Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
1 marca 2023
DO CZTERECH RAZY SZTUKA
Salto mortale SCENY 98 na 25-te urodziny

Na festiwalu polskiej kultury i sztuki PolArt Sydney 2022, SCENA 98 wystawiła cztery sztuki. Pretensje i skargi, że tylko cztery, przyćmiła w trakcie prób troska o to, czy grupa sprosta temu wyzwaniu. Rzeczywistość w Sydney między 27 grudnia 2022 i 6 stycznia 2023 roku udowodniła, że okiełznanie przesadnych ambicji było wskazane, a obawy o sromotną klęskę nieuzasadnione.

Cztery sztuki wystawione przez SCENĘ 98 na PolArcie w Sydney to: Jabłko Verna Thiessena, Pierwiastek z minus jeden Mariana Hemara, Dzieci Maharadży Jerzego Krysiaka i Jasełka z humorem Konrada Masztalerza. Piątą mogła być, ale nie była, Moralność pani Dulskiej, ale o tym później.

Skąd się wziął pomysł wystawienia aż czterech dramatów na jednym festiwalu? Tego do końca nie wiadomo. Na poprzedni PolArt w 2018 roku w Brisbane SCENA 98 pojechała z jednym tylko Świętoszkiem Moliera. Trzy lata wcześniej w Melbourne pokazała Wielebnych Mrożka i Opis obyczajów Kitowicza. Nawet na swoim własnym gruncie na PolArcie w Perth w 2012 roku grupa wysiliła się na jeden tylko utwór, Dziady. Jaka była przyczyna eksplozji scenicznej w Sydney? Zapożyczając słowa głównej postaci Pierwiastka z minus jeden, odpowiedź na to pytanie jest – to trudno powiedzieć.


Niewątpliwie trzyletni zastój w aktywności twórczej, spowodowany pewną globalną zakaźną dolegliwością, miał z tym coś wspólnego. Zastrzyk nowych talentów aktorskich tudzież siły roboczej również przyczyniły się do bardziej ambitnych planów. Poza tym, ostatnia dekada to kryzys wieku średniego SCENY 98. Można więc domniemywać, że wyjście ze stanu apatii i niepewności mogło podziałać euforycznie, szczególnie na założyciela grupy i jej dyrektora, Tomasza Bujakowskiego. To właśnie w jego głowie zrodził się ten karkołomny plan i dzięki jego nadludzkim staraniom nie skończył się klapą. Tylko nieliczni dzielili jego optymizm i entuzjazm. Zdecydowana większość zespołu miała do tego podejście, które można określić jako filozoficzne.

Do rekordowego wyczynu przyczyniła się też zapewne zbliżająca się 25-ta rocznica powstania grupy, która, jak jej nazwa sugeruje, zaistniała w 1989 roku. Zryw, który miał nastąpić pięć lat wcześniej po 20-tych urodzinach zespołu unicestwiła wyżej wspomniana zaraźliwa, światowa przypadłość. Nowości, które udało się przez trzy lata wyprodukować to Jabłko, Moralność pani Dulskiej i Jasełka z humorem. W odpowiedzi na insynuacje, że SCENA 98 „nie poszła po bandzie”, wystarczy napomknąć, że próby do pierwszych dwóch sztuk trwały mniej więcej tyle, co pandemiczne opętanie. I tu warto wrócić do poruszonej wcześniej kwestii przesadnej brawury tych, którzy sugerowali dołączenie Dulskiej do repertuaru na festiwal w Sydney.


Sugestie te głównie pochodziły od osób postronnych, można więc domniemywać, że rady najprawdopodobniej motywowała zazdrość o sukcesy i popularność SCENY 98, mając nadzieję, że piąta kreacja będzie przysłowiowym mostem za daleko. Doświadczenie i rozsądek dyrektora pozwoliły mu na powstrzymanie się od tego szaleńczego kroku. Miłośników dramatu Zapolskiej można pocieszyć, że nie tylko nie zniknął on z repertuaru zespołu, ale snute są plany tournée australijskiego z tą sztuką.

Ale wracając do zuchwałej szarży w Sydney. Wbrew obawom i na przekór adwersarzom, wszystkie cztery przedstawienia odbyły się bez poważnych usterek, z jakością wzrastająca z każdym spektaklem. Jasełka z humorem 27 grudnia w ośrodku polskim w Marayong rozbawiły publiczność zarówno wysokiej jakości komediowym tekstem Konrada Masztalerza, jak i zabawnymi potknięciami rozwijających się dopiero talentów aktorskich. Publiczność doceniła niefrasobliwy humor sztuki, która z pewnością była odświeżeniem pośród typowych jasełkowo-pastorałkowych produkcji.

