Kategorie:
Wszystkie
Ksiazki
Poezja
Muzyka
Filmy
Spotkania kulturalne
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
9 sierpnia 2011
Z wizytą w Górkach Wielkich
Tekst i zdjęcia Zdzisław Rychlik

Zofia Kossak
Zdzisław Rychlik z Bielska-Białej przysłał nam reportaż pt. "Z wizytą w Górkach Wielkich - Gnieździe Rodzinnym Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej. Reportaż publikujemy 10 sierpnia, w 122 rocznicę urodzin wielkiej pisarki.Jest piękny,lipcowy, niezbyt upalny, ale słoneczny dzień – sobota. Doskonały czas dla ludzi, którzy już odłożyli dalekie podróże „ ad acta”, aby zobaczyć po latach, co dzieje się „za miedzą”. Z Bielska-Białej, gdzie mieszkamy z Żoną, do Górek Wielkich jest bardzo blisko. Jedziemy doskonałą ekspresową drogą A1, wiodącą z Krakowa przez Cieszyn do Czech. Przed miastem Skoczów jest rozjazd i „ślimakiem” wjeżdżamy na drogę do Brennej. Brenna to urocza miejscowość położona w beskidzkiej kotlinie pomiędzy górami Błatnią i Równicą. A Górki Wielkie usytuowane są nad malowniczą rzeką Brennicą, jako pierwsza miejscowość na drodze do Brennej. Niemal zaraz po zjeździe z drogi A1 skręcamy w lewo i dojeżdżamy do dworu Kossaków.

Okolica tu piękna i malownicza.Nic dziwnego, że ojciec pani Zofii, major kawalerii austriackiej, a potem ziemianin, syn słynnego malarza Juliusza Kossaka (1824-1899), bliźniaczy brat nie mniej słynnego Wojciecha Kossaka (31.12.1856-1942), Tadeusz Kossak (01.01.1857-1935),wybrał z rodziną to miejsce po Pierwszej Wojnie Światowej, w 1922 roku, kiedy to obiektywne warunki zmusiły ich do wyjazdu z zalanych rewolucją wschodnich rubieży i znalezienia nowej siedziby rodzinnej.

Zofia Kossak, po śmierci pierwszego męża, Stefana Szczuckiego osiadła z dwoma synami, Julkiem (1916-1926) i Tadeuszem (1917-1943) w 1923 roku, wraz z rodzicami, w dworze w Górkach Wielkich.W roku 1925 wyszła po raz drugi za mąż za majora Zygmunta Szatkowskiego (1896-1976), oficera Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i historyka wojskowości. W tym dworze państwo Szatkowscy doczekali się dwojga dzieci: syna Witolda (1926-2005) i córki Anny Szatkowskiej-Rosset-Bougnon ( ur. w 1928 roku).

Okres zamieszkania w Górkach Wielkich przypadł na szczyt twórczości pani Zofii. Powstały wtedy uniwersalne dzieła o zasięgu światowym – trylogia: „Krzyżowcy”-1936 r., „Król trędowaty”-1937 r., „Bez oręża”-1937 r.Zofia Kossak była już wtedy znaną pisarką. Zadebiutowała powieścią „Pożoga”, opowieścią o przeżytej przez nią Rewolucji na Wołyniu, gdzie przebywała w tym czasie.Książka ta przyniosła jej sławę, ale też przysporzyła oponentów, ponieważ opisała w niej osobiste przejścia według swojej zasady życiowej, to jest zgodnie z prawdą.


Jej opisy zdarzeń, których autorami byli miejscowi chłopi i rewolucjoniści, w tym także Żydzi, jest powodem przypisywanego jej przez niektóre gremia, mienia antysemitki. A tymczasem jej działalność w czasie Drugiej Wojny Światowej, współstworzenie Rady Pomocy Żydom „Żegota”, której celem było ratowanie dzieci żydowskich przed zagładą, zostało wysoko ocenione przez Żydów, czego dowodem jest pośmiertne uhonorowanie autorki „Pożogi” przez Państwo Izrael medalem i dyplomem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” i pamiątkową tablicą w Jerozolimie.






