Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
11 lipca 2020
Lirnik mazowiecki a sprawa polska
Andrzej Siedlecki

TEOFIL LENARTOWICZ
Zwiedzając Bazylikę Santa Croce weszliśmy na jej dziedziniec. Tam, w krużganku miała znajdować się płaskorzeźba poety i rzeźbiarza Teofila Lenartowicza, zwanego „lirnikiem mazowieckim”.1) Znaleźliśmy dzieło! Ekspresyjna scena przedstawia rozstrzelanie przez Rosjan włoskiego oficera, Stanisława Bechiego Fiorentina, który wśród wielu cudzoziemców, brał udział w powstaniu styczniowym.Nie pozwolił sobie zawiązać oczu, umierał z okrzykiem „Viva la Polonia!” Jeszcze jedną pracą Lenartowicza w bazylice są drzwi z brązu, znajdujące się bliziutko nagrobka Zofii Zamoyskiej. Artysta wziął udział w Wystawie Powszechnej w Wiedniu w 1873 roku i jego skromny model „drzwi śmierci”, w pomniku nagrobnym Zofii z Kickich Cieszkowskiej został wyróżniony.

Dużo jest we Włoszech, a więc i we Florencji polskich śladów. Tak więc szlifując bruk florencki znaleźliśmy jeszcze dom przy Piazza M. De’ Azeglio, w którym przez jakiś czas tworzył Władysław Reymont.2) Byliśmy już trochę zmęczeni i wygłodzeni, ale chcieliśmy jeszcze dojść do dawnej, rzymskiej bramy wjazdowej do miasta. Tam właśnie, blisko bramy, przy Via Imperiale znaleźliśmy ładną willę, gdzie mieszkał Stanisław Brzozowski, związany początkowo z lewicą. Pod koniec życia nawrócił się na katolicyzm.3)


Drzwi śmierci


Józef Simmler - portret Teofila Lenartowicza

Dzisiaj mamy w planie, by jeszcze znaleźć dwie kamienice, Teofila Lenartowicza i kamienicę, gdzie zamieszkał Słowacki, wracając z Ziemi Świętej w 1897 roku. Po długim spacerze wreszcie znajdujemy, to czego szukamy. Mamy szczęście, bo obok kamienicy Słowackiego jest restauracyjka, która zachęca nas swoim wnętrzem! Zgłodniali i spragnieni zamawiamy jakieś makarony i piwo. Rozmawiamy o przeszłości.We Florencji było sporo Polaków! Niektórzy osiedlali się emigrując z powodów politycznych, a niektórzy odwiedzali ten kraj, który był od wieków dla Polaków wychowanych w kulturze łacińskiej dużym magnesem kulturowym. Renesans włoski wpłynął na Renesans w Polsce, a związek króla Zygmunta Starego z Boną, to zainteresowanie spotęgował. Poza tym, chyba jakoś nam odpowiada włoski temperament i bezpośredniość Włochów.

O Słowackim, Mickiewiczu sporo wiemy, ale Lenartowicz współcześnie jest raczej zapomniany, a był to ciekawy człowiek, poeta, rzeźbiarz i patriota. Konspirował, brał udział w Powstaniu Wielkopolskim 1848 roku, uciekł do Berlina i wpadł w ręce pruskiej policji. Groziło mu więzienie i wydanie w ręce carskich rządców Kongresówki, więc musiał uciekać i znalazł się we Florencji.


Stanislao Bechi Fiorentino


Tu mieszkał Brzozowski

Człowiek, który szedł przez świat z godnością, a nie kłaniając się nikomu. 4) Był zakochany w swoim kraju i pracował dla „sprawy polskiej”. Zapytacie, jak? Nadarzyła się właśnie okazja! Niezwykła, bo właściwie wszystko zależało od Włocha.5) Profesor Santagata słuchał kiedyś wykładów Mickiewicza w Collège de France, potem w 1848 roku wysłuchał jego wykładu w Bolonii, kiedy poeta organizował Legion Polski i stał się polonofilem, i orędownikiem „sprawy polskiej”. Miał marzenie, by stworzyć katedrę literatur słowiańskich na uniwersytecie. I powstała Akademia Historii i Literatury Polsko - Słowiańskiej im. Adama Mickiewicza.6) Na wykładowcę profesor Santagata wybrał właśnie Teofila Lenartowicza.