Jabłko wystawione 29 grudnia w Konsulacie Rzeczypospolitej Polskiej zmieniło nastrój festiwalowego repertuaru grupy o 180 stopni i podniosło poprzeczkę fachowości o kilka kresek. Posępność ambitnej norweskiej sztuki dorównywała jakości aktorstwa, co niejednokrotnie stawiało potencjalnych widzów w dylemacie, które można ująć znanym porzekadłem „nie chcem, ale muszem”. Pierwiastek z minus jeden 2 stycznia w Tom Mann Theatre był powrotem do humoru z morałem i kontynuacją godziwej klasy aktorstwa, docenionej przez widownię brawami i śmiechem (we właściwych momentach). Na koniec, 6 stycznia, przyszła kolej na finałowe Dzieci Maharadży, które ujęły publiczność patriotyczną, wzruszająca tematyką i znacznym udziałem dzieci i młodzieży, które stanowią cenny narybek i gwarancję kontynuacji istnienia SCENY 98. Przedstawienie uświetnił gościnny występ Marzanny Graaf z zespołu MAM TEATR w czasie jego australijskiego tournée.


Różne są domniemania na temat przyczyn sukcesu, którego nie każdy się spodziewał. Udział sił nadprzyrodzonych jest na liście domniemań niektórych. Znaczna pomoc fartu przychodzi do głowy innym, zgodnie z przysłowiem, że głupi ma zawsze szczęście. Jeszcze inni snują domysły na temat machinacji i sznurków pociąganych w maszynerii rzymsko-katolickiej, bo dodać wypada, że Tomasz Bujakowski to franciszkanin i proboszcz polskiej parafii w Perth.

Prawda jest raczej mniej ekscytująca i bardziej skomplikowana. Osoba dyrektora odegrała tu centralną rolę. Nie tylko niezłomnie wierzył, że zadanie jest wykonalne, zarażając tą wiarą innych, ale zrobił wszystko co możliwe, aby tak się właśnie stało. Nie zostawił niczego na laskę losu – ani najważniejszej strony artystycznej (próby), ani technicznej (dźwięk, światło i scenografia) ani logistycznej (rekwizyty i ich transport). Oczywiście nie byłoby to wszystko możliwe bez oddanego i zaangażowanego sztabu członków zespołu, którzy nie szczędzili czasu i sił do wykonywania powierzonych zadań.

Nie zostawił też nigdy swojej festiwalowej drużyny samopas, tak przed PolArtem, jak i w jego trakcie, zaganiając ją nieustannie na próby, organizując transport na występy, urządzając wycieczki, imprezy i fundując posiłki (niektórzy członkowie trupy zarzekli się, że już nigdy nie tkną pizzy). A przy tym wszystkim nigdy – no może z jednym czy dwoma wyjątkami, o których nie warto wspominać – nie zabrakło mu wyrozumiałości, poczucia humoru i buddyjskiego wręcz opanowania i spokoju ducha.


Pomogła również elektryzująca atmosfera największej australijskiej metropolii, z jej rozmachem, nowoczesnością i historycznie ważnymi pierwszymi śladami pojawienia się białego człowieka na kontynencie. Zakwaterowanie całej trupy w uroczo położonym wśród zieleni Saint Paul’s College nieopodal centrum Sydney miało też swoje znaczenie. Wreszcie harmonijna współpraca członków zespołu, wzajemna pomoc, wsparcie i wspólne spędzanie czasu, także były atutami sprzyjającymi w wykonywaniu rzeczy niemożliwych.

Ryzykowne przedsięwzięcie przyniosło oczekiwany plon. Stało się chrztem bojowym odmłodzonej i odrodzonej na następna ćwiartkę stulecia SCENY 98. Jako jej członek, życzę jej i sobie kolejnych sukcesów i cieszę się na czas spędzony w gronie zainteresowanych sztuką i polskością inteligentnych i wrażliwych artystycznie ludzi. Po trudach prób i występów w Sydney przyszła pora na celebrowanie poprzednich 25 lat i ładowanie akumulatorów na następne, do momentu zakasania rękawów do kolejnego projektu, co najprawdopodobniej nastąpi w drugiej połowie 2023 roku.

Robert Panasiewicz

Autorami fotografii zamieszczonych w artykule są Julia Firak (1, 3) Tom Koprowski (2), Ela Chylewska (4) i Marzanna Graaf (5).



GALERIA

Jabłko








Pierwiastek z minus jeden











Dzieci Maharadży








Jasełka z humorem