zdecydowanie przyznał Klubowi prawo wystawienia swego stoiska z piwem. I tak oto sympatycy Klubu czekają w stresowej sytuacji po pierwsze na wyniki apelacji, po drugie na szanse zarobku w Tumbalong Park w niedzielę 7 grudnia....whichever comes first.

Ernestyna Skurjat-Kozek


O sytuacji w Klubie pisaliśmy w poniższych artykułach:

Była apelacja, nie ma werdyktu

Między wyrokiem a apelacją

Od szesnastego do szesnastego. Wywiad z R. Borysiewiczem