Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
21 marca 2007
PIKNIK NA BIELANACH
Marianna Łacek

- Zacznijmy pieśnią, którą przed laty znały nawet wszystkie tutejsze kookaburry - zaproponował ks Zbigniew Pajdak, intonując jednocześnie swoim dźwięcznym głosem “Kiedy ranne wstają zorze …” - Tobie ziemia Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki… natychmiast podchwycili zgromadzeni już wokół kapliczki wierni.

A tymczasem, uzbrojona w donośny dzwonek Pani Agata (członek Zarządu Fundacji Polskiej a na codzień dobrze prosperujący prawnik) przypominała pozostałej rzeszy piknikowiczów, że za chwilę rozpocznie się Msza św.

Zielona soczysta trawa pod stopami, baldachim z zielonych koron drzew nad głową, zielone ściany krzewów okalających łukiem teren, na którym umieszczono drewnianą kapliczkę i dobry, serdeczny polski kapłan, stojący za polowym ołtarzem – A człowiek który bez miary obsypany Twymi dary, śpiewało już paręset osób – całym sercem dziękując Bogu za tak cudowny dzień.

Bo rzeczywiście nawet pogodę trudno sobie było wyobrazić lepszą. Po niedawnych deszczach i zmiennym zachmurzeniu ostatnich tygodni, niedziela 11 marca okazała się dniem wymarzonym na piknik. Dzień wstał rześki i słoneczny, witając zarówno tych, którzy na cały weekend rozbili już tutaj swoje namioty, organizatorów pikniku, jak też i tych, którzy od wczesnego rana krzątali się ustawiając swoje stoiska na górnym poziomie – a więc zespoły taneczne, szkoły, indywidualni sprzedawcy biżuterii, książek, artykułów gospodarstwa domowego, no i przede wszystkim smakołyków polskiej kuchni.

- Kochani, czy wy sobie zdajecie sprawę z tego jakim skarbem są te polskie Bielany? – stawiał retoryczne pytanie ksiądz, który tutaj, na tych Bielanach, pod namiotami, wokół niezliczonych ognisk pomagał wychowywać pokolenia polskiej młodzieży. Dzisiaj, tamci wychowankowie Księdza Pajdaka przybyli na piknik już z własnymi rodzinami.

Rozłożyli się na kocach, rozsiedli grupkami przy składanych stoliczkach, z baraszkującymi dziećmi, lub z niemowlętami w wózkach. Wiele osób korzystając z pięknej pogody poszło pochlapać się w rzece, a inni po prostu spacerowali pomiędzy stoiskami czy też siedzieli z przyjaciółmi na przestronnej werandzie, podziwiając urozmaicony program artystyczny.

A było na co popatrzeć i czego posłuchać. Jak zwykle najbardziej spektakularnie wypadły zespoły taneczne. Najstarsza grupa Syrenki po raz kolejny pokazała co potrafi nie tylko w tańcu ale także i w skocznych przyśpiewkach, które echo niosło po okolicznych wzniesieniach, tak jakby wokoło rzeczywiście piętrzyły się beskidzkie szczyty rzeszowszczyzny.

Wystąpiły również dwie grupy Lajkonika – średnia i najmłodsza, zdobywając sobie zasłużony aplauz publiczności. Podziwialiśmy także młodzieżową grupę taneczną Pol-Hop.

Dzieci z polskich szkół, którymi kierowały teraz panie Elżbieta Cesarska i Izabela Stempień, przedstawiły ciekawy, zróżnicowany program. Uczestniczyliśmy w lekcji polsko – australijskiej historii, przygotowanej przez klasę pani Wiesi Głodek ze szkoły w Marayong. Potem były elementy patriotyczne – jak wiersz “Kto ty jesteś” w wykonaniu Natalii i Dominiki. Było także wiele śmiechu kiedy Filip Maya i Oliwia wykonali inscenizację wiersza o Grzesiu, co to niósł przez wieś worek piasku, a Mirka i Sebastian o babie co piekła placek. Natalia wykonała na organach ładną wiązankę piosenek.

Już co prawda nie dzieci, ale jeszcze w dalszym ciągu młodzi Amelia i Zbyszek zaśpiewali kilka popularnych piosenek przy akompaniamencie gitary. Natomiast elementem łączącym wszystkie części programu były kilkakrotne występy Zespołu 4AM, z solistką Anią Wojtkowiak. Niezwykle swojsko zabrzmiały także znane melodie wykonane na akordeonie przez wielkiego sympatyka Bielan pana Stanisława Czado.