Komuniści także nie kochali pani Zofii za jej ocenę komunizmu zawartą w „Pożodze” (wydanie z 1990 r., str. 247-248, wydanie z 2008 r., str.167). Niemcom naraziła się swoimi książkami o Śląsku, więc znalazła się na liście osób szczególnie niebezpiecznych dla Rzeszy hitlerowskiej, co zmusiło ją do ukrywania się przed Niemcami.

Zofia Kossak była osobą otwartą na ludzi. Bywali u niej w Górkach Wielkich, w okresie międzywojennym znani pisarze, poeci, malarze jak: Melchior Wańkowicz, Jan Parandowski, Maria Dąbrowska, Jan Sztaudynger, Adam Bunsch, oraz rodzina: brat Wojciech, kuzynki Maria (Pawlikowska-Jasnorzewska), Magdalena Samozwaniec, oraz Jadwiga Unrug z mężem Stanisławem Witkiewiczem (Witkacym). Była przez całe swoje życie wierna prawdzie, to znaczy, że żyła według ewangelicznej inskrypcji, którą można odczytać na jej grobowcu, obok starego kościoła w Górkach Wielkich: „MOWA WASZA NIECH BĘDZIE: TAK-TAK. NIE-NIE. EW.MAT. 5.37”




Dziesięć przykazań Zofii Kossak. To dziesiąte mówi: "Nie pozwól, by ubliżano Polsce, poniżając jej wielkość i jej zasługi, jej dorobek i majestat".

Po tych dygresjach wracam do opisu naszej wizyty. Na terenie parku, dzisiaj już bardzo zadbanego, pełnego zieleni, starych drzew i kwietników stoi „domek ogrodnika”, w którym państwo Szatkowscy zamieszkali w 1957 roku, po powrocie z przymusowej emigracji. Dwór Kossaków spłonął w maju 1945 roku. Nie mieli po powrocie do kraju żadnych szans na odbudowę zarośniętych krzewami ruin spalonego dworu, więc przedwojenny „domek ogrodnika” stał się ich nową siedzibą, w której mieszkali do śmierci pani Zofii w 1968 roku. Mąż jej, Zygmunt Szatkowski udostępnił w 1970 roku „domek ogrodnika” zwiedzającym i niedługo powstała tutaj filia Muzeum Cieszyńskiego, w której pierwszym kustoszem był pan Szatkowski, aż do swojej śmierci w 1976 roku.

Zwiedzamy wnętrze „domku ogrodnika”, które wygląda tak, jakby państwo Szatkowscy tam nadal mieszkali, tylko chwilowo byli nieobecni.Można tutaj zobaczyć wiele cennych pamiątek po pani Zofii, jak np. jej maszynę do pisania stojącą na biurku, przy którym pracowała, wiele obrazów rodzinnych (kilka cennych eksponatów skradziono w 1993 roku).Szczegółowy opis wnętrza i wyposażenia „domku ogrodnika” można znaleźć na doskonale opracowanej stronie: www.muzeumkossak.pl na zakładce: ”Ekspozycja stała”.




Fotografie cennych obrazów pędzla Juliusza i Wojciecha Kossaków, skradzionych w 1993 roku, pokazano na tejże stronie internetowej w zakładce: „Ekspozycja-skradzione obrazy”.Na zakładce wymienionej strony pt.:” Zofia Kossak-utwory” zestawiono chronologicznie tytuły i daty wydania książek jej autorstwa.

Warto także przeczytać inne zakładki tej strony, na których jest prawdziwa „kopalnia wiedzy” o Rodzinie Kossaków, łącznie z „drzewem genealogicznym”.

