Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
23 sierpnia 2016
Jeszcze o wygaszaniu Polski (2)
Marek Baterowicz

Wśród autorów opisujących stan gospodarki w „Wygaszaniu Polski 1989-2015” ( Kraków, Biały Kruk 2015) jest i prof. Artur Śliwiński, członek Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, profesor ekonomii w Szkole Wyżśzej im. B.Jańskiego w Warszawie i wydawca Europejskiego Monitora Ekonomicznego. Tytuł jego rozdziału to: „Utrata własności prowadzi do utraty suwerenności”, zatem ostrzega podobnie jak dr. J.Szewczak. A na wstępie podnosi kwestię „prywatyzacji”, która mimo upływu 25 lat od formalnego jej rozpoczęcia stanowi nadal tabu w Polsce. Prof.Śliwiński ujmuje prywatyzację w cudzysłów, bowiem jest to termin, którego sens został tendencyjnie zniekształcony, zaś prywatyzacji dotąd w III RP nie przeprowadzono jak należy.

Odzyskanie przez właścicieli i ich spadkobierców własności zagrabionej w procesie „nacjonalizacji” zostało zmanipulowane. Stworzono chaos prawny i organizacyjny, który umożliwił swobodne dysponowanie majątkiem ogólnonarodowym i znaczną częscią majątku stanowiącego własnośc grupową (np. spółdzielczości mieszkaniowej, handlowej, rolniczej). A także nie zapewniono restytucji praw własności pokrzywdzonym przez rządy komunistyczne właścicielom. Prof. Sliwiński dodaje, że praktyka „prywatyzacji” nosiła wszelkie znamiona grabieży majątku Polaków, w tym regrabieży własności prywatnej. Zwraca tez uwagę na specyficzny kamuflaż ideologiczny praktyki „prywatyzacyjnej”.

Po pierwsze, była ona uznana za główne narzędzie tzw. transformacji ustrojowej w przejściu do gospodarki wolnorynkowej. A po drugie, była przedstawiana jako wymóg strategii rozwoju, wyjścia z kryzysu i stabilnych perspektyw dla Polski. A jednak nawet w expose premiera Tuska w r.2007 usłyszano słowa świadczące, że rządzący III RP znają negatywny stosunek Polaków do polityki prywatyzacyjnej, gdyż premier mówił o potrzebie „odbudowywania społecznego przyzwolenia na prywatyzację”.

Mimo tych frazesów koalicja PO-PSL robiła nadal co chciała w zakresie prywatyzacji, tym bardziej, że była prywatyzacja realizacją długofalowego projektu geopolitycznego, związanego z sytuacją po upadku komunizmu w Europie Wschodniej i w Rosji. A projekt ten był zarazem narzędziem ekspansji globalnych sieci biznesowych, a zwłaszcza Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Prof. Sliwiński przypomina, że podwaliny pod prywatyzację zostały przygotowane w latach 1981-1989, co rozpoczęła ustawa z 25 września 1981 ( za Jaruzelskiego!), wielokrotnie potem nowelizowana. Ta ustawa może służyć jako modelowy przykład manipulowania regulacją prawną. Bo z jednej strony deklarowała pełną autonomię przedsiębiorstw, a z drugiej strony wprowadzała skrajne zaprzeczenie ich autonomii w przepisach o „organie założycielskim”, który był faktycznie nadrzędną jednostką administracyjną ( str. 121/2 ).

O innych manipulacjach czytamy dalej, a niebagatelną sprawą była inwentaryzacja przedsiębiorstw dokonana przez komisarzy wojskowych w stanie wojennym, ponieważ jej wyniki przekazywano do Banku Światowego. Ta drogą – jak podkreśla prof. Sliwinski – „bezcenny zasób wiedzy o aktywach, technologiach i działalności polskich przedsiębiorstw otwierał Polskę na bezwględną penetrację wielkich korporacji zachodnich.( ...) A przejęcie takich informacji wystarcza, aby zapewnić sobie kontrolę nad całą gospodarką. Wiedza daje władzę”. ( str.122/3).

Mechanizm „prywatyzacji” przewidywał dwa komplementarne elementy: 1) wrogie przejęcia kapitałowe, gdy podmioty zainteresowane tanim przejęciem aktywów majątkowych upatrzonych firm doprowadzały wybrane przedsiębiorstwa do stanu, w którym powstawała konieczność likwidacji „z przyczyn ekonomicznych”, z czym wiązało się potem postępowanie upadłościowe. 2) przejęcia regulacyjne, znane też pod terminem „deregulacji”, a jest to drugie po „prywatyzacji” hasło doktryny neoliberalnej. „Przejęcia regulacyjne powodują, że przejęcia kapitałowe mogą być realizowane na skalę przemysłową. (..) Zastygłe w bezruchu dźwigi portowe, nieczynne kutry, zardzewiałe wraki – wygaszanie polskiej gospodarki morskiej zbliża się do finału; już niedługo nie będzie co wygaszać...” ( str125).