Na początku było to stowarzyszenie społeczne. Lenartowicz przygotowywał wykłady, a ponieważ był „z ducha Mickiewicza”, to uważał, że literatura powinna walczyć o wolność. Uważał, że walka o wyzwolenie narodu była sprawą naczelną. Tak dobierał utwory, by uwypuklać rewolucyjne wartości wielkiej poezji romantycznej. Komentował i objaśniał położenie Polski rozdartej zaborami. Miał nawet pomysł, by utworzyć polski ośrodek propagandy i dobierać takich prelegentów, którzy by w krajach europejskich informowali społeczeństwa tych krajów o sytuacji Polski. Oczywiście, pomysł był kapitalny! Toczyły się na ten temat rozmowy, nawet z samym Kraszewskim, ale niestety, pomysłu nie zrealizowano.


Dom Reymonta


Tu mieszkał wieszcz Słowacki

Lubię poetę, jest mi bliski… Rozumiem jego zaangażowanie. Polska wtedy bardzo potrzebowała zrozumienia cudzoziemców. Zresztą, do tej pory tego potrzebuje! Poeta przypomina mi w pewnym sensie moje zmagania w promocji „polskiej sprawy” na Uniwersytecie Macquarie, kiedy prowadziłem Polskie Studia. Polacy wygnańcy, emigranci, jak Lenartowicz byli jak Trojanie, bez kraju, o którego odzyskaniu marzyli. A Eneasz z „Eneidy”, rzymskiego poety Wirgiliusza właśnie umacniał ich w wierze, że sytuacja jednak się odmieni:

O ziomki! nie dopiero los przygnębia srogi
Znieśliście większe razy i te skończą bogi...
Wzmóżcie się, niech serc smutna bojaźń nie osiędzie:
Może kiedyś i tego słodka pamięć będzie!
…Dążym do Włoch przez różne wypadków igrzyska:
Tam wyrok nam spokojne przeznacza siedliska,
Tam trojańskie królestwo z popiołów powstanie:
Trwajcie! błysną dni lepsze!...
…Troja musi więc powstać z popiołów, bo takie są wyroki bogów!

„Eneida” nie opiewa tylko cierpień narodu i jego nadziei, ale przewiduje także ich koniec i ziszczenie się nadziei.7) Tego właśnie Polacy oczekiwali. Przez swoje wykłady Lenartowicz chciał, by zrozumiano „polskiego ducha” i polską, tragiczną sytuację. Mimo, że miał dużo trudności, nie poddawał się, sam się też douczał, a pracował niemalże bezinteresownie. Sam starał się o materiały, których przecież nie było pod ręką. Poza tym był chorowity, a jednak dojeżdżał z Florencji do Bolonii. I sprawa Polski i unaocznienie Włochom, w jakiej sytuacji są Polacy, było w tych wykładach dla niego najważniejsze. Finansowo pomagali mu prawdopodobnie jakaś hrabina i bogaty inżynier, ale poeta żył w dużej biedzie.

Niestety, rodacy robili mu dużo przykrości i we Włoszech, i w kraju. W kraju, tego romantyka nie lubili ugodowcy i konserwatyści, a pozytywiści dokuczali mu po powstaniu styczniowym za nastawienie wolnościowe. Atakowali go często, że nie ma odpowiedniego wykształcenia do prowadzenia wykładów, że nie ma doktoratu. Ale w kraju był to raczej pretekst do ataku. Poza tym poeta po prostu nie pasował do różnych ideowych klik, ale dla kraju sporo zrobił, więcej niż krajowi malkontenci. Włochom natomiast bardzo się podobał, zaakceptowali go i byli dla niego życzliwi, a studenci wdzięczni. Bardzo żywo reagowali na jego emocjonalne, jak określono, „z serca do serca” prelekcje i objaśnianie „sprawy polskiej”. 8) Pisano: „Włosi też […] nigdy więcej nie sprzyjali Polsce i polskiej sprawie jak obecnie. Począwszy od króla aż do ostatniego żołnierza, we wszystkich warstwach włoskiego społeczeństwa i we wszystkich stronnictwach posiadamy gorliwych przyjaciół”. 9)