Po zwiedzeniu „domku ogrodnika”, poszliśmy w kierunku ruin starego dworu. I tutaj wielka niespodzianka!!! Mury starego, zarosłego zielenią, spalonego dworu zostały zabezpieczone, a w środkowej części wbudowano nowy, piętrowy obiekt. Całość stanowi nowoczesne Centrum Kultury i Sztuki. Adaptacja ruin zabytkowego dworu na cele kulturalne była możliwa dzięki stworzeniu przez Rodzinę Kossaków „Fundacji im. Zofii Kossak”.Inwestycja została dofinansowana kwotą około półtora miliona złotych z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Głównym celem działalności Centrum Kultury i Sztuki w Górkach Wielkich jest i będzie popularyzacja dokonań Zofii Kossak, oraz fascynującej przeszłości 300-letniego dworu. Będzie to możliwe przez upowszechnianie działalności artystów-amatorów, pomoc w inicjatywach twórczych, rozwijanie uzdolnień ludzi.






Centrum jest wygodnym miejscem dla organizacji spotkań, konferencji naukowych, warsztatów twórczych, spektakli teatralnych i kinowych a także koncertów. Będzie tutaj możliwe kultywowanie bogatych tradycji kulturowych regionu. Oglądaliśmy z zaintersowaniem ekspozycję w Centrum Kultury i Sztuki, która składa się głównie z ekspozycji fotografii z okresu międzywojennego, kiedy to kwitło w dworze życie rodzinne i towarzyskie. Słuchaliśmy (przez słuchawki) oryginalnego głosu pani Zofii. Warto było też zobaczyć piękny portret pani Zofii pędzla Adama Bunscha, znanego malarza i twórcy witraży dla wielu kościołów ( między innymi w Katowicach i Londynie), brata słynnego po Drugiej Wojnie Światowej pisarza historycznego, Karola Bunscha.

W Centrum można nabyć wiele książek. My zakupiliśmy trzy książki:
-”Pożoga”,
-”Z otchłani”, autorstwa pani Zofii Kossak, oraz
-”Zofia Kossak na emigracji”,
napisaną przez panią Mirosławę Pałaszewską.






Warto wspomnieć, po przeczytaniu książki „Zofia Kossak na emigracji”, że pani Zofia, która po powstaniu przebywała pod przybranym nazwiskiem Zofia Sikorska wraz z córką Anną w Częstochowej, została wezwana na jej prawdziwe nazwisko, na rozmowę do Jakuba Bermana, będącego wtedy podsekretarzem stanu w Prezydium Rady Ministrów. Jak opisuje Autorka we wstępie książki, na podstawie relacji córki pani Zofii pani Anny Rosset-Bougnon, Berman zaproponował pani Zofii legalny wyjazd za granicę wraz z jej córką. Swoją propozycję motywował tym, że jest to z jego strony „wyrównanie rachunków”, ponieważ dzięki pani Zofii i jej „Żegocie” uratowane zostały przed zagładą dzieci z rodziny Bermana. Była to propozycja nie do odrzucenia, biorąc pod uwagę alternatywę represji wobec niej, gdyby nadal pozostała w Polsce. Odleciały więc 15 sierpnia 1945 roku przez Sztokholm do Londynu.

Przykro tylko, że londyńska gazeta „ Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” z dnia 28.08.1945 r. umieściła na zakończenie artykułu pt.:” Z. Kossak- Szczucka pisze o Oświęcimiu” następującą nieprawdziwą informację: „Z. Kossak-Szczucka, jak się dowiadujemy, pracowała ostatnio w Warszawie jako sekretarka osobista p. Bolesława Bieruta( przyp. Red.)”, co oczywiście, jak można sobie wyobrazić, nie ułatwiło pani Zofii życia na emigracji i kontaktów z Polonią. Także bardzo interesujący jest w tej książce zapis korespondencji pani Zofii z dyrektorem Sekcji Polskiej Radia „Wolna Europa”, panem Janem Nowakiem-Jeziorańskim, który zamawiał u niej różne teksty dla Radia.Warto przytoczyć dwa wyjątki z listu z dnia 29.08.1955 r. do Jana Nowaka-Jeziorańskiego ( strony 297 i 299 książki ), dotyczące nadania przez R.W.E. listu otwartego Zofii Kossak do Polaków w zniewolonej ojczyźnie: „Dziękuję serdecznie za list i za chęć nadania mojego listu otwartego mimo niezupełnej zgody na jego treść. Uwzględnianie różnorodnych poglądów jest rzeczywiście źrenicą i sprawdzianem wolności, obcym wszelkim ustrojom totalitarnym”.

