Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
6 kwietnia 2005
CZEKAJĄC NA DUCHOWY TESTAMENT...
Ernestyna Skurjat

Sydney, 6 kwietnia 2005.

UDAŁO MI SIĘ WRÓCIĆ DO DOMU PRZED ZACHODEM SŁOŃCA. W pracy pękała mi czaszka, rozsadzało gałki oczne. Zbyt wielkie było napięcie ostatnich dni . Marzę o hauście świeżego powietrza. Wychodzę do ogrodu. Ach, środa! Nie muszę dźwigać wiader z wodą. Dziś wolno podlewać roślinki ze sprinklera.

Patrzę wprost w zachodzące slońce - oślepiające niczym twarz Boga. To Ty, Panie?! Strumień wody oblewa gałęzie ukochanego modrzewia. W tym rozprysku wody cudownie widać promienie słońca. Więc jak to jest, Panie Boże? Czy naprawdę potrzeba strumienia łez, i cierpienia, żeby Cię wyraźniej zobaczyć?

Szósta wieczorem. Za dwa dni, w piątek o tej samej porze rozpocznie się transmisja z uroczystości pogrzebowych z Watykanu.

Jeszcze dwie doby, zanim pożegnamy się z doczesnymi szczątkami Ojca Świętego.


NIEMY KRZYK.

Wczoraj kardynał Edward Clancy zapraszał do katedry na transmisję z uroczystości pogrzebowych. Dobrze byłoby oglądać transmisję wraz z wiekszą grupą rodaków, mając w pobliżu ołtarz Pański i portret Papieża... Ale chyba jeednak będe chciała spedzić ten czas z mężem w domu i cichutko wypłakać się na jego ramieniu.


Właśnie wczoraj w katedrze St Mary’s rozdawali takie widokówki z portretem Jana Pawła II oraz program uroczystej mszy świętej , która zgromadzila 5 tysięcy ludzi, od premiera Australii i lidera opozycji , poprzez gubernatora stanu, parlamentarzystów i premiera Nowej Poludniowej Walii, aż po nas, szaraczków znad Odry i Wisły...krakowiaczków i harcerzy...

Nie zawsze premier Howard wzbudza nasz zachwyt swymi wypowiedziami. Ale tym razem spodobały się ładne, sprawiedliwe słowa na temat Naszego Papieża, jakie wypowiedział w chwili Jego agonii, za co sympatycznie mu podziekował nasz kolega, malarz Grzesiek Dąbrowa (zdobywajac przy okazji autograf Howarda).

Ścisk w katedrze. Traciłam czucie w nogach. Kto by pomyślał, że stanie jest takie uciążliwe. Trudno. Swoje malutkie cierpienie ofiarowałam Papieżowi. Niewiele widzę w tym ścisku, więc nic dziwnego, że myśl ucieka od ołtarza i wraca do tego strasznego piątku, kiedy to rano powiedzieli w ABC, że Papież ma straszną goraczkę, że ciśnienie spadło niepokojąco nisko, że ma infekcję...


Kardynał K. Wojtyła w Australii.
Do pracy jechałam zapłakana. Ten płacz był jak rzęsisty deszcz. Ale na widok wielkiego emblematu Radia i TV SBS musiałam się uspokoić. Przecież jestem profesjonalistką. Muszę napisać dziennik, powiedzieć słuchaczom o tym, co najważniejsze. A najważniejsze było to, że antybiotyki zaczęły działać.

Mówiłam sobie: jest nadzieja na to, że Papież wydobrzeje. God’s athlete. Serce jak młot. Da sobie radę.

Wieczorem Andrzej mnie pyta, czy to prawda, że Papież miał atak serca. Ależ to bzdury, mówię poirytowana. Zaczął się proces gojenia, wszystko jest OK.

Niestety, od tego właśnie momentu zaczynają się - nie tylko medialne - komplikacje. Jest raport, za chwilę dementi. Tracimy orientacje, co się naprawdę dzieje. Przyklejona do komputera, śledzę rozliczne agencje prasowe, rozgłośnie radiowe .

I to samo przez całą sobotę. Jak automat „tłukę”, publikuję w Pulsie Polonii kolejne wiadomości. Jedno wiem, że nic nie wiem. Straszna niepewność. Czekanie – na co? Trzeba się modlić. Tak, ale za co? Za to, żeby wyzdrowiał, czy za to, aby już nie cierpiał?

Nadzieja. Silne serce, da sobie radę. I za chwilę brak nadziei. Ganię siebie. Think positive!

Niestety, okazuje się, że w ciągu zaledwie dwóch dni może w organiźmie nastąpić taki krach!

Patrzę na zdjęcie na ścianie, ponad komputerem. Watykan, kwiecień 1996, audiencja u Ojca Świętego w drodze do Ziemi Swiętej. Mówi coś do mnie. Wspomina Australię?

Był tu chyba raz jako kardynał i dwa razy jako papież. Te dwie minione wizyty Papieża pamiętam dokładnie. Rok 86. Po przypominającej piknik Mszy św. na Randwicku postanowiłam następnego dnia pojechać do Melbourne, aby tam wspólnie z całą Polonią zaśpiewać Mu „Barkę” na stadionie MCG.

Potem ta druga wizyta, którą już obsługiwałam jako dziennikarka. To wtedy słowiański papież wyniósł Mary McKillop, pierwszą australijską świętą na ołtarze.