Trattoria - przerwa w zwiedzaniu

Trudno zrozumieć pretensje Polaków, bo przecież percepcja Włochów była najważniejsza. Chyba to był brak świadomości i ignorancja, a może zawiść? Ta, która może zabijać szlachetnych, wrażliwych, jeśli nie są wystarczająco odporni. A wraz z nimi, przy okazji można zabić „sprawę”. Tak „zabito” właśnie Fredrę, który po ataku za pisanie komedii, w czasach wcale nieśmiesznych, złamał pióro na jakiś czas, oczywiście, ze szkodą dla twórczości i potomnych! Czasami Polacy sami sobie „strzelają w pięty”, jak obecnie… i ten trzeci zawsze z tego korzysta. Często nieprzyjaciel!

Mimo różnych intryg, Lenartowicz jednak otrzymał honorową godność profesora i skromny fundusz od króla włoskiego, oraz odznaczenie - Order Korony Włoskiej. I zobaczcie, jaki wspaniałomyślny i szlachetny - jak utworzono wreszcie katedrę, Lenartowicz oddał ją dr Arturowi Wołyńskiemu, który podobno pod nim, wraz z innymi Polakami dołki kopał. Poeta miał żal do intryg i zawiści rodaków, i zamierzał udać się do Paryża, by zamknąć się w przytułku dla starców. Jednakże moralnie był wyższy od swoich wrogów! Nie każdego na to stać… Rozgoryczony napisał: „Jak prosty prelegent bez żadnego obowiązku ani honoru pomagać mu będę. Pan Bóg mnie da na życie, glinką sobie zarobię, a służyć ojczyźnie będę do końca na każdej drodze sobie dostępnej… byle słuchali i wiedzieli, że jeszcze Polska nie zginęła.” 10)

I nie zginęła!

Andrzej Siedlecki

Na mojej stronie internetowej znajdziesz filmy, artykuły i różne nagrania. Kliknij!

www.andrzejsiedlecki.pl


To tu mieszkał Lenartowicz

PRZYPISY

1)Teofil Lenartowicz – (1822-1893), szlachcic herbu Pobóg, poeta, rzeźbiarz, konspirator, mieszkał we Florencji w latach 1860-1893. Pochowany w Krypcie Zasłużonych na Skałce w Krakowie.
2)Władysław Reymont - (1867 – 1925) - pisarz, prozaik, nowelista, laureat Nagrody Nobla. Jeden z wybitnych i najważniejszych pisarzy w polskiej literaturze.
3) Stanisław Leopold Brzozowski, pseud. Adam Czepiel ( 1878 - 1911) – polski filozof, pisarz, publicysta i krytyk teatralny i literacki epoki Młodej Polski. Zmarł we Florencji.
4) Jan Nowakowski „Teofil Lenartowicz”, PIW, Warszawa 1973
5) Domenico Santagata, (1812-1901), lekarz, profesor chemii na Uniwersytecie w Bolonii. Prezydent Akademii im. Mickiewicza w Bolonii, powstałej w 1879r.
6) W Akademii im. Adama Mickiewicza T. Lenartowicz wykładał, co roku na wiosnę, w latach 1879-1883. Dał około 43 prelekcji.
7) Ignacy Chrzanowski (1866-1940), „Czem był Wirgiljusz dla Polaków po utracie niepodległości? „Głos Narodu”, Kraków 1915, Biblioteka Śląska, https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/322301/edition/304567/content (dostęp 3.06.2020)
8) Zmagania Lenartowicza opisuje Jan Nowakowski w książce „Teofil Lenartowicz”, PIW, Warszawa 1973.
9) A. Giller, „Z dziennika podróży” …, s.143
10) „Teofil Lenartowicz”, rozdział „Od spotkania z krajem po prelekcje w Bolonii”, PIW, Warszawa 1973 (cytat st.316)


Tu mieszkał wieszcz Mickiewicz


Napis głosi: W tym miejscu była pierwsza siedziba Akademii Literatury I Historii Polskiej i Słowiańskiej im. Adama Mickiewicza, założona w Bolonii 1879r.


W tym domu zmarł Lenartowicz