Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
19 stycznia 2017
Fragmenty Pamiętników Niemcewicza (3)
3 Maja roku pamiętnego 1791


Kolejny fragment Pamiętników Niemcewicza dotyczący wielkiego dnia w Sejmie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Roku Pańskiego 1791 warto poczytać z myślą o aktualnych wydarzeniach, o blokadzie w Sejmie RP na przełomie Anno Domini 2016/2017. Jakie analogie? Terminologia momentami nieco inna: nie „rębacze”, a „SzKODniki”… ale Targowica wciąż ta sama…

Wcześnie nazajutrz, we wtorek dnia trzeciego maja, izba sejmowa napełniła się ciekawymi; każdy ze drżeniem serca, najtkliwszym oczekiwaniem chciał być świadkiem tak wielkiego dzieła; wszyscy zapisani z prowincjów rębacze ściągnąć nie mogli, dosyć ich jednak przybyło i wcześnie miejsca swoje zabrało. Przyjaciele konstytucji, chcąc jak najuroczyściej i najspokojniej dzień ten zakończyć, innych nie wzięli środków, jak przez poufałych i pewnych arbitrów tak nieznacznie kupki te rębaczów otoczyć, iż, ściśnieni, ruszyć się nie mogli.

Zajaśniało słońce z całym wdziękiem zaczynającej się wiosny: mimo rozsiewanych postrachów i sierdzących się spojrzeń rębaczy spokojność, wesołość nawet malowały się w twarzach wszystkich; hersztowie tylko strony moskiewskiej źle przytłumione ponure swe gniewy [okazywali]. Tłum słuchaczów tak napełnił izbę senatu, iż posłowie ledwie na miejscach swych ostać się mogli. Schody zamkowe, dziedziniec nawet, napełnione były ludem, oczekującym niecierpliwie, acz przyjdzie chwila okrzyknięcia tej świętej ustawy, na której opierali najsłodsze nadzieje swoje.

Gdy król z zwykłą uroczystością wszedł do senatu i zasiadł na tronie, marszałek sejmowy otworzył sesję doniesieniem, iż Deputacja Spraw Zagranicznych pragnie zagrażających całości narodu udzielić wiadomości. Sołtyk, poseł krakowski, domagał się, by wieści te publicznie czytanymi były, toż i król z tronu zalecał, o to liczni domagali się posłowie, lecz Suchorzewski, poseł kaliski, wcześnie ułożywszy w głupstwie swoim grać rolę bohatera dnia tego, zaczął wrzeszczyć o głos, a gdy mówiono, iż od czytania zagranicznych doniesień zaczynać należy, podarłszy order św. Stanisława na sobie, padł jak długi wśród izby, a bijąc nogami i rękoma i jak gdyby pływając, wlókł się do tronu, zawsze o głos wołając; podniesiono go na koniec wśród powszechnego śmiechu (sami bowiem stronnicy moskiewscy, acz nieradzi tej tak nieprzyzwoitej scenie, od śmiechu wstrzymać się nie mogli).

SUCHORZEWSKI Próbował nie dopuścić do uchwalenia konstytucji 3 maja 1791, rzucając się pod nogi króla i grożąc, że zabije swojego sześcioletniego synka nie chcąc, aby żył w niewoli, jaką daje konstytucja. Ponadto naśladując gest Rejtana, próbował ograniczyć dostęp posłom do króla. Zbulwersowany tymi gestami biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński miał powiedzieć: ogolić łeb wariatowi i odesłać do czubków. Wikipedia-Suchorzewski


Suchorzewski z synkiem (w czerwonym kaftanie) na pierwszym planie obrazu Jana Matejki

