Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
2 kwietnia 2017
Grippy - ordynans Kościuszki (część 1)
Ernestyna Skurjat-Kozek

Kościuszko i Agrypa w ogrodzie w West Point. Rzeźba Tracy H.Sugg
W Roku Kościuszki (2017), z okazji dwustulecia jego śmierci, rozpoczynamy publikację 4 odcinków opowieści o przyjaźni Kościuszki z synem afrykańskich niewolników, Agrypą Hull. Agrypa był zapewne dla Kościuszki inspiracją do sporządzenia testamentu, w którym swemu przyjacielowi Jeffersonowi zlecił wykupienie niewolników oraz ich edukację, kóra odpowiednio przygotuje ich do życia na wolności. Opracowałam na podstawie książki amerykańskich historyków G.B. Nash'a i G.R.Hodges'a Friends of Liberty. Thomas Jefferson, Tadeusz Kościuszko, and Agrippa Hill. A Tale of Three Patriots, Two Revolutions, and a Tragic Betrayal of Freedom in the New Nation, wydanej także w Polsce pt. "Przyjaciele wolności".

Razem przeszli szlak bojowy walcząc o niepodległość Ameryki, razem kładli fundamenty pod nowe państwo. Niezwykła trójca: cudzoziemiec Kościuszko rodem z Polski, Thomas Jefferson zwany Ojcem Niepodległości i czarnoskóry Agrypa Hull, ordynans Kościuszki. Rewolucja Amerykańska przedziwnie splotła ich losy. Całej trójce leżała na sercu sprawa wolności i równych praw dla ludzi wszystkich ras. Jednak u końca drogi jeden z nich zdradził szczytne ideały. Kto? Wielki Jefferson.

Jakże musiał ubolewać Agrypa na myśl, że na marne poszły starania Kościuszki o zniesienie niewolnictwa, wyrażone w jego słynnym Testamencie. Długo jeszcze po śmierci Kościuszki, a potem Jeffersona, śledził Agrypa artykuły prasowe o przeszkodach, jakie stały na drodze do zrealizowania Testamentu Polaka. Ciężko zarobione pieniądze Kościuszki miały być wydane na wykup i edukację niewolników. Niestety. Jefferson zawiódł. To po pierwsze, a po drugie wkutek nieprawdopodobnych zawirowań prawnych, sąd amerykański ostatecznie pozbył się fortuny Kościuszki oddając ją prawnukom sióstr Tadeusza.[Zadziwiające, że w polskich źródłach nie ma informacji o tym, jak zostały spożytkowane te pieniądze.]

W roku 1852 kościuszkowska fortuna wyniosła ok. $50,ooo włącznie z oprocentowaniem. Taki był stan rzeczy w 5 lat po śmierci Agrypy (zmarł w 1848 roku, w wieku 89 lat). Chciałoby się powiedzieć, że gdyby nie Agrypa, nie byłoby Testamentu. Skąd wziął się Agrypa u boku pułkownika Kościuszki? W jakich okolicznościach zadzierzgnęła się ich przyjaźń cementowana przez 6 lat wojowania? Przyjaźń, która a przetrwała „na wieki”. W 14 lat po rozstaniu (tj. w 1797 r.) Kościuszko i jego wierny sługa spotkali się w Nowym Jorku. A kiedy już Kościuszki nie było na świecie, siwy Agrypa, pokręcony reumatyzmem pojawiał się w West Point pod pierwszym na świecie pomnikiem generała, zbudowanym w ze składek kadetów Akademii Wojskowej.


Agrypa Hull urodził się 7 marca 1759 roku w Northbridge (Massachusetts); zawsze twierdził, że był synem afrykańskiego księcia. Zapewne był, ale nie ma na to dowodu, bo w epoce handlu niewolnikami nikt sobie nie zawracał głowy metrykami: w latach 1490 – 1870 wywieziono z Afryki 11 milionów osób! Rodzice Agrypy byli jednymi z nich. Po śmierci swego męża Amosa, Bathsheba musiała wyruszyć w świat, by szukać pracy. Siedmioletniego synka zostawiła w miasteczku Stockbridge pod opieką dość zamożnej rodziny Binney’ów (1766).

