Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
5 lutego 2017
"Pierwsi na mecie" w Konkursie Kościuszkowskim
pierwsze prace na konkurs ogłoszony 4 lutego

Koordynatorka Konkursu: W kilkanaście godzin po formalnym ogłoszeniu konkursu siedziałam ze słuchawką w ręku, udzielając wywiadu "Aktualnościom" Radia Maryja, gdy na ekranie komputera mignęła informacja, że w Inboxie pojawiła sie nowa wiadomość. Zmęczona po kilku nieprzespanych nocach, ciężkiej pracy ostatnich tygodni, zmacerowana stresem, ale w sumie radosna, pożegnałam się z ojcem-redaktorem Grzegorzem Mojem i odłożywszy słuchawkę rzuciłam się do sprawdzania poczty. Patrzę, a tu nadeszła pierwsza praca konkursowa (grafika), a mijała dopiero pierwsza doba! Niespodzianka była pyszna, bo dzięki niej rozesmiałam się i odetchnęłam z wielka ulgą, jak ludziom spieszy się do Kościuszki! Minął dzień, poszłam do łóżka w nadziei, że wreszcie się odeśpię, ale Morfeusz spłatał mi figla, więc wróciłam do komputera. A tu kolejna praca - literacka. Tak więc mamy "Pierwszego na mecie" w kategorii graficznej, autora pracy "Cnocie wojskowej" (drzeworyt). I mamy "Pierwszą na mecie" w kategorii literackiej (proza) pracę pt."Tadeusz Kościuszko wciąż „żywy” w świadomości kolejnych pokoleń". Zgodnie z Regulaminem Konkursu obie prace publikujemy poniżej. Tymczasem z zapartym tchem czekamy na Pierwszy na mecie utwór muzyczny...

Tadeusz Kościuszko wciąż „żywy” w świadomości kolejnych pokoleńMereczowszczyzna, 2007 r. Wyprawa na Białoruś z dziadkiem mojego chłopaka do jego kresowych korzeni. Aleksander urodził się w Różanie, tam się wychował, pochował matkę i siostrę, stamtąd poszedł na front w 1944 roku. Po Polsce został kościół, cmentarz, ruiny pałacu Sapiehów i ludzie… Ja – świeżo upieczona magister historii mogłam naocznie zobaczyć jak wygląda autorytaryzm w wydaniu Łukaszenki. Okazało się to ciekawym doświadczeniem, bo półki wcale nie były takie puste, działały banki, można było się rozgościć w restauracji, a nawet skorzystać z usług fryzjera. Mieszkaliśmy w białoruskiej, drewnianej chacie, poszukiwaliśmy rodzinnych korzeni, grobów, śladów.

Odwiedziliśmy bliższą i dalszą rodzinę, która nas przyjęła „na bogato” – tym co miała najlepszego, chlebem, masłem i oczywiście plonami z przydomowego ogródka – pomidorami, ziemniakami, ogórkami czy rzodkiewką. W sąsiedztwie znalazł się też właściciel pobliskiego sklepu i posiadacz samochodu, który zawiózł nas na Mereczowszczyznę, do miejsca urodzenia Tadeusza Kościuszki. Odtworzony dwór był obszerny, posiadał kilka izb i przewodnika, którego mój przyszły mąż tłumaczył na język polski. Wrażenie robiła rekonstrukcja z dworu w szklanej gablocie nasuwająca pytanie; w jak sposób ten szlachcic pochodzący ze zubożałej rodziny wyrósł na bohatera narodowego?

Gdy opowiadam uczniom o Tadeuszu Kościuszce, zawsze odwołuję się do Mereczowszczyzny, do swoich własnych wspomnień, do postawionego wówczas pytania…Jestem pokoleniem lat 80-tych, dzieckiem stanu wojennego, urodziłam się kiedy historia nie była przedstawiana obiektywnie. Do miejsca urodzenia tego znanego Polaka zabrał nas 80-letni dziadek, który stamtąd pochodził. Starsze pokolenie przekazało to nam, ja przekazuję to wiedzę dalej.

