Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
26 lutego 2020
Dudni Tumba bloody Rumba
Ernestyna Skurjat-Kozek. Foto Puls Polonii & Marek Kamma

kosciuszkowines.com.au
Tym razem zaniosło nas do Tumbarumby na tamtejszy doroczny festiwal TUMBAFEST, gdzie wynajęlismy stoisko w nadziei na szeroko zakrojoną akcję promocji Kościuszki i Strzeleckiego, a także najbliższych imprez festiwalowych z okazji 180 rocznicy nazwania Góry Kosciuszki oraz eksploracji Gippslandu przez naszego genialnego podróżnika Pawła Edmunda Strzeleckiego. Na dzień przed wyjazdem dowiaduję sie, że owszem mam wykupiony plac pod stoisko, ale samego stoiska organizatorzy nie zapewniają. Każdy ma sobie przywieźć własne zadaszenie, stoły i krzesła. Było więc trochę nerwów oraz krzyku, ostatecznie jedna z organizatorek obiecała dostarczyć nam namiot za darmo. Z pudłami książek i płyt CD oraz DVD, a także różnymi ulotkami ruszylismy na trasę trzema samochodami: kamerzysta Marek Kamma z fotografem-Gosią, niezrównany Aussie gąwedziarz Felix Molski oraz szefowie KHI Ernestyna i Andrzej.

Jak w znanej piosence: Been off the bloody booze,
Up at Tumba-bloody-rumba shootin’ kanga-bloody-roos.

Długa trasa z Sydney przez Yass i Gundagai o tyle atrakcyjna, że po ostatnich ulewach krajobraz pięknie się zazielenił. Prawdziwe emocje zaczęły się dopiero po zjeździe na lokalną drogę na Adelong i Batlow. Dopiero tam można było obejrzeć „krajobraz po bitwie”, czyli po trwających kilka miesięcy bushfires. Kilometry spalonych lasów sosnowych, kilometry plantacji jabłoni – tu i ówdzie spalonych, to i ówdzie cudem ocalałych...Straszny to widok czarnych jak węgiel pni i niedopalonych wierzchołków, na których wiszą szyszki suche jak pieprz. Ale serce zaczyna bić żywiej, kiedy oko widzi, jak spalone eukaliptusy pokrywają się kępkami nowiutkich gałązek. Życie! Jakże nieprawdopodobna jest jego siła, jaka ciągota do słońca, do istnienia, do „umeblowania” krajobrazu!




W samej Tumbarumbie zielono i spokojnie, choć wszędzie widać masę samochodów i karawanów, widać zjechało się dużo luda. Nam udało się w grudniu ub. roku wykupić trzy ostatnie pokoje. Teraz widzimy, że na terenie caravan parku całe miejsce na trawnikach zajęte, obok karawanów wielkie namioty, stoliki, krzesła, ludzie siedzą grupami i cieszą się życiem. Pogoda jak na zamówienie, słoneczna, niezbyt upalna, delikatny zefirek powiewa, dookoła zielono, pachnie trawą i sianem. Dużo tlenu! Sielsko i błogo. Zostawiamy bagaże w pokojach i wyruszamy do miasteczka festiwalowego, aby objąć w posiadanie nasze wykupione sześć metrów ziemi. Bump in time.Brama jest otwarta, wjeżdżamy samochodami na betonowy chodnik, aby wyrzucić wszystkie bagaże. Już czeka na nas obiecany namiot, tylko go rozłożyć, za chwilę pojawiają się przyjaciele Krysi, którzy nam przywieźli gazebo, kilka krzeseł i trzy stoły... i nawet kryształowe ciężarki do obrusów.

Krysia to nasz nowy nabytek w gronie przyjaciół. Pracuje jako nauczycielka w szkole, której dyrektor oferował nam szkolne audytorium jako venue na majowy festiwal. Z tymże dyrektorem i przy pomocy Krysi zorganizowalismy dwa konkursy dla młodzieży szkolnej; wręczanie nagród ma się odbyć podczas majowej imprezy. Ogrodowe meble przywieźli nam tutaj Sheila z Benem. Sheila, jak słyszymy, była dyrektorką szkoły.Wszyscy tu przyjaźni i bardzo pomocni.

No, to mamy wielkie gospodarstwo między dwoma drzewami. Stoły przykrywamy kolorowymi obrusami. Teraz zastanawiamy się, jak na wysokich drzewach zawiesić dwa winylowe portrety Kościuszki i Strzeleckiego. Każdy ma 3 metry wysokości. Dobry los sprzyja nam bardziej, niż na to zasługujemy. Tuż obok rozkłada swoje gospodarstwo Aussie, który sprzedaje najnowszy typ drabin. Oczywiście pożycza nam jedną i natychmiast Andrzej, który swoje dzieciństwo spędził na wsi na czereśni, wspina się pod konary, aby przywiązać linki. Po chwili Strzelecki i Kosciuszko, lekko kołyszący się na wietrze, spogladają z góry na Creekscape, czyli ocienione miasteczko straganów, mniej ocieniony teren karuzeli, a dalej wielkiej sceny oraz tysięcy stolików i fotelików rozstawionych wzdłuż lokalnej rzeczki .Oj, wielkie tłumy zwalą się tu jutro! Bedzie pobity rekord frekwencji.








