Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
28 maja 2021
Szlakiem Murphiego, śladami Strzeleckiego (1)
Ernestyna Skurjat-Kozek

Honor Auchinleck, foto Puls Polonii
Tuż po uroczystym odsłonięciu tablicy Strzeleckiego w Welaregang (9 marca br) historyk z Corryong John Murphy zaproponował, że nas obwiezie po okolicy i pokaże, jaka trasą Paweł Edmund Strzelecki wędrował ze swą ekipą do Geehi i dalej na Kościuszkę .- Możecie przedłużyć wasz pobyt o dwa dni? Propozycja była kusząca, niestety pilna sprawa wzywała nas do Sydney. Musieliśmy w określonym terminie odesłać do wydawnictwa w Poznaniu zatwierdzone przez nas tłumaczenie na język polski ksiązki Lecha Paszkowskiego o Strzeleckim. Druk książki zaplanowano na czerwiec, tak więc nie było mowy o przewlekaniu sprawy. Zatem wróciliśmy galopem do domu, do naszych biurek i przez następne kilka dni i nocy kończylismy korektę tłumaczenia . Dopiero potem, z poczuciem ulgi z dobrze wykonanego zadania, poprosilismy Johna o nowy termin wycieczki. I tak w poniedziałek 19 kwietnia ruszyliśmy na trasę. Towarzyszył nam pianista Krzysztof Małek tym razem w roli filmowca-dokumentalisty.

Zamieszkalismy w góralskim domku w Khankoban, gdzie we wtorek rano odnalazł nas John z nieodstępującym go ani na krok pieskiem. Brokky to pies specjalnej troski, nie znosi samotności. Kilka lat temu po tragicznej smierci swego pana Murphiego Juniora przeszedł pod opiekę Murphiego Seniora. No więc Brokky podróżował z nami. Zdezelowana Ernestyna mogła sobie siedzieć z przodu, natomiast Andrzej i Krzysztof z tyłu musieli sie pomieścić z psem oraz aparaturą do nagrywania, filmowania i fotografowania (tyle rzemyczków, jakie to delicje dla psich zębów!) Jeździliśmy godzinami po „dystrykcie”, John z przypiętym do kołnierza mikrofonem cały czas nam opowiadał przeciekawe rzeczy. Każde słowo na wagę złota!


Khancoban w jesiennej szacie. Foto Kris Małek

Po powrocie do domu okazało się, że na transkrypcję, na spisanie każdego słowa, potrzebowałam aż 14 dni! Spisywanie nie było łatwe, bo żeby wyłowić jakąś opowieść, jakąś frazę, jakieś pytanie, trzeba było przesłuchiwać nagranie „jak leci” poprzez huk, wiatr i warkot pędzącego samochodu. Kolejne dwa tygodnie zajęło mi oglądanie tysięcy zdjęć oraz klipów z kamery, komórki, a przede z samochodowej kamery tzw dashcam, która automatycznie filmuje to, co widać przed nami i to co widać za ogonem samochodu.

Dziś już nie potrafię odtworzyć etapów trasy, jaką pokonaliśmy. Czułam się, jak pasażer spuszczony z helikoptera na ziemię, skołowany, nieświadom, gdzie Rzym, gdzie Krym, a gdzie Betlejem. W sumie jednak jestem przeszczęśliwa, że mogłam deptać Strzeleckiemu po piętach, że oglądałam te same widoki, jakie on oglądał; nawet mi się nie śniło, że kiedyś znajdę się w tyleż majestatycznym, co trudnym terenie jak Geehi Walls, albo że dotrę do miejsca, gdzie ekipa Strzeleckiego przeprawiła się na drugi brzeg Murray River. Nieopodal tego brodu stoi dziś solidny Bringenbrong Bridge.