Dzieciństwo Agrypy upływało w wielorasowej społeczności Stockbridge, wtedy jeszcze zdominowanej przez Indian. Biała i czarna dziatwa porozumiewała się w dialekcie mohikańskim! W miasteczku był dom misyjny, szkoła i świątynia, gdzie w przyszłości Agrypa zostanie kościelnym. Nie brakowało małżeństw mieszanych; w miejskich władzach zasiadało 3 Indiańskich radnych i 2 białych. Wraz z napływem białych (w tym spekulantów) proporcje zaczęły się zmieniać. W 1771 roku wróciła matka Agrypy, wraz z nią jej drugi mąż Philemon Lee. Kupili kilka akrów ziemi; podrostek, który nie przepadał za ojczymem, uczył się farmerki.

Narastał opór przeciw brytyjskim kolonialistom. Spokojną egzystencję zakłócały konflikty z Brytyjczykami (Boston Massacre, po niej Boston Tea Party, blokada portu). Coraz więcej amerykańskich patriotów wstępuje do Continental Army dowodzonej przez generała Waszyngtona. Do wspólnej walki o niepodległość stanęli biali i czarni, zarówno niewolnicy jak i ci, którzy byli wolni. Nie zabrakło ochotników ze Stockbridge, jednym z nich był osiemnastolatek Agrypa. Postawny, prawie dwumetrowy młodzieniec o kędzierzawych włosach, silny, sprawny, pracowity, uczciwy, wesoły, inteligentny Agrypa wstąpił do wojska 1 maja 1777 r.

Został przyjęty do Pierwszej Kompanii Stockbridge (12 Pułk II Brygady Masachusetts, nr MA 29655). Jego dokumenty wojskowe i inne są pieczołowicie przechowywane w archiwum.


Agrypę mianowano ordynansem generała Johna Patersona. Paterson był jego krajanem, pochodził z sąsiedniego miasteczka Lenox. W maju 1777 roku Paterson, uczestnik bitew w Trenton i Princeton miał już za sobą dwa lata służby. Nieco wcześniej, w kwietniu tego roku dostał awans na generała (brygadier general). Skierowano go do obrony Fortu Ticonderoga. Tu właśnie u jego boku pojawił się Agrypa, podejmując obowiązki ordynansa, łącząc funkcje kelnera, stajennego i kuriera.

I właśnie usługując przy oficerskim stole Agrypa poznał człowieka, który odegra ważna rolę w jego życiu i jeszcze ważniejszą w dziejach Ameryki. 8 maja 1777 roku, przy kolacyjnym stole pojawił się szósty oficer, nowa twarz: inżynier-fortyfikator z dalekiej Polski, Tadeusz Kościuszko. „Kolacyjny stół” brzmi może dumnie, ale dla amerykańskiej armii nie były to łatwe czasy. Zaopatrzenie było fatalne. Jak czytamy w raportach, brakowało cukru i rumu dla chorych… i jeńców. Wszak po pokonaniu brytyjskiego generała Burgoyne’a trzeba było dodatkowo wyżywić 5 tysięcy jeńców.

Mroźną zimę 1777/1778 spędzili nasi bohaterowie w Valley Forge. Żołnierz był nagi i zagłodzony. Chodził boso, na zamarzniętym gruncie widniały ślady krwi broczącej z rannych stóp. W tych okolicznościach armia skurczyła się o połowę: 2 tysiące osób zmarło, 6 tysięcy zdezerterowało. Braki w zaopatrzeniu odczuwali też oficerowie. Koców nie mieli, trzeba było nakrywać się płaszczami. W najgorsze mrozy sypiali razem na jednej pryczy: Paterson, Kościuszko, inni. Tych, którzy nie zamarzli na śmierć, ogrzewał patriotyzm i nadzieja na budowę niepodległego kraju, w którym wszyscy będą sobie braćmi. Tak, w tej nowo rodzącej się Ameryce wszyscy mieli być równi.

