Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
6 maja 2010
Honeymoon na Kościuszce
Teresa Andrzejewska-Nagiel

Szanowna i Kochana Pani Ernestyno. Z ciekawością czytam Pani artykuły związane z Górą Kościuszki. Wzbudzają one we mnie masę wspomnień. W naszej poślubnej podróży nocowaliśmy na szczycie tej góry. Nie wiem, jak teraz, ale wtedy (styczeń 1958 r.) można było wjechać tam samochodem. Było okropnie zimno, chociaż była to letnia pora. Zamarzła nam woda do picia. Na górze leżał płatami śnieg. Załączam kilka zdjęć z tych pamiętnych dni.

Mój mąż Renek (Reginald – zmarł kilka miesięcy temu) pracował na budowie elektrowni wodnej Snowy Mountains Hydro Scheme. Po ślubie – przez pewien czas – mieszkaliśmy w Cooma, gdzie Renek pracował przy przewożeniu domów ze starego Adaminaby (które miało być zalane i gdzie miało powstać sztuczne jezioro) na nowe miejsce. Prócz wielu domów mieszkalnych udało się przewieźć i kościół i bank. Podczas naszego honeymoon zrobilismy sobie śniadanie w jednym z opuszczonych domów. Pogoda była okropna: wiatr i deszcz. Normalnie nasze śniadanie spożylibyśmy wśród drzew eukaliptusowych. Jak Pani widzi nasz honeymoon był trochę nietypowy.

Przy okazji chcę się z Panią podzielić smutną przygodą, chodzi tu o niedawne trzęsienie ziemi w Kalgoorlie-Boulder. Było to coś okropnego. Szłam robić zakupy (mieszkam blisko śródmieścia), akurat byłam w połowie drogi, gdy nastąpił wstrząs. Ostatni raz, kiedy słyszałam taki hałas, to było podczas wojny, kiedy alianci bombardowali Berlin. Miałam wtedy 7 lat. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś w życiu przeżyję coś podobnego. Myślałam: gdzie uciekać? gdzie się skryć? Zdawało mi się, że jakieś olbrzymie skały zwalą mi się na głowę – tak okropnie ziemia trzęsła się pod nogami!


Historyczne zdjęcia, nie ma co!

W dawnych czasach na Mt Kosciuszko stała skrzynka na listy!

Trwało to jakieś 15 sekund, a potem – grobowa cisza. Ledwie doszłam do miasta, tak mi się trzęsły nogi. Myślałam, że to może wysadzali skały w okolicznej kopalni złota „Super Pit”, ale nie, to było trzęsienie ziemi. Nasza część miasta, Kalgoorlie, jakoś unikła większych zniszczeń, natomiast w Boulder było gorzej, szczególnie ucierpiały historyczne budynki, te z czasów pionierskich. Podobno maja je zburzyć. Szkoda. Był to piękny i ciekawy kawałek australijskiej historii, popularny wśród turystów. No, to teraz będzie raj dla „developers”.

Serdeczne pozdrowienia i moc uscisków,
Z szacunkiem
Teresa Andrzejewska-Nagiel
Kalgorlie

Earth quake, 20th April 2010.Wideo-relacja w "The Australian"

Od Redakcji: Arcyciekawe opowieści. Dziękujemy Pani Teresie i apelujemy do mieszkańców różnych wspaniałych zakątków Australii o nadsyłanie wspomnień oraz reportaży. Chętnie wydrukujemy.




Śniadanie w opuszczonym domku


Zabawa w Dziki Zachód