Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
9 stycznia 2007
Żegnaj "Wujku"
Ernestyna Skurjat - Kozek

We wtorek, 9 stycznia 2007 r. wyruszam z mapą w ręku do Brighton le Sands – pięknej dzielnicy Sydney nad oceanem – na pogrzeb „Wujka”, inżyniera Franka Rozmusa, którego poznałam w pierwszych chwilach mojej polonijnej działalności społecznej. Przed kościołem St Thomas Moore przy Bay Street ludzie z firmy pogrzebowej „O’Hare” wręczają gościom białe koperty z podobizną Matki Bożej Bolejącej.

Otwieram kopertę.Piękne cytaty ewangeliczne, po prawej zdjęcie uśmiechniętego „Wujka” z podpisem : „Born: Czechowice Dziedzice on 24 May 1925. Born to the Eternal Life on 4th January 2007.” Urodzony dla życia wiecznego 4 stycznia 200 7 roku.

Na ostatniej stronie widnieje zdjęcie Franka jako młodzieńca (dyplomowe zdjęcie młodego inżyniera?) plus napis: „The Family wishes to express their deep appreciation and sincerely thank you for your kind expressions of sympathy.”

Mszę żałobną odprawia pogodny kapłan. Przypomina nam, że rozstajemy się z kimś, kto już ma zapewnione spotkanie z Panem Bogiem. A nam łzy leją się po twarzy. My ciągle na tym ziemskim padole...kraina niebieska wydaje się nam ciągle abstrakcyjna.


Mimo słabego nagłośnienia nadstawiam ucho na wspomnienie, jakie wygłasza syn „Wujka” Franka. Mikrofony są kiepskie, więc kiedy syn Zmarłego wraca na swoje miejsce, zdobędę się na odwagę, podejdę i poproszę o tekst, który właśnie został wygłoszony.

Patrząc na fotografię uśmiechniętego „Wujka” usłyszeliśmy, że urodził się 24 maja 1925 roku w Czechowicach-Dziedzicach. Miał brata Antoniego i siostrę Annę oraz rodzeństwo przyrodnie: Józefa, Helenę i Emilię. Dzieciństwo upłynęło mu w ponurych czasach II wojny światowej.

W lipcu 1949 roku, jako student Politechniki Wrocławskiej, poślubił Emilię Kominek. Studia ukończył w 1952 roku. Po rozpoczętej w komunistycznej Polsce karierze postanowił kontynuować ją w „kraju Trzeciego Świata”, Nigerii. Tam przepracował 4 lata. Mając na względzie lepsze perspektywy życia i kariery zawodowej dla swoich dzieci państwo Rozmusowie postanowili osiedlić się w Australii.

33 lata temu zamieszkali w pięknej nadmorskiej dzielnicy Sydney zwanej Brighton le Sands. Jak powiedział syn Zmarłego, Franciszek Rozmus zakończył swoją karierę zawodową jako Grade 4 Engineer w Public Service Nowej Południowej Walii. Spełniło się też Jego marzenie o pracy eksperta ONZ w Himalajach.

Miał talent popularyzatorski.

Jeszcze w Polsce napisał z kolegą książkę pt „Elektromonter” (1962). W trzy lata później opublikował książkę dla szkół technicznych pt „Montaż instalacji energo-elektrycznych”.

W czasie kontraktowej pracy w Nigerii napisał wiele artykułów, z których później miała powstać książka. Niestety, „Wujek” naraził się reżymowi PRL, ponieważ wyemigrował do Australii --- i druk wstrzymano.

Kiedy w latach 80-tych nasiliła się w Australii solidarnościowa fala wykształconych imigrantów, „Wujek” służył im radą i pomocą w uznawaniu dyplomów. Jego poradnik „Kącik emigranta” ukazywał się w odcinkach w sydnejskich „Wiadomościach Polskich” właśnie pod pseudonimem „Wujek”.

Kiedy przybyłam do Australii w roku 1984 (też z Nigerii), moje australijskie opiekunki z Polish Welfare, śp. Nina Skoroszewska i Irena Wojak podarowały mi już książkową wersję „Poradnika”, którą posiadam w swoich zbiorach do dzisiaj (mimo wielu przeprowadzek).


Franciszek Rozmus działał nie tylko w Związku Inżynierów Australijskich (służąc nie tylko pomocą w uznawaniu polskich dyplomów), ale też w Polish Welfare, zwłaszcza w komitecie budowy Polskiego Domu Starości w Marayong. Nota bene,właśnie tam, w Nursing Home, spędził ostatnie 20 miesięcy swego życia.

Msza św. dobiega końca, zapłakane panienki (chyba wnuczki) niosą zdjęcie uśmiechniętego Franka, za portretem kieruje się do wyjścia trumna przykryta bukietem biało-czerwonych kwiatów. Przed kościołem St Thomas Moore ustawia się kolejka osób składających kondolencje. Nie znam rodziny Pana Franciszka, ale kiedy podchodzę do Wdowy, Pani Misi, przedstawiam się i serdecznie Ją ściskając życzę Bożej Opieki - czuję się, jak przyjaciel Rodziny. Synowi mam teraz okazję podziekować za tekst eulogii i powiedzieć, że też jestem „Nigeryjką”.

W tłumie żałobników spotykam wielu znajomych. Nuta smutku przeplata się z radosnymi życzeniami noworocznymi. Tak to jest, że w tkaninie życia dominują dwie nitki: niebiańska i ziemska. Czas powrócić do licznych obowiązków. Teraz moim zadaniem jako dziennikarza jest zachować pamięć o „Wujku”, który nota bene był - przez tyle lat - moim wiernym słuchaczem.

Natychmiast po powrocie do domu siadam na tarasie i z namaszczeniem czytam angielski tekst wspomnienia wygłoszonego przez syna Pan Franciszka. W tej niezwykłej chwili zadumy zauważam, że oplatające taras winogrona dojrzewają! Zjadam uroczyście kilka gronek z postanowieniem, że co roku, na widok dojrzewających muszkatołowych winogron będę regularnie, z namaszczeniem wspominać „Wujka” Rozmusa i modlić się o Jego „wieczne odpoczywanie”...

ESK