Tomasz Jefferson, autor Deklaracji Niepodległości nazwał niewolnictwo „wyrzutem na sumieniu ludzkości”, pogwałceniem podstawowych praw człowieka. O tych więc i innych sprawach rozprawiali wieczorem oficerowie, którym usługiwał Agrypa. Do grona abolicjonistów przyłączył się nowy przybysz z Francji: markiz de Lafayette. Stanie się on wkrótce zagorzałym zwolennikiem równości rasowej. Francuskiego dwudziestolatka bardzo polubił generał Waszyngton, traktował jak przybranego syna, a ich przyjaźń przetrwała dziesiątki lat.

Tu w Valley Forge Kościuszko dostaje przeniesienie do West Point. Utalentowanego inżyniera generał Waszyngton kieruje do budowy fortyfikacji na Hudson Highlands, czyli w West Point, gdzie miał pracować pod dowództwem generała Putnama. Cóż, trzeba było pożegnać z Patersonem, Lafayettem i Agrypą.

Swoją pracę w West Point rozpoczął Kościuszko pod koniec lutego 1778 roku. Tutaj życie uprzykrzali mu francuscy inżynierowie. Przekonani o swej wyższości i lepszych kwalifikacjach chcieli dyrygować Polakiem; krytykowali jego metody fortyfikacji nie przeczuwając, jak genialne będą owoce jego pracy - dzięki nim wojna będzie wygrana, niepodległością ukoronowana.


Ale oto w grudniu 1778 roku w West Point pojawiły się zaprzyjaźnione dusze: generał Paterson z ordynansem Agrypą. Agrypa natychmiast stał się ulubieńcem oficerów: z wielką radością wykonywał swoje obowiązki, był wesołkiem i co bardziej cenne - żartownisiem. Ale najbardziej przepadał za Agrypą Kościuszko. Widząc to generał Paterson przekazał Agrypę Kościuszce, co formalnie nastąpiło w maju 1779 roku. Od tej pory, przez następne 50 miesięcy, dzień w dzień, Agrypa będzie wiernie służył Polakowi. Zapewne nie jeden raz rozprawiali o zniesieniu pańszczyzny i niewolnictwa. Wszak w wojnie niepodległościowej udział brały tysiące niewolników.

Agrypa na starość chętnie opowiadał o wojennym życiu, nie tylko o jego dramatycznych, ale i jaśniejszych aspektach, wspominając różne figle, „practical jokes”. Bodaj najczęściej opowiadał o "Dniu Kopciuszka", czyli o balandze, jaką urządził w kwaterze Kościuszki pod jego nieobecność. Owa balanga przeszła do legendy, opisano ją w wielu pamiętnikach, a potem książkach.

Dzień Kopciuszka. Otóż pewnego dnia Kościuszko wsiadłszy na konia wyruszył na rekonesans, miał się przedostać na drugą stronę rzeki Hudson. Zapowiedział Agrypie, że wraca za kilka dni. Z jakiegoś powodu wrócił do swej chatki z bali pierwszego dnia wieczorem. Już z dala słyszał radosny jazgot. Okazało się, że ktoś baluje w jego kwaterze. Zsiadł z konia i po cichu wsunął się do chaty. Usłyszał, jak grono czarnych gości Agrypy wznosiło toasty za „Kościuszkę”. Na środku izby stał Agrypa przebrany w świąteczny mundur polski, ciemnoniebieską marynarkę z purpurowym kołnierzem, złote epolety, rogatywkę przyozdobioną strusimi piórami.

Ciąg dalszy nastąpi.

Będziemy kontynuować opowieść o przyjaźni Kościuszki z synem afrykańskich niewolników, Agrypą Hull. Agrypa był zapewne dla Kościuszki inspiracją do sporządzenia testamentu, w którym swemu przyjacielowi Jeffersonowi zlecił wykupienie niewolników oraz ich edukację, która odpowiednio przygotuje ich do życia na wolności. Opracowałam na podstawie książki amerykańskich historyków G.B. Nash'a i G.R.Hodges'a Friends of Liberty. Thomas Jefferson, Tadeusz Kościuszko, and Agrippa Hill. A Tale of Three Patriots, Two Revolutions, and a Tragic Betrayal of Freedom in the New Nation, wydanej także w Polsce pt. Przyjaciele wolności.