Tego pierwszego dnia zabrał nas John do Mittamatite Regional Park. Na skalistym szczycie Mt Mitta Mitta znajduje się niesamowity punkt widokowy Emberys Lookout. Hen, w dali widać całe pasmo Kosciuszko Main Range, a poniżej dolinę Nariel, przez którą wędrował Strzelecki już po zdobyciu Góry Kościuszki, czyli w drodze do Omeo i Gippsland. Panowie wspięli się na szczyt góry, skacząc po wielkich obłych głazach, bacznie pilnując, aby nie obsunąć się wraz z nimi w przepaść. W czasie ich przydługiej sesji fotograficznej siedziałam w obozowisku głównie zapatrzona w białe chmury przesuwające się po niebieskim niebie ponad zielenią eukaliptusów. Wpatrywałam się też w liście blue gum, w dolnych partiach były seledynowe i okrągłe, a daleko wyżej – lancetowate i ciemnozielone. Czy to wybryk natury? Nie. Blue gum jako młoda roślina, krzew ozdobny, ma właśnie takie liście, jakie się widuje w kwiaciarniach; natomiast dorosłe drzewo mature tree hoduje na wysokościach liście wydłużone...


Piękna panorama, aż szkoda prezentować ją w tak małej rezolucji. Foto Kris Małek


Foto Kris Małek


Foto Puls Polonii

W porze lunchu John wyciągnął w bagażnika niesamowicie zakurzoną Eskę, z której wychynął termos z gorącą kawą, różnymi ciasteczkami oraz serowymi naleśniczkami, które specjalnie dla nas upiekł poprzedniego dnia. Kurz na Esce nie świadczył bynajmniej o niechlujstwie, był po prostu efektem długiej jazdy przez Park Narodowy strasznymi wybojami i zakurzonymi serpentynami! Szczególnie się kurzy, gdy dojdzie do mijanki.

Kolejnym etapem naszej podróży była ciągnąca się wzdłuż rzeki Murray dirt road, Towong Hill Rd. Tędy szedł przed laty Strzelecki na Kościuszkę, trzymając się właśnie wyższego brzegu rzeki Murray, ponieważ jak mówi John, ten dolny był too marshy czyli zbyt bagnisty. Trasa prowadziła przez urocze wzgórze, na szczycie którego stoi Towong Hill Station z murowanym z cegieł piętrowy dom zbudowany w 1904 roku. W 1840 roku cała ta wielka farma należała do braci Guise i nazywała się Guise’s Station.Być może oryginalna chata stała nieco niżej, bliżej rzeki lub laguny. Tak czy owak minęli to wzgórze ludzie Strzeleckiego, potem powędrowali łagodną skarpą w dół, tam minęli kolejną farmę, własność Guise’a zwaną Bringenbrong Station. Doliną zeszli aż do brodu zwanego przez Aborygenów Nowang, w pobliżu dzisiejszego Bringenbrong Bridge, gdzie Murray River łączy się ze swym dopływem Swampy Plain River.Tu eksploatorzy zanocowali pod gołym niebem, był to ich pierwszy nocleg po wyjściu z Welaregang. Następnego dnia, 10 marca szli wzdłuż Swampy Plain River, po czym przecięli Black Creek i znaleźli się na wydeptanym przez pokolenia Aborygenów trakcie Geehi Wall, prowadzącym w High Country. Stamtąd już ostatni etap wędrówki - na Hannels Spur i przez Mt Townsend na Kościuszkę! Na Kościuszce nasz rodak znalazł się 12 marca.