3 maja 1791, reanactment współczesny; po lewej widać synka Suchorzewskiego

Suchorzewski otrząsając się z pyłu, z podartą na nim wstęgą orderową, zaczął gadać, że go wieść doszła, iż straszne zamachy na wolność naszą dziś spełnić się miały, że jeżeli ojczyzna jego będzie łożem despotyzmu, on zrzeka się Polski, że przyprowadził małego syna (tu pokazywał sześcioletniego chłopczyka) i że go wraz zabije, jeżeli ujrzy więzy narzucone na naród swój; dodał, że żona marszałka Potockiego (a ta już piętnaście lat, jak była umarła) i bratowa jego, Stanisławowa Potocka, mdlały ze strachu, że mężowie ich życie stracić mieli, i tym podobne bez związku i sensu androny. Widząc na koniec, że mowa jego zamiast surowego wrażenia śmiech tylko i pogardę wzbudza, skończył dozwalając czytania raportu Deputacji Zagranicznej i wkrótce synka, którego miał zabić, spokojnie wyprowadził z izby.

Matusewicz [Tadeusz, przyjaciel Kościuszki] donosi imieniem Deputacji o ogromie nieszczęść Rzeczypospolitej grożących, że wszyscy ministrowie nasi u zagranicznych dworów nie przestają przestrzegać nas, iż pokój między mocarstwami bardzo jest bliski, iż lękać się należało, aby wojujące mocarstwa strat i wydatków swoich rozbiorem Polski nagrodzić sobie nie chciały, że się skryte czynią układy, że dwory stale nam nieprzyjazne gorąco starają się, aby w Polszcze ani rząd trwały, ani egzekucja dzielna ustanowionymi nie były, że cieszą się, gdy sejm nieczynny, martwią się, gdy spieszniejszym postępuje krokiem, że carowa najsroższą przeciw Polszcze knuje zemstę, że ma narzędzia swe w samej Polszcze, że chciwość gabinetu berlińskiego gotowa jest z okoliczności korzystać, że na koniec elektor saski oświadczył ministrowi naszemu w Drezdnie, iż jak żywo do powodzeń Rzeczypospolitej interesuje się, tak póty o los jej lękać się nie przestanie, póki nie ujrzy ustanowionego w niej rządu trwałego i bezpiecznego.


Nim przystąpiono do przeczytania projektu konstytucji, marszałek Potocki (…)uczynił w te słowa: "Zapytany od posła Suchorzewskiego, co mniemam o zamachach na życie moje, odpowiadam, iż znam szlachetność duszy narodu mego, nie lękam się więc żadnej zdrady, patrzę na śmierć bez trwogi, a jeśli śmierć moja potrzebną jest ojczyźnie, śmierci pragnę, lecz tu nie o żadne prywatne, lecz o publiczne zabójstwo idzie.” Obrócił mowę do króla, aby, będąc wyższym nad równość i zazdrość, chciał podać najlepsze środki do uskutecznienia ratunku ojczyzny.

Król powtórzywszy niebezpieczeństwa, którymi zagrożeni byliśmy, radził, by natychmiast do uchwalenia trwałej formy rządu przystąpić i projekt onej przeczytać; czytał więc ten projekt sekretarz sejmowy: powstał powszechny prawie okrzyk: „Zgoda”; tu rębacze moskiewscy tygrysim wzrokiem spojrzeli na siebie, jak gdyby gotowi zacząć krwawe swe dzieło. Janikowski, poseł łęczycki, poufały zwolennik i współpijak Branickiego, zbliżywszy się do niego szepnął mu do ucha: „A co, panie Ksawery, machniemy?” Branicki tylko to odpowiedział mu słowo: „Wara”.

Więcej uwaga na własne niebezpieczeństwo niż brak chęci do machnięcia tego Branickiego wstrzymały: lubo bowiem nicht z naszych palnej broni nie przyniósł z sobą, przecież, gdy zwyczaj był naówczas, iż każdy sejmujący był w mundurze i przy szpadzie lub szabli, większość posłów dobrze myślących, wszyscy prawie arbitrowie i w izbie, i na schodach, i na dziedzińcu, w przypadku wszczętych krwawych zatargów łatwo by byli stronników moskiewskich przygnietli.