An Interview with Bill Mason, owner of Kosciuszko Wines. On his website you can read not only about the wines and the medals awarded to them but also about Mt Kosciuszko and even of Kosciuszko Mound in Krakow. Just click here: kosciuszkowines.com.au

An Interview with Bill on YouTube. Dur. 7 mins.

Jak się potem okaże, większość przybyszów trafiła tu po raz pierwszy, a magnesem ich przyciagającym była chęć postawienia gospodarki Tumbarumby na nogi po tragedii pożarów. Dzięki tylu turystom miasteczko dostało potężny zastrzyk finansowy.

Wracamy na chwilę do caravan parku, następnie wybieramy się do chińskiej restauracji. Po drodze uśmiechnięta policja każe dmuchać w balonik. My też się śmiejemy – bo balonik podany ciutkę za wcześnie. W restauracji jest owszem szansa wypić reklamowane wino produkcji Kosciuszko Wines, ale wolimy to uczynić już w domu. Pokoje są małe, więc sadowimy się na zewnątrz, fajne krzesła i stoliki, cudowne świeże powietrze.. rodaków nocne rozmowy przy kościuszkowskim winku.

Wybieramy się wczesniej spać, żeby -jak to na wsi - wstać z kurami,posłuchać śpiewu ptaków, przekąsić jakąś kromkę i ruszyć do festiwalowego miasteczka. Okazuje się, że na wczorajszej bramie dla dostawców wisi wielka kłóda, a my mamy na pokładzie jeszcze kilka skrzynek. Trzeba więc przejechać samochodem pod inną bramę i tam przez miasteczko przenieść swoje bagaże... Ale od czego jest mój wózek inwalidzki? Ja sobie poćwiczę nogi, a Andrzej przetransportuje towar. Od głównej sceny słychać dudnienie, jest coraz głośniej, pokrzykują dzieciaki z buziami fantazyjnie pomalowanymi, szczekają pieski prześmiesznie ubrane w kapelusiki, niektóre wożone w ozdobnym wózeczku, niczym niemowlę.Radosne piski dobiegają z karuzeli. Nieopodal mamy stoisko z kawą, więc się nią raczymy. Wkrótce pojawia się Krysia z torbą fig z własnego drzewa - część sadu spalona, ale figowiec się jakoś wymigał, więc zajadamy się, aż nam się uszy trzęsą.




Marek leci trochę pofilmować, głównie rozpoczęcie festiwalu i występ sympatycznej balladzistki Molly Waters. Felix układa pytania dla przechodniów, bo planujemy uliczną sondę. Andrzej jedzie z Krysią obejrzeć lokalne atrakcje turystyczne, w tym punkt widokowy, z którego rzekomo widać szczyt Góry Kościuszki. Tak twierdzą lokalni. Ale czy naprawdę widać, czy nie widać, to się okaże dopiero w domu po 80-krotnym powiększeniu zdjęcia na komputerze. Żeby nie trzymać nikogo w niepewności powiem od razu, że analiza zdjęcia wykazała, iż widać tylko szczyty Mt Townsend i Abbotta, natomiast do ujrzenia wystającej za nimi odrobineczki szczytu Kosciuszki potrzeba nie tyle oczu, ile raczej wybobraźni.

Dla gości przybyłych na festiwal największą atrakcją był występ szalenie od lat popularnej piosenkarki Kate Ceberano. Umiała porwać ludzi, przy scenie szalały nawet 80-letnie panie. Z niezwykłym entuzjazmem witano jej zapowiedź, że ofiaruje 15 tysięcy dolarów na Tumbarumba Rotary Club’s Bushfire Appeal. Inni artyści też starają się coś dołożyć na przykład poprzez wystawienie gitary na aukcję.

Tak więc koło sceny roztańczone tłumy... Mnie natomiast nie do tańca. Siedzę w straganie, na super wygodnym wózku inwalidzkim i niespiesznie konwersuję z Felixem. Nieoczekiwanie pojawia się rodaczka. - Jestem w szoku! – krzyczy wysoka blondynka na dżwięk polskiej mowy. My też w szoku. Okazauje się, że Klaudyna pochodzi z Poznania. Przerwała studia, aby pojechać na drugi koniec świata i jako woluntariusz pracować w firmie Blaze Aid naprawiającej ogrodzenia zniszczone ogniem. Panienka interesuje się ekologią i ociepleniem klimatu, robi na ten temat wywiady, w tej sprawie umawia się z nami na jutro. Oj, jeszcze nie wie, że będzie ją Andrzej „nawracał”.

To jutro, a tymczasem gwoździem programu są dla nas wywiady z przechodniami. Ile wiedzą o Kosciuszce, o Strzeleckim? Felix tak formułuje pytania, aby odpowiadającego broń Boże nie obrazić, nie wytknąć mu braku wiedzy, tylko dać szansę, aby się przy dobrej zabawie czegoś nauczył.