Towong Hill Station.Przed pożarem była tu modrzewiowa aleja


Towong Hill Station.Ruiny zabytkowego domostwa. Foto Kris Małek


Niespodziewane spotkanie z Markiem

Jechaliśmy sobie wolno po pylistej drodze, kiedy John postanowił zatrzymać się na chwilę, aby nam pokazać dwie atrakcje turystyczne. Z tego właśnie miejsca - mówi - jest najlepszy widok na Dargal Mountain . A po prawej ulokowane na szczycie malowniczego wzgórza zabytkowe domostwo homestead Towong Hill Station. Zabytkowe nie tylko dlatego, że leży na trasie Strzeleckiego, ale głównie dlatego, że mieszkało tu kilka pionierskich pokoleń Mitchellów, w tym już współczesnie pisarka Elyne Mitchell (1913-2002), autorka popularnych powieści dla dzieci, serialu Silver Brumby. W tym piętrowym pałacyku napisała 24 książki fabularne dla dzieci i 9 książek popularno-naukowych. Teraz na wzgórzu stoją gołe ruiny, bowiem pałacyk spłonął w styczniu 2020 roku w czasie katastrofalnych bushfires.

Z zamyślenia wyrywa mnie głos Johna. -Zaraz tam pojedziemy, tymczasem chciałem zakomunikować, że własnie znajdujemy się o 100 metrów od domostwa córki pisarki, Honor Auchinleck- powiedział John wskazując na skarpę z dość nowoczesnym gospodarstwem otoczonym brzózkami. Natychmiast skojarzyłam sobie to trudne do zapamiętania nazwisko. Honor Auchinleck! Przecież to ta pani, która po uroczystym odsłonięciu tablicy Strzeleckiego w Welaregang przysłała mi emaila z gratulacjami i zaproszeniem: przyjedź kiedyś, to pokażę ci moją farmę, przez którą niegdyś przechodził Strzelecki.

Nagle w tumanie kurzu zatrzymał się przy nas rolniczy samochodzik o napedzie na ropę, wyskoczył z niego wysoki pan w drelichu, (a wraz z nim bursztynowej maści szczeniak imieniem Banjo). John wykrzyknął radośnie: - Mark, good to see you! Mam tu gości z Sydney! Po chwili rozmowy Mark wyciągnął komórkę i zadzwonił do żony, czyli do Honor, która po chwili dołączyła do nas. Mark pojechał na drugi koniec farmy truć jakieś chwasty, a Honorata (tak ją będę nazywać, bo łatwiej imię deklinować!) zaprosiła nas do domu. A to zaszczyt i niespodzianka! Takie momenty w życiu, graniczace z cudem określam jako Palec Boży, czy raczej Palec Boga, jak to „po polskiemu” nazywa nasz australijski przyjaciel.






W odnalezionym albumie jest zdjęcie elektrycznej maszyny do pisania.Honorata westchnęła: myślałam, że namówie mamę na komputer, ale mi się nie udało.


Dom z zewnątrz – jako się rzekło – nowoczesny, ale w środku pełen antycznych mebli i rodzinnych pamiątek. Z wielkim wzruszeniem przyjęłam od Honoraty dar, książkę napisaną przez jej matkę pt. Discoveries of the Snowy Mountains wydaną w 1985 roku, oczywiście z dedykacją on behalf of my Motherpt. Znakomita książka, dla mnie na wagę złota, dużo się z niej nauczyłam, cudownie się czyta, będę do niej powracać i często ją cytować.

Honorata pochwaliła się archiwalnym albumem ojca, na który tego właśnie dnia natknęła się porządkując jakieś kartony. Na zdjęciach widnieją jej rodzice z gościem z Japonii, którego w 1973 roku obwozili po okolicy. Honorata wspomina: Zdaje się, że miał na imię Toshigo Kodżi. Na pożegnanie powiedział o ile pamietam "saranara", co znaczy do zobaczenia.Ojciec był wyjątkowo gościnnym człowiekiem, natomiast mama grzecznie, ale z pewną rezerwą odnosiła się do gościa.

Skąd ta rezerwa? Tom w czasie II wojny światowej służył w Australian Imperial Force.Po upadku Singapuru w 1942 roku Toma uznano za zaginionego, strapiona Elyne dzielnie gospodarowała na farmie wielkości 9 kilometrów kwadratowych. Z czasem dowiedziała się, że mąż żyje, ale jest w japońskiej niewoli. Tom spedził trzy lata w obozie Changi będącym synonimem piekła i horroru. Wielka była radość, gdy powrócił do domu i na farmę... Ale pracował nie tylko na farmie, bo od 1947 roku przez 30 lat sprawował funkcję posła w parlamencie federalnym.