Ukoronowaniem występów artystycznych stał się, nie po raz pierwszy zresztą, występ duetu z SBS, panów Andrzeja Lubienieckiego i Darka Paczyńskiego. Przeprowadzony przez nich konkurs dostarczył zarówno uczestnikom jak i obserwatorom sporo intelektualnej rozrywki. A publiczność wychowana na kształcących programach radiowych, którymi koordynuje pani Anna Sadurska, doskonale radziła sobie nawet z tymi bardziej podchwytliwymi pytaniami. Nagród było wiele, ale największą popularnością cieszyły się koszulki SBS-u. Zwycięzcy konkursów ustawili się nawet w kolejce po autografy panów Andrzeja i Darka, złożone właśnie na tych koszulkach.

Tak jak wszystko co przyjemne, i piknik na Bielanach też zbliżał się ku końcowi. Powoli pustoszały stoiska. Rozprzedano wszystkie prawie pączki i ciasta. Zjedzono wszystkie kiełbaski, placki ziemniaczane, pierogi i niezliczone porcje smakowitego bigosu. Wyśpiewano harcerskie i biesiadne piosenki. Z płucami pełnymi świeżego powietrza, ze zmęczonymi ale zachwyconymi polską niedzielą na Bielanach dzieciakami i przyjaciółmi, kilkusetosobowa rzesza piknikowiczów żegnała się mówiąc Bielanom. “Do zobaczenia”. Na pewno przyjadą tu znowu. Zapytani co ciągnie ich na Bielany, najczęściej odpowiadali, że tutaj każdy Polak czuje się jak u siebie. Pojadą do swoich domów, do pracy, zdrowsi, spokojniejsi a także bogatsi o potężny haust polskości.

Wszak do nich wszystkich, do nas wszystkich apelował wcześniej od ołtarza mądry, rozważny Kapłan o to, by utrzymać polskość, by pielęgnować polską mowę. Ewangeliczną przypowieść o drzewie figowym, które pomimo wszelkich starań gospodarza nie rodziło jednak owoców, dostosował ksiądz Pajdak do naszych, emigracyjnych warunków. Podawał przykłady rozłamu, a nawet tragedii w rodzinach, gdzie nie zadbano by dzieci nauczyły się języka polskiego.


Ks. Pajdak przy leśnym ołtarzu

Teraz mają żal do rodziców o to, że nie zachęcili, że nie dołożyli starań aby przełamać dziecięcy upór i bunt. – A matematyki to się chciałam uczyć? Też krzyczałam, że nie lubię, toście mi nawet korepetycje zorganizowali – mówiła z wyrzutem dziewczyna, absolwentka uniwersytetu, ze stopniami naukowymi, rozżalona o to, że pomimo swojej wiedzy i inteligencji nie potrafi się porozumieć z bliską rodziną. A wystarczyłoby tak niewiele, gdyby rodzice wykazali byli więcej rozsądku od niedoświadczonego dziecka i posłali je do polskiej szkoły.

Spośród całej rzeszy osób, którym należy się podziękowanie za tak udany piknik trzeba przede wszystkim powiedzieć szczere “Bóg zapłać” księdzu Zbigniewowi Pajdakowi. Za samą już obecność wśród nas, za odprawioną Mszę św., za słowa otouchy, ale i ojcowskiej rozwagi, za otwarte serce dla wszystkiego co szlachetne i polskie. Za przekazanie całej zebranej tacy na potrzeby Bielan.

Podziękowanie należy się bezsprzecznie Zarządowi Fundacji Polskiej w Nowej Południowej Walii, który pełni pieczę nad Domem Polskim w Ashfield i Bielanami nad rzeką Colo. Podziękowaniem dla Koła Przyjaciół Bielan, a także wszystkich, którzy przyczynili się do zorganizowania tego pikniku, niech będzie stwierdzenie, że piknik się naprawdę udał!

Marianna Łacek

Redakcja Pulsu Polonii zaprasza do obejrzenia galerii zdjęć z pikniku na Bielanach - w dziale Fotogalerie, a także do przeczytania relacji z Bielan pióra 13-letniego debiutanta Daniela Dulskiego.