Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
2 stycznia 2010
Harce przed turniejem szybowników
Tomasz Kawa. Foto Sebastian Kawa

Witam serdecznie Puls Polonii. Z najserdeczniejszymi i najlepszymi życzeniami świątecznymi, przesyłamy bukiecik kwiatów nazbieranych wczoraj przez Sebastiana na zboczach Andów. Tomasz Kawa.

Oto, co czytamy na stronie glidezar.com

Na lotnisku Vitacura trwają ostatnie przygotowania do finału. Przybyli już wszyscy uczestnicy wyścigów i ćwiczą przedbiegi po Andach. Z perypetiami wędrował Jacek Dankowski. W drodze do Madrytu wiatr przytrzymał jego samolot i z braku paliwa musieli zaliczyć międzylądowanie we Frankfurcie . Spóźnił się więc na samolot hiszpańskich linii ,ale cofnął się do Paryża i samolotem Air France dotarł na miejsce. Będziemy mieli bieżące relacje z przebiegu wyścigów.

Wczoraj Sebastian zrobił parę dobrych fotek , ale sam nie może się doprosić,aby jemu ktoś zrobił dobre zdjęcie w locie. Większość dotychczasowych lotów odbywała się w górach na północy , toteż w dalszym etapie lotu bawili się ze Staszkiem w wulkanologów penetrując krater San Hose /Święty Józef/ i mniej poznane obszary południowe . Latając na wysokości ponad 5000 m mieli sposobność zbliżenia się ku górom i wulkanom po stronie argentyńskiej, nad którymi Ohlman ćwiczy loty falowe. Zwiedzili też kolejną kopalnię miedzi, Farelonesi,w której górnicy wykonują swoje funkcje zgodnie z pierwotnymi wzorcami tego zawodu i genezą słowa górnik , czyli kopią w górach a nie jak krety.


Mistrz świata w szybownictwie, Sebastian Kawa - chwila relaksu przed zawodami






W szybowcach zainstalowano już kompaktowe skrzyneczki przesyłające przez telefon satelitarny dane z GPS dla obrazowania lotów. Funkcjonują już ekrany przekazujące kibicom obrazy z trasy. Nie będzie niestety filmu z zawodów , ma być tylko zrealizowana krótka składanka. Dziś zawodnicy mieli kolejny krótki sprint .

Było gorąco jak zwykle. Na końcówce podkleiłem się do Carlosa i zaliczyliśmy dwa ostatnie boki razem z prędkościami 210-260km/h. Niestety, w pewnym momencie Carlos zanurkował pod chmury i pognał do przodu, mocno przeginając z prędkoscią. Ja nie chciałem w ten sposób testować wytrzymałości Diany i obleciałem chmurę dookoła. Dało mu to przewagę, ale kilka minut później go dopadłem. Na południowym PZ byliśmy razem. Powrót bardzo szybko po zboczach i tu znowu dałem mu szansę, poleciałem trochę inaczej. Pech chciał, że trafiłem w mocne duszenie. Na dolocie przegoniliśmy dwa samoloty z podejścia do lotniska a podczas lotu nad San Felipe długo równolegle do nas leciał "Benek" schodzący do lądowanie. Nie był dużo szybszy...

Jutro ma być ostatnia przebieżka , ale nasi chłopcy mają urlop.
Tomasz Kawa

Więcej zdjęć z "harców" na stronie www.glidezar.com