W lutym 1973 roku, kiedy pojawił sie tutaj jako kardynał, nie było mnie jeszcze w Australii. Był natomiast mój radiowy poprzednik, Józef Drewniak, rodem z Wadowic, który z Lolkiem grał ongiś w piłkę. Pan Józef, pionier Radia SBS (które właśnie zaczyna świętować jubileusz 30-lecia) właśnie nas dzisiaj odwiedził. Przyniósł w teczce oprawione w ramki zdjęcie kardynała Wojtyły, który wówczas taką oto dedykację napisał złotym atramentem na czarno-białym zdjęciu:

„Na pamiatkę pobytu w Australii w czasie Kongresu Eucharystycznego przekazuję moim drogim Rodakom - zarówno tym, co tutaj przybyli, jak i tym, co już w Australii się urodzili - serdeczne wyrazy wspólnoty oraz życzenia, aby wytrwali przy Chrystusie, Kościele i Ojczyźnie.” Podpisano: "Karol kardynal Wojtyła, Metropolita Krakowski, Melbourne 25 lutego 1973.”



Dedykacja dla Polonii Australijskiej.

Miłośnicy piłki nożnej...zapewne wtedy w 1973 roku wspominali niejeden mecz...

Pamiętam jak w połowie lat 80 robiłam dla TV SBS jakiś program o Papieżu. Namówiłam wtedy Pana Józefa, żeby przeczytał wiersz Juliusza Słowackiego o słowiańskim papieżu. I cóż to za zbieg okolicznosci, właśnie przed chwilą koleżanka przysłała mi ten wiersz mailem. „Ernestynko.Przysłali mi z Polski. Znasz to? Może Ci się przyda do Pulsu Polonii? Ucałowania. Mariola”.

Czy znam ten proroczy wiersz ? Mój Boże ! Przecież mam go w archiwum na wideokasecie! Czas go odnaleźć!


Koncelebra w sydnejskiej katedrze.

Pośród niesnasek - Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto Papieża
Otwarty tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze;
Świat mu - to proch!

Twarz jego słowem rozpromieniona
Lampa dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło, gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud -
Jeśli rozkaże, to słońce stanie,
Bo moc - to cud!

On się już zbliża - rozdawca nowy
Globowych sił:
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości Bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc - to duch.


A trzebaż mocy, byśmy ten Pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie Papież Słowiański,
Ludowy brat...
Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
A chór aniołów - kwiatem umiata
Dla niego tron.

On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże
Świat wziąwszy w dłoń.
Gołąb mu słowa - słowem wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że Duch już świeci
I ma swą cześć;

Niebo się nad nim - piękne otworzy
Z obojgu stron,
Bo on na świecie stanął i tworzy
I świat - i tron.
On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos;

Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Moc ta przez duchy będzie widzialna
Przed trumną tu.
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;

Wnętrze kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno, jak dzień.

* * *


Młodzież z zespołu SYRENKA.

Smakujmy i rozważajmy każde słowo tego wiersza...i czekajmy na duchowy testament Papieża.

Jeszcze go nie otwarto. Co w nim będzie? Nazwisko kardynała in pectore? Prośba o pochowanie serca na Wawelu?

A może nie czekając na testament zacznijmy rozważać każde Jego słowo , każdą encyklikę, każdy wiersz i każdą chwilę udręczonego milczenia?

I przekazujmy sobie, i dalej posyłajmy ten pełgający płomyczek, który już krąży wśród internautów. Z różnych stron świata przychodzą maile z cytatem z Tryptyku Rzymskiego – i z tym właśnie płomykiem.

A przecież nie cały umieram. Teraz staję twarzą w twarz z Tym, który Jest.

Tak. Papież umiera, ale nie odchodzi. Przesyłam płomyk świecy. A Wy prześlijcie dalej.

Papieski płomyk.



Panowie od lewej: J.Howard, B.Carr, K.Bizley.



Słowiańskie dziewczęta.



Państwo Żmudowie.



Zakon maltański za polskim orłem.



Komentarze czytelników: 2
Puls Polonii nie odpowiada za treść komentarzy nadesłanych przez czytelników!
10/04/2005
Kochani Rodacy... (Magda Dabrowa)
W tak trudnym dla wszystkich Polakow, jak i calego swiata czasie mam wielkie szczescie byc w naszej kochanej ojczyznie. Ta atmosfera zjednoczenia calego kraju panujaca w Polsce jest nie do opisania, czuje sie ogromnie dumna, ze jestem Polka i prosze Was wszystkich, szczegolnie mlodych Polakow w Australii abyscie nigdy nie zapominali skad pochodzicie. Papiez mieszkal za granica ale jego serce zawszze bylo w Polsce i czesto nam przypominal abysmy nigdy nie odcinali sie od swoich korzeni. Jan Pawel II byl wielkim czlowiekiem i my pokolenie mlodych polakow za granica musimy dalej kontynuowac Jego misje, zmieniajac swiat na lepszy. A wiec razem z mlodzieza znajdujaca sie w Polsce krzyczcie glosno "Karol Wojtyla tys nasza sila!!!" i zapamietajcie slowa wypowiedziane na jednej z mszy na Pl. Pilsudskiego w Warszawie, "Jedna zapalona swieca moze zaiskrzyc tysiace innych a tysiace zgaszonych swiec nie zaiskrza nawet jednej". A wiec zaswieccie swiatlem Polskosci i wiary w dalekiej Australii...Pozdrawiam Was wszystkich z calego serca!
 
11/04/2005
(marta)