Prof. Śliwiński zamyka swój rozdział uwagami o pewnych przypadkach przejęcia regulacyjnego jak wymuszenie likwidacji polskich sieci handlowych ( będących głównie w rękach spółdzielczości ), gdy beneficjenci tych przejęć ukrywali się w cieniu działalności rządu i propagandy ekonomicznej. W ten sposób zlikwidowano polską konkurencję dla wchodzących wówczas na nasz rynek zagranicznych sieci handlowych. Nowszym przykładem ( bo ze stycznia 2015) jest „sprzedaż” Polskich Kolei Linowych, będąca w istocie rzeczy przekazaniem w ręce zagranicznego kapitału części polskich gór. I konstatuje: „Dominująca w latach 1990-2008 ekonomia neoliberalna skutecznie przesłoniła fakt, że własność umożliwia zdobywanie władzy politycznej, forsując pogląd o rzekomo neutralnym charakterze własności.(...) Nie jest możliwe utrzymanie suwerenności politycznej bez bazy ekonomicznej.Nie jest możliwe zachowanie własności narodowej ( publicznej i prywatnej) bez suwerennego państwa” ( str.127).

Ten sam aspekt ukazują inni autorzy. Oto Leszek Sosnowski – prezes i współzałożyciel Białego Kruka i miesięcznika „Wpis”, autor lub spiritus movens wielu książek - w rozdziale „Chore zależności między światem polityki i światem biznesu” ukazuje wygaszanie zarządzania na przykładzie polskiego górnictwa. Na wstępie autor odsłania absurdalne traktowanie rezerw kopalni jako...strat (!), podczas gdy owe „zwały” węgla to czysty pieniądz. Przedstawianie ich jako „strat” miało jednak perfidny cel: obniżyć cenę kopalń w przypadku planowanej sprzedaży, a de facto likwidacji, co nazywa się też restrukturyzacją.


Kto się czai w tle ? – pyta Sosnowski ukazując machinacje pośredników w sprzedaży węgla, którzy śrubują cenę polskiego „czarnego złota”, a zaniżają ceny rosyjskiego lub czeskiego surowca. Niestety, państwo ( choć jest właścicielem kopalni) nie ingeruje i pozwala na to, aby dziwni importerzy rosyjskiego i czeskiego węgla dowolnie kreowali jego ceny na rynku. Tolerowanie owych importerów w sytuacji, gdy Polska ma miliony ton na zwałach, a jest to węgiel przedniej jakości ( a np. rosyjski jest marny) wygląda na jakiś sabotaż gospodarczy. Węgiel nasz eksportujemy głównie do Niemiec, ale i do Czech, Francji, Anglii i Danii. W sytuacji, gdy Niemcy planują już w r.2018 całkowite wstrzymanie wydobycia swego węgla, powstaje dobra koniunktura dla polskiego eksportu, ponieważ aż 55 elektrowni niemieckich pracuje na węglu.

Atoli Niemcy wpadli na lepszy pomysł: zamiast kupować od nas węgiel postanowili po prostu wykupić nasze kopalnie i to możliwie jak najtaniej! Niemieckie plany poparł SLD-owski rząd Leszka Millera sporządzjąc w r.2003 listę kopalń przewidzianych do „prywatyzacji” czyli do sprzedania ich Niemcom. Określano to też w tych słowach: „ w niektórych kopalniach nastąpi proces wygaszania produkcji”. Ten negatywny dla polskiej racji stanu proces wstrzymano za rządów PiS-u ( 2005-2007), ale powrócił pełną parą za rządów koalicji PO-PSL. Premier Tusk z ogromną życzliwością traktował interesy niemieckie (nie był to tylko system kolesiów), więc dla realizacji tych planów zabrano się znowu za polskie kopalnie, a policja nawet strzelała do protestujących górników.

W r.2002 posiadaliśmy 23 kopalnie i 9 zakładów, a dziś pozostało tylko 14 kopalni i 5 zakładów – jak pisze Sosnowski ( str.176). W konkluzji zwraca też uwagę, że układ zżerający nasz kraj miał jedną tylko ideę przewodnią: prywatyzację wszelkiej maści. Nie tylko stocznie, kolejki linowe, ale i media. A ostatnio wzięto się za Lasy Państwowe. Sosnowski słusznie sugeruje, że wiele zła przyniósł system „kolesiowski” ( str.183) degradujący majątek narodowy i że należy go zastąpić władzą ludzi uczciwych i patriotów. Apel ten zbiega się ze słowami Jana Pawła II, który już dawno wołał o ludzi sumienia dla Ojczyzny. ( cdn.)

Marek Baterowicz