Takie pytania alternatywne wymyślił.

Kosciuszko visited Australia in 1840s. Yes or no. * The number of Kosciuszko memorials in the world is: more than 360 or less than 360? * The West Point is the best military academy in the world; Kosciuszko fought there but did not build it, or Kosciuszko built West Point? * Fragment wiersza: The sound that crushes into the tyrant’s ear -Kosciuszko. Who is the author: Lord Byron or a Polish poet?
I seria pytań na temat Strzeleckiego. Strzelecki explored 11 thousand km in Australia. He had 20 kg of scientific instruments so he had to travel by horse — or on foot? * Strzelecki was the first one to have found a mineable gold in Australia, yes or no? * The number of Strzelecki memorials in Australia is more than 12 or less than 12? *Strzelecki had saved 200 000 Irish children from starvation. He was a famous explorer but never visited Ireland. Which one is correct?




Respondenci dostali od nas prezenty w postaci płyt, filmów, książek. Odnotujmy, że do odpowiedzi zgłosiły się starsze małżeństwa, młoda rodzina, trójka uczniów z lokalnej szkoły, starsi panowie, równie starsze panie, no i oczywiście nasza rodaczka Klaudyna. Zdumiewające, jak bardzo polska tkanka jest obecna w Australii, prawie każdy respondent wspominał, że ma polskich przyjaciół, albo krewnych polskiego pochodzenia. Zapowiadają, że będą się przed nimi chwalić swoją wiedzą o Strzeleckim i Kościuszce. Niepytani, bardzo pozytywnie oceniają historię Polski jako kraju walecznego, bohatersko zrzucającego jarzmo zaborców i wrogich mocarstw. Przy okazji opowiadają o swoich korzeniach, na przykład francusko-żydowsko-brazylijskich. Bardzo to wszystko ciekawe. Zefirek, ciekawe towarzystwo, sympatyczny gwar, a nad nami zielone niebo uplecione z miliona liści...

Nasz sobotni dyżur skończył się na tyle wczesnie, że mogliśmy pójść na wieczorną mszę do lokalnego kościoła, w którym ongiś, wiele lat temu proboszczem był przez pewnien czas Paulin, Ojciec Augustyn Lazur, budowniczy słynnej świątyni w Berrima Penrose Park. Obecnie parafią i szkołą podstawową All Saints zawiaduje kapłan czesko-słowackiego pochodzenia.

Festiwalowa niedziela mija równie sympatycznie. Ludziska stoją w kolejce do degustacji win i kolekcjonują firmowe szklaneczki. Kolejki do toalet jeszcze dłuższe, podobno po 20 minut. Felix przyprowadza Billa Masona, właściciela Kosciuszko Wines, Marek włącza kamerę, mam robić wywiad. Pzypomina mi się, jak to wiele lat temu zaprosiłam byłych właścicieli Kosciuszko Wines na festiwal do Jindabyne. Podziwiałam ich wtedy bardzo za to, ze chciało im sie jechać taki kawał drogi, krętymi drogami przez góry. Bill był u nich dystrybutorem. Kiedy zdecydowali się wracać w rodzinne strony do Południowej Australii, Bill odkupił od nich biznes. Dobrze mu idzie. Mam nadzieję, że jego towar stanie się w Polonii tak popularny jak produkowane w Jindabyne piwo Kosciuszko Pale Ale, obecnie dostępne w każdym bottle shop.








Wyjeżdżamy z sympatycznymi wspomnieniami, w drodze do domu odwiedzamy Krysię w jej zielonym gospodarstwie, tylko częściowo zniszczonym przez pożary buszu. Z werandy nadal widok na Namaji National Park, w grudniu był to widok zachwycający, teraz żal serce ściska, bo pół horyzontu ma kolor czarny. Przykro patrzeć zwłaszcza na na zwęglone sośniaki, w których nie pozostała kropla życiodajnego soku. Jak czytam w Tumbarumba Times, trwa wyścig wycinania drzew sosnowych – zostana one odarte ze zwęglonej powłoki, a oczyszczone pnie zostaną wykorzystane w przemyśle, również meblarskim. Drewno zachowuje swoje własności, ale tylko przez pewien czas – góra 12 miesięcy. I stąd wyścig z czasem, aby się cenny towar nie zmarnował. Na trasie widać wiele ciężarówek załadowanych właśnie wyciętymi drzewami.

Jedziemy powoli, gawędzimy, często przystajemy, aby robić zdjęcia. Oj, nie spieszy się nam, bo w domu czeka nas huk roboty, masa zaległych spraw nagle rzuconych z powodu wyjazdu. Trzeba będzie znów narzucić sobie tempo, aby odrobić zaległości w Pulsie Polonii, zmontować mteriał filmowy i podołać przygotowaniom do dwóch festiwali: marcowego w Omeo i majowego w Tumbarumba. Chyba jeszcze planeta Ziemia trochę pożyje?

Ernestyna Skurjat-Kozek

Wrażenia z Tumbafest po angielsku tutaj: http://www.facebook.com/Tumbafest/