Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 czerwca 2016
Koncert pieśni patriotycznych w Melbourne
Monika Wiench

Jednym z ważnych celów działalności Polaków zamieszkałych w Australii jest stałe podtrzymywanie polskości. Organizowane są obchody ważnych polskich świąt, patriotyczne akademie poświęcone polskim bohaterom, wspierane są inicjatywy budowy pomników pamięci, zarówno w Polsce i jak tu, na emigracji. W ostatnich dniach kolejną taką inicjatywę podjęli działacze Związku Więźniów Politycznych, we współpracy ze Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów Koło Nr3 i Związkiem Polaków w Melbourne. W sali Domu Polskiego w Rowville po raz kolejny wystąpiła grupa wykonawców - Zofia i Gosia Kaszubskie, Stanisław Jabłoński, Krzysztof Derwiński, Paweł Czubryj, którzy zaprezentowali zebranym program słowno-muzyczny poświęcony Żołnierzom Niezłomnym. Poszczególne fragmenty programu łączył poprzez słowo wiążące p. Bogdan Płatek.

Już na początku wprowadzono patriotyczny nastrój spotkania - minutą ciszy uczczono tych, którzy odeszli na wieczną wartę walcząc do końca o niepodległą i sprawiedliwą Polskę. Zapowiedziano też, że koncert jest hołdem dla naszych bohaterów, polskich patriotów, szczególnie tych z czasów Powstania Warszawskiego, z okresu stalinizmu i rządów NKWD w Polsce, w także pomordowanych i poległych w późniejszym czasie.

Koncert pieśni patriotycznej wykonawcy rozpoczęłi od powstańczej piosenki "Marsz Mokotowa", która była nieformalnym hymnem dzielnicy powstańczej Warszawy-Mokotów od 20 sierpnia 1944 roku. Pewnie niewielu z nas wie, że pieśń ta rozbrzmiewa od 1969 roku codziennie o godzinie 17-tej, na pamiątkę godziny "W" czyli wybuchu Powstania, z wieży zegarowej "Domku Gotyckiego" stojącego przy ulicy Puławskiej 59 w Warszawie i jest również hymnem Hufca ZHP Warszawa-Mokotów im. Szarych Szeregów. Twórcami pieśni są byli powstańcy warszawscy Mirosław Jezierski i Jan Markowski. Pieśń ta śpiewana była nie tylko w Warszawie, ale również przez partyzantów z oddziałów walczących na kielecczyźnie i w okolicach Krakowa.

Drugą powstańczą piosenkę, do której wspólnego śpiewania zachęcili wykonawcy koncertu, był znany wszystkim "Pałacyk Michla" - wojenny hymn harcerskiego Batalionu Parasol, powstały już dnia 5 sierpnia 1944 roku. Utwór ten śpiewany przez Mieczysława Fogga ku pokrzepieniu serc opowiada o miejscu ciężkich walk obronnych "Parasola" jakim był pałacyk przy ulicy Wolskiej 40 na warszawskiej Woli. Słowa końcowej zwrotki piosenki miały nie tylko zagrzewać młodych żołnierzy do walki ale i tchnąć nadzieję w zwycięstwo nad przeważającymi siłami wroga:

" Lecz na nic "szafa" i granaty
za każdym razem dostaja baty
i wkrótce przyjdzie taka chwila
że zwyciężymy - i do cywila, hej!"

Kolejnym utworem w naszym koncercie pieśni patriotycznej był "Deszcz, jesienny deszcz", piosenka wojskowa, napisana jeszcze w 1943 roku przez Mariana Matuszkiewicza. Po raz pierwszy piosenka ta została opublikowana w śpiewniku "Serce w plecaku" w 1957 roku. Nastrojowa, smutna piosenka opowiadająca o żołnierskim losie, która dotarła z oddziałów partyzanckich w Puszczy Kampinowskiej do szerokich kręgów zorganizowanej w Szarych Szeregach młodzieży warszawskiej, a potem znacznie dalej i rozpowszechniła się przede wszystkim wśród członków batalionów harcerskich "Zośka" i "Parasol".

Okres Powstania Warszawskiego przypomniał zebranym p.Stanisław Jabłoński, który z całą mocą własnej interpretacji wykonał wiersz poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego "Niebo złote ci otworzę". Utwór, który powstał w 1943 roku, pierwotnie dedykowany przez poetę młodej żonie Barbarze, ukazuje pokolenie, któremu wojna nie pozwoliła cieszyć się życiem w pełni, młodością, szczęściem. "Tylko wyjmij mi z tych oczu, szkło bolesne, obraz dni" - pojawia się w tekście Baczyńskiego kilkakrotnie jak prośba o uwolnienie od okropności wojny, którą to wojnę 23-letni poeta przypłacił życiem.

Rok 1945 i lata kolejne nie były okresem zwycięstwa, spokoju i rozkwitu. Radziecki okupant nie ustawał w prześladowaniach i mordowaniu "niepokornych". Rękami swoich NKWD-owskich siepaczy zainstalowanych w Polsce i ich polskich sojuszników rozpoczął prześladowania tych, którzy nie zgadzali się z narzucanym z zewnątrz porządkiem jakim był komunistyczny reżim i tych, którzy walczyli o niepodległy byt państwa polskiego. To o nich, o żołnierzach wyklętych mówiła piękna piosenka do słów Andrzeja Kołakowskiego wykonana przez panie Zofię i Gosię Kaszubską - "Przysięga".

I znów zabrzmiały jak wielki hołd złożony przez nas Żołnierzom Niezłomnym słowa:
..."Bo przysięgali na Orła i na Krzyż,
na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy,
na czystą biel i na gorącą czerwień krwi,
na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych"...


Foto Monika Wiench. Od lewej: w pierwszym szeregu - Zygmunt Świstak, Franciszek Tyszka, Józef Sendobry, Zofia Kaszubska, Gosia Kszubska;drugi szereg od lewej - Stanisłw Jabłoński, Paweł Czubryj, Krzysztof Derwiński, Bogdan Płatek

O tych, którzy oddawali życie za Polskę nawet szereg lat po wojnie mówił także wiersz tego samego autora w interpretacji Stanisława Jabłońskiego "Nie giń Polsko, ja za Ciebie zginę". Słuchając deklamacji myśleliśmy o mordowanych w komunistycznych katowniach Polakach - patriotach i o hańbie stalinowskich zbrodniarzy. Aby jednak zmienić nieco nastrój wykonawcy koncertu zachęcili do wspólnego śpiewania kilku znanych i lubianych przez publiczność piosenek ze znacznie wcześniejszego okresu - "Rozszumiały się wierzyby płaczące", "O mój rozmarynie", "Wojenko, wojenko