Spokojni dalej od wszelkiego gwałtu przyjaciele konstytucji dali stronnikom moskiewskim wygadać się do woli. Pierwszy odezwał się służalec Szczęsnego Potockiego, Złotnicki, poseł podolski. „Cały ten projekt – mówił on – widzę przeciwnym wolności, przeciwnym paktom konwentom, o których przeczytanie nastaję.” Czyta sekretarz te pakta (…) Tu odezwały się liczne głosy proszące króla, by wraz z narodem konstytucję tę zaprzysiągł.




Paweł Turski, biskup krakowski

Król jegomość tak się odezwał: „Nikomu bardziej nade mnie nad tym projektem zastanowić się nie należy, idzie mi bowiem o zachowanie najdroższego klejnotu, to jest ufności narodu. Widzisz, narodzie, że sam, dopędzając lat sześćdziesiąt, niewiele spodziewam się z niego korzystać, nie dla siebie, nie dla krwi mojej życzę konstytucji, lecz dla dobra i ocalenia Polski. Jan Kazimierz także nie dla siebie, nie dla krwi swojej żądał zapobiec nieszczęściom interregni, przepowiadał klęski, jakie nierząd nasz sprowadzi na państwo; nie był słuchanym i wiemy, ileśmy zła ucierpieli. Słysząc powszechny prawie głos żądający tej konstytucji, i ja skłonić się do żądania tego sądzę być moją powinnością. (…)Doprowadź więc, godny marszałku sejmowy, dzieło dzisiejsze do końca, abym wiedział, czyli dzień dzisiejszy mam kłaść między szczęśliwymi, czyli też zapłakać nad ojczyzną moją.” (…)

Książę Sapieha, marszałek konfederacji litewskiej, mówił, że (… )chciałby raz jeszcze słyszeć czytany ten projekt. Sprzeciwiono się temu: zniecierpliwieni byli wszyscy siedmiogodzinnymi sporami; odezwał się kolega mój poseł inflancki Michał Zabiełło: „Jestem i ja – mówił – nieprzyjacielem zbytecznej władzy królów, ale w konstytucji tej ograniczoną ją widzę, proszę Waszą Królewską Mość, abyś pierwszy zaprzysiągł ją, a my pójdziem za tym przykładem.”

Słowo: „Zgoda”, rozległo się po całej izbie, posłowie z miejsc swoich wyruszać się i zbliżać do tronu zaczęli. W tej chwili Suchorzewski, przypomniawszy sobie, w innym wcale zdarzeniu, postępek Reytana, poleciał do tronu i tam rzuciwszy się jak długi na ziemię, przeraźliwym głosem błagał króla za konającą wolnością, podłaził pod nogi idących, by po nim deptali, a lubo wiedział, że mu się nic złego nie stanie, chciał sobie koniecznie zyskać męczennika imię.

Jakoż ogromny Kublicki, poseł inflancki, podniósł go i postawił na nogach. Wtenczas król wezwał Turskiego, biskupa krakowskiego; ten zbliżył się do tronu z Ewangelią. Co za wspaniały, rozrzewniający widok: król stojący z wyciągniętą ręką na Ewangelii, przed nim szanowny kapłan, wokoło otaczający jak ojca swego naród, tysiące i tysiące rąk podniesione do góry, drżenie radości w okrzykach, rzewne łzy na wszystkich twarzach.

Niestety! Jak smutne dzisiaj zawiedzionych nadziei wspomnienie. Król skończywszy rzekł: Juravi Deo et non poenitebit me, kto kocha ojczyznę, niech idzie za mną do świątyni Pańskiej i przysięgę tę powtórzy.


Poprzedni odcinek w Pulsie - tutaj

Zakulisowe opowieści o uchwaleniu Konstytucji 3 Maja...oraz Suchorzewskim Janie

Pamiętniki czasów moich Tom I

Pamiętniki Niemcewicza, tom II