Utalentowany młodzieniec. Młodzieniec, mimo biedy, okazał się utalentowany i pracowity. Dzięki stypendium od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i księcia Adama Jerzego Czartoryskiego ukończył Szkołę Rycerską i został wysłany do Francji. Zawsze podkreślam, że wszystko zawdzięczał oszlifowanym i wykorzystanym zdolnościom, we Francji studiował w Akademii Wojskowej. Współczesna młodzież również może pójść tą drogą, jeśli tylko będzie pragnęła odnieść sukces – to jest przepis na wyrabianie w nowym pokoleniu wiary we własne siły przy odrobinie wsparcia od innych.

Symbol wolności. Wyjechał do USA walczyć o niepodległość narodu, który domagał się samostanowienia i suwerenności wynikających z prawa naturalnego. Kościuszko wierzył w oświeceniowe ideały, sam w pewien sposób był wolny przez całe życie, gdyż realizował swoje cele. Podczas wojny realizował własne, genialne plany fortyfikacyjne, w tym pod Saratogą, czym przyczynił się do zwycięstwa Amerykanów. Służbę zakończył w stopniu generała brygady, bogaty o nowe doświadczenia i idee równości białych, czarnych oraz czerwonych ludzi.

Romantyczny bohater. Rozkochał w sobie swoją podopieczną, Ludwikę Sosnowską. Był jej guwernantem, planowali wspólną ucieczkę i ślub. Dziewczyna została złapana, Tadeuszowi groziła śmierć, ratował się ucieczką. Nie dane im było spędzić życia razem, młoda arystokratka została wydana za mąż za księcia Józefa Aleksandra Lubomirskiego. Do końca życia utrzymywali ze sobą korespondencję. Ludwika Lubomirska pomogła Tadeuszowi otrzymać awans w armii polskiej po jego powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Księżna wysłała rannemu, przegranemu i załamanemu spod Maciejowic Kościuszce, odzież, wino i książki. Spotkali się w 1817 roku w Szwajcarii, spędzili ze sobą kilka tygodni przed śmiercią Naczelnika. Historia pięknej, nieskalanej, niemożliwej miłości – dzisiaj takich już nie ma…


Wódz, Naczelnik, mąż wszystkich stanów. Tadeusz Kościuszko dorósł do roli wodza, był mężem stanu w całkowitym znaczeniu tego słowa – do walki w powstaniu porwał wszystkie stany. Poparli go chłopi, nie odmówili mieszczanie, znalazła się też chętna szlachta. Stanął na czele pierwszej irredenty, wówczas rewolucji nawet w wymiarze europejskim. Charyzmatyczny, kochany przez Kosynierów, był symbolem tęsknoty powrotu do wymarzonej Ojczyzny, symbolem kilku miesięcy wolności, nadzieją na wskrzeszenie Rzeczpospolitej. Do końca pozostał wierny honorowi.

Znany autorytet. Czym zdobył autorytet? Jak wytłumaczyć to uczniom? Czy nie powiedzą, że zawsze trzeba walczyć do końca? Kościuszko przecież mógł chwycić za broń, przyłączyć się do Napoleona. W 1796 roku złożył carowi Pawłowi przysięgę, dzięki której 20 tysięcy jego towarzyszy z powstania zostało zwolnionych z więzień rosyjskich i uniknęło zesłania na Syberię. Jako człowiek honoru dotrzymał przyrzeczenia, nigdy więcej nie walczył na polu bitwy. Od cara dostał kożuch, w którym ciężko ranny przebył podróż do Ameryki. Kożuch wręczył swojemu przyjacielowi, Thomasowi Jeffersonowi, który został w tym prezencie sportretowany.

I Tadeusz Kościuszko i Thomas Jefferson walczyli o wolność, każdy na swój sposób. Dla Tadeusza Kościuszki ten kożuch był symbolem zobowiązania, symbolem złożenia przysięgi wrogowi, przeciwko któremu stanął na czele insurekcji. Na osobie Thomasa Jeffersona kożuch podkreślał rangę sprawowanego urzędu – prezydentury, oznaczał obietnicę zniesienia niewolnictwa, którą złożył swojej ukochanej zresztą zgodną z jego ideami życiowymi. Niby prosta rzecz – kożuch, ale to jakiś symbol wspólnej walki o wolność nie tylko Polaków, ale stanowi wkład Kościuszki w budowanie suwerenności USA i równości dla wszystkich ludzi. A był tylko zubożałym szlachcicem z Mereczowszczyzny…

Młodzież zapamiętuje właśnie te skróty myślowe, zgeneralizowany życiorys znanego Polaka, ale nawet te słowa posiadają swoją głębię…