Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
19 sierpnia 2016
Wysyp patriotycznych dziwolągów
Lech Makowiecki

Print screen You Tube
Swego czasu cała fala hejtu spłynęła na głowę Edyty Górniak, śpiewającą kołysankową wersję Mazurka Dąbrowskiego. Prawie 1,5 mln wejść na You Tube mogłoby zaimponować. Niestety – pięć razy więcej kciuków w dół niż „lajków”, tudzież miażdżące i niewybrednie wyszydzające gwiazdę komentarze internautów nie zostawiły suchej nitki na tym patriotycznym „eksperymencie”. Kołysany Mazurek Myślałem, że po tym smutnym „wypadku przy pracy” polscy twórcy nabiorą trochę respektu do naszej narodowej spuścizny. Niestety – nie. Na ostatnim koncercie z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej miała miejsce powtórka z rozrywki.

Mam ogromny sentyment do „Czerwonych maków na Monte Cassino” , więc po zapowiedzi tej właśnie ballady w wykonaniu popularnej m.in. z serii patriotycznych piosenek z cyklu „Panny...” (Wyklęte, Morowe, Wygnane itd.) spodziewałem się wzruszającego, lub przynajmniej poprawnego wykonania tego drugiego (jak wielu z nas uważa) hymnu Polski. Jakie było moje zdziwienie, gdy dopiero w połowie utworu zorientowałem się (po tekście!), że prezentowany utwór to podobno kultowa wersja pieśni do słów Feliksa Konarskiego i muzyki Alfreda Schutza! Czerwone maki trochę innego koloru Czytając opis ww. ballady w internecie zrozumiałem, skąd ten dysonans; w rubryce muzyka pod „Czerwonymi Makami” podpisał się niejaki Tomacki & MRR. Na szczęście Feliks Konarski jako autor słów pozostał...

Efekt tego „wykonu” był łatwy do przewidzenia; publiczność zgromadzona na placu Teatralnym w Warszawie zupełnie nie zrozumiała tego eksperymentu. Jeszcze w trakcie śpiewania ludzie dawali oznaki zdziwienia/niezadowolenia. Grupka widzów szturmowała nawet zaplecze sceny, domagając się przerwania tej obrazoburczej wg nich farsy. Efekt tego był taki, że na finał wszyscy artyści musieli wyjść na scenę i pod wodzą Jana Pietrzaka jeszcze raz wykonać wspomniany wyżej utwór. Po melodii, normalnie, bez udziwniania...

Zaciekawiony – pobuszowałem po internecie – i znalazłem kolejny kwiatek do kolekcji: „ROTA”. Słowa i melodia: Maria Konopnicka / Lilu.Muzyka: Dariusz Malejonek. Rotę śpiewa Lilu Oryginalna melodia Feliks Nowowiejskiego pojawiła się dopiero pod koniec tej hymnicznej pieśni. Zdeformowana dodatkowo przez dworcowy megafon.

Zastanawiałem się, czy jeszcze może mnie coś zaskoczyć. I trafiłem na kolejny „hit”: „BOGURODZICA” pod którym podpisali się Anna Witczak Czerniawska feat Mazzoll, Janusz Prusinowski & Maleo Reggae Rockers. Ten w sumie znakomity team zaoferował słuchaczom – miast słowiańskiego hymnu religijnego - orientalne zawodzenie muezzina nawołującego z minaretu islamskich wiernych... Czyżby znak czasu? O muzyce się nie opowiada, lepiej jej posłuchać: Nowa Bugurodzica Odpadłem. Więcej już nie szukałem... W związku z tym nasuwa mi się się kilka pytań natury ogólnej.

Do ZAIKS-u: Czy prawnie dopuszczalne jest rozdzielanie muzyki i tekstu i zastępowanie ich swoimi? Zwłaszcza w przypadku naszych narodowych pereł muzycznych?

Do Darka Malejonka: Szanuję Cię, bracie za Twoje rozliczne muzyczne osiągnięcia, ale nadmiar sponsorów może czasami szkodzić naszej wspólnej sprawie. Czy musisz na siłę i w pośpiechu nagrywać kolejne płyty, bo jest kasa do wydania? Może lepiej trochę zwolnić, zebrać kilka fajnych pomysłów, a nie uciekać się do takich „patentów” na płytowe wypełniacze. Być może publiczność młodzieżowa to kupi (bo nie zna oryginałów tych świętych dla Polaków pieśni), ale niesmak pozostaje...

Do Lilu i innych „panien”. Potraficie śpiewać, jesteście młode, piękne i utalentowane. Niektóre Wasze piosenki wyciskają ludziom łzy z oczu. Mnie również. I chwała Wam za to. Pokażcie jednak, że rozumiecie, o czym śpiewacie. I nie chodzi tylko o nieszczęsne „kocham TEN kraj”. To naprawdę drobiazg przy ww. szarganiu świętości...

O takich drobiazgach „ABC patriotycznego śpiewania” jak spójność tekstu, muzyki, aranżacji, interpretacji, a nawet stroju wykonawców i scenografii – napiszę innym razem. Temat rzeka: czy można śpiewać o „Ince” w super-kreacji z pępkiem na wierzchu – zostawiam państwu do rozważenia...

PS. Dlaczego tak leży mi na sercu sprawa „Czerwonych Maków na Monte Cassino”? Bo walnie przyczyniłem się do odzyskanie przez Polskę praw do tego utworu. Opisałem całą tę historię dawno temu - tutaj I trudno pogodzić mi się z tym, że można je (choćby nieświadomie) profanować...

Lech Makowiecki