I drugi fragment tego samego listu: „ A ze swej strony pragnę również zapewnić najszczerzej, że ewentualna odmowa ( nadania listu-przyp. Z.R. ) nie wpłynie w żadnym stopniu ani na moją przyjaźń i szacunek dla Pana, ani na przekonanie o Pana dla mnie życzliwości, której zresztą list ostatni jest wymownym dowodem.Byłoby przykre, gdyby przyjaciółmi mogli pozostawać tylko ludzie idealnie identycznych poglądów”.To piękne szanowanie przez panią Zofię oponenta, bo nie we wszystkim się zgadzali, to dobry przykład dla dzisiejszych polskich polityków i dziennikarzy. Również pięknie świadczy o odwadze cywilnej, wierności swojej wierze, poglądom i przekonaniom, odmowa pani Zofii Kossak przyjęcia przyznanej jej Nagrody Państwowej I stopnia z dziedziny kultury od Rządu, który walczył z Kościołem katolickim w Polsce. Ilu było wtedy takich ludzi w Polsce? W muzeum pani Zofii można przeczytać oryginał tego listu z odmową przyjęcia nagrody.


Wracam znowu do dalszej części tej ekscytującej wizyty u Kossaków w Górkach Wielkich. Ze zdziwieniem zobaczyłem, że dawny, zaniedbany budynek stajni dworskich, który pamiętam sprzed kilkunastu lat, przeobraził się, dzięki staraniom potomków pani Zofii Kossak, a w szczególności jej córki pani Anny-Rosset-Bougnon i wnuczki pani Anny Fenby-Taylor, w piękny i nowoczesny hostel, w którym nasi Rodacy z kraju i z zagranicy mogą się nie drogo zatrzymać na noc lub dłużej, aby pożyć atmosferą siedziby Kossaków i nacieszyć się pięknem okolicy.




Przed opuszczeniem dworu, w drodze na parking napotkaliśmy pomnik wystawiony wielkiej pisarce w 25 rocznicę jej śmierci przez mieszkańców Górek Wielkich. W parku można podziwiać letnią panoramę przedstawiającą zdobycie przez Krzyżowców Konstantynopola w 1453 roku. Panorama jest dziełem zbiorowym młodych artystów, którzy w czasie letnich warsztatów plenerowych namalowali te gigantyczne obrazy.Panorama, aby mogła być wystawą wielosezonową, czeka na sponsorów , którzy sfinansują budowę odpowiednich pomieszczeń. Obok panoramy zaskakuje zwiedzających olbrzymia rzeźba konia, jako symbolu zwierzęcia umiłowanego przez wszystkich Kossaków. Więcej informacji i fotografii można znaleźć na stronie www.muzeumkossak.pl-zakładka: Panorama.




Na grobie Zofii Kossak-Szatkowskiej, wielkiej pisarki, patriotki i katoliczki i jej męża Zygmunta Szatkowskiego, który znajduje się na pobliskim cmentarzu, obok starego kościoła w Górkach Wielkich, pomodliliśmy się za spokój ich dusz. Nieco zmęczeni, ale pełni satysfakcji znaleźliśmy finał wizyty w pobliskiej, niedawno wybudowanej „Karczmie”, gdzie można było wypocząć przed powrotem do domu przy bardzo smacznym obiedzie.


Zdzisław Rychlik
16 lipca 2011 r.