Tom Mitchell w Changi po wyjściu z niewoli japońskiej. Ze zbiorów Australian War Memorial

I tak gawędzimy...Johnowi przypomniało się, że przed laty na wielkim stole Elyne, na szklanym blacie leżały medale. - Co się z nimi stało? – pytał - Nie daj Boże uległy zniszczeniu w czasie pożaru? Na to Honorata odpowiedziała, że na szczeście coś ją tknęło i te i inne trofea przeniosła do swego domu.

Opowiadała też Honorata o swych domach z dala od Australii. Jako żona zawodowego wojskowego 34 lata przemieszkała na kilku kontynentach. Z dużym zainteresowaniem obserwowała sytuację w Polsce (i w Stoczni Gdańskiej) w latach 80-tych, kiedy Mark jako pułkownik Armii Brytyjskiej pełnił służbę w Berlinie Zachodnim. Żyli też w Irlandii Północnej, na Cyprze, w Sarajewie, w Ankarze i nawet w dalekiej Afryce – w Sierra Leone. Ponieważ Honorata odziedziczyła talent literacki po mamie, współpracowała z prasą i ma w dorobku wiele artykułów pięknie ilustrowanych fotografiami, bo fotografia to jej kolejna pasja. Za londyńskich czasów udzielała się jako juror w konkursach literackich Commonwealth Essay Competition. Często odwiedzała Australię, w rodzinnym domu rok po roku porządkowała matczyne archiwum. Wiele rękopisów i zabytków trafiło do National Library of Australia i m.in. do muzeum w Corryong.

Kiedy po powrocie do Australii (2008) Mark oświadczył, że chce być farmerem, Honorata postanowiła osiedlić się niedaleko Elyne, mniej niż kilometr od słynnej rezydencji.Pomagała organizować lokalne konkursy literackie.Napisała książkę wspomnieniową, właśnie matce poświęconą: Elyne Mitchell. A daughter remembers wydaną w 2012 roku. W roku 2014 obroniła pracę doktorską na La Trobe University.Poza tym ciężko pracuje na roli, w sadzie, ogrodzie, w warzywniku...Lubi swoje brzózki, bo dobrze trzymają wodę.

You Tube. Honorata o swej matce

Gawędzilismy dalej...Najważniejszym bodaj tematem naszych rozmów była propozycja Honoraty, aby wystąpić do władz z wnioskiem o nadanie drodze Towong Hill Rd statusu Heritage Drive. Honorata wyraziła nadzieję, że razem będziemy działać na rzecz australijsko-polskiego dziedzictwa.Szczerze mówiąc, ani mi się nie śniło, że nas kiedyś taki zaszczyt spotka.

Tymczasem trzeba było się pożegnać, bo jeszcze za dnia mieliśmy zwiedzić miejsce, z którego Strzelecki – już po zdobyciu Góry Kościuszki – ruszył do Omeo i dalej na Gippsland. Najpierw więc jedziemy do Corryong, przez Dolinę Nariel, aż do mostu na rzece Corryong, Stacey Bridge. Gdzieś tu (może kilkanaście metrów w prawo?) znajdował się ongiś bród, przez który przeprawił się Strzelecki.Czego wówczas nie widział Strzelecki, to tego, że w tej rzece ojciec Johna łowił ryby, a dzieciaki pluskały się w wodzie... Tu z mostu widać stromą ścieżkę, która poprowadziła Strzeleckiego na Górę Gibbo i w dolinę Gibbo, za którą leżała kraina Omeo, kolejny etap jego wyprawy.

Video-migawka znad rzeczki Corryong

CDN czyli ciąg dalszy nastąpi