Radość anerykańskich turystów na placu św.Piotra była ogromna, niektórzy tańczyli. A przecież taki wynik conclave nie oznaczał, że był to wybór proamerykański. Był to wybór ze szczególną wizją, albowiem z myślą o obu Amerykach, bo też o Ameryce Łacińskiej przez kontekst peruwiański. Kardynał Prevost posiadał także obywatelstwo Peru, gdzie spędził wiele lat na misji, a sam pochodzi z rodziny wieloetnicznej: jego ojciec był Francuzem ( z domieszką krwi włoskiej), matka Hiszpanką. Oprócz studiów teologicznych uzyskał również licencjat z nauk matematycznych na Uniwersytecie Villanova w stanie Pensylwania.
Conclave wybrało zatem jakby „człowieka planetarnego”( hombre planetario) co koresponduje z konceptem słynnego poety ekwadorskiego Jorge Carrera Andrade, znanego nie tylko w kręgach latynoskich, ale i Europy. Sylwetkę nowego papieża powitano więc z entuzjazmem w wielu krajach i diecezjach, także w internecie, gdzie np. meksykański padre Arturo Lopez Cornejo utrzymywał, że miał wizję o elekcji właśnie kardynała Prevost i snuł dziwne prognozy co do jego pontyfikatu, dość na tym, że biskupi Meksyku zakazali mu tych pogadanek online. Istotnie, proroctwa zbyt często się nie sprawdzają, a księgi przepowiedni np. słynnego Nostradamusa bulwersują choćby tym, że różne edycje prezentują inne centurie i ich wykładnie. Przed wielu laty wyrzuciłem więc jego prorocze rebusy na śmietnik.
Teraz z kolei zachwiało się zaufanie do przepowiedni również i św.Malachiasza, bo wielu ludzi spodziewało się wyboru kardynała z Afryki.Powie ktoś że być może spełni się to w przyszłości, zgoda. Jednak nie traćmy na to czasu, lepiej też zwróćmy uwagę na komentarze arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, który wskazał na św Augustyna jako duchowego poprzednika nowego papieża z tej racji, że św.Augustyn w trudnych czasach upadku Cesarstwa Rzymskiego zobowiązał się przewodzić chrześcijanom w drodze do Domu Ojca. Wyraźna to paralela to trudnych czasów naszej teraźniejszości, może trudniejszych jak widzimy, a dla wielu przypominających obłąkaną epokę.
Ale nowowybrany papież jest – jak każdy Ojciec Święty – Piotrem czyli Skałą, opoką wiary dla całego ludu Bożego i to wybrzmiało jasno z jego piewszego już orędzia – jak mówił arcybiskup krakowski. Leon XIV to pierwszy papież augustianin, od młodości związany z tym zakonem, a drugi „Latynos” ( z Chicago) na stolicy Piotrowej, związany przez wiele lat z Peru - terenem dla misji niezwykle trudnym i niebezpiecznym z uwagi na działającą tam partyzantkę maoistowską ( inspirowaną przez Marxa, Lenina i „Che” Guevary) Sendero Luminoso.
To w Peru zginęli męczeńską śmiercią dwaj polscy misjonarze franciszkanie, o.Michał Tomaszek i brat Zbigniew Strzałkowski oddając życie za wiarę ( 9 sierpnia 1991) i za pomoc ubogim, którym rozdawali żywność i lekarstwa z Caritasu, również głosili Ewangelię. Papież Franciszek beatyfikował ich 5 grudnia 2015, a było to celebrowane i w Peru. A czy Leon XIV spotkał ich za życia?
Imię Leona zaś odnosi się do papieża Leona XIII ( 1878-1903), którego wielkość polegała na podjęciu problemów z epoki pierwszego kapitalizmu, a poznał je jako nuncjusz apostolski w Brukseli w 1843. W Londynie też widział biedę i naradzał się z Manning’iem zwanym biskupem ubogich. Nieobce były mu idee Knights of Labour w USA, a chrześcijańska tradycja od św. Wincentego a Paulo żyła w pracach takich biskupów jak La Tour du Pin czy von Ketteler, który w 1854 publikował dzieło „Kwestia robotnicza a chrześcijaństwo”.
Leon XIII też szukał recepty na te problemy, gdyż błędna teoria Marxa tylko zastawiała pułapkę dla całej ludzkości. I dlatego potem - już jako papież Leon XIII – napisze w encyclice „Rerum Novarum” ( 15.V.1891), że „było podstawowym błędem proklamować walkę klas i uważać je za wrogów, gdyż bogaci i proletariusze nie powinni być w konflikcie bezlitosnym. Wprost przeciwnie, obie te klasy nawzajem siebie potrzebowały: kapitał bez robotników i robotnicy bez kapitału ( który daje im pracę) nie mogą egzystować.” Natomiast wprowadzając „nienawiść” między klasami Marx rujnował z góry szansę reformy kapitalizmu, co się udało w krajach na Zachodzie, dzięki drodze wskazanej przez Leona XIII.
Tylko w Rosji, ogarniętej krwawą rewolucją i przemocą, a także zbrodniczymi ideami Lenina - patrz jego telegramy do czekistów: „Powiesić stu kułaków, tak by ludzie widzieli.zabrać ich ziarno (10 sierpnia 1918). Tak ginęły miliony, nie tylko „kułacy”. Ta nienawiść była motorem nowego ustroju („Czarna księga komunizmu”, str.85). Jej kolejna eksplozja po 1945 i nowy czerwony terror miał miejsce we wschodniej Europie – od Bułgarii po Berlin – gdy Stalin budował sowieckie imperium, wykorzystując koncesje z Jałty i ginęły masy ludzi opierających się sowietyzacji.
Tymczasem na Zachodzie robotnikom stopniowo powodziło się coraz lepiej, zatem to Kościół zrobił dla ludzkości o wiele więcej niż Marx z Engelsem, którzy jedynie zatruli umysły milionów, a w krajach opanowanych przez „Manifest komunistyczny” nie było obiecanego dobrobytu, gdyż to partia stała się kolektywnym kapitalistą ( termin Alaina Besancona) i gnębiła robotników.
Następnie liderzy komunizmu sprawili, że owa nienawiść Marxa zasiana między klasami przepełzła do kategorii nienawiści między krajami opętanymi marksizmem-leninizmem a krajami demokracji. A dziś może być iskrą zapalną trzeciej wojny światowej. Dlatego zmarły papież Francis często apelował o pokój, a pierwsze wypowiedzi Leona XIV także wnosiły o zaprzestanie wojen, zwłaszcza tej na Ukrainie i konfliktu na Bliskim Wschodzie.
I Leon XIV wzywa tamtejszych chrześcijan, by pozostali na swych ziemiach. Widmo wojny między Indiami a Pakistanem jest czymś nowym, a w strefie Azji widać jak dojrzewają konflikty podsycane ekspansją Chin i agresją Północnej Korei, a przy tym nie można lekceważyć zamiarów Rosji wobec republik bałtyckich, a także pogróżek wobec Finlandii czy Polski.
Leon XIV – apostoł pokoju i duchowy brat Franciszka pod tym względem – prawdopodobnie ujrzy swój pontyfikat w chmurach niebezpiecznych starć i widma nawet nuklearnej zagłady. Mówią o tym otwarcie przywódcy Rosji i północnej Korei, zatem rację miał poeta Jorge Carrera Andrade nazywając ludzkość wprost „prymitywnym plemieniem śmierci”.
Nasza chora epoka niesie też inne zagrożenia i dylematy, zobaczymy jak je będzie rozwiązywać Leon XIV, chyba mniej „postępowy” niż jego poprzednik. Francuski „Le Point” ( z 14 maja) głosi, że nowy papież już dzieli katolików w USA , a podobno jest czasem i „anty-Trump” np. w kwestii imigrantów. A jak będzie z drogą synodalną, która zastosowana w Niemczech doprowadziła prawie do unicestwienia niemieckiego kościoła. Nie jest więc drogą zalecaną dla dobra ludzkości.
Na razie jednak kwestia pokoju wydaje się dominująca i najważniejsza, a przy niej bledną inne chmury na horyzoncie.
Marek Baterowicz 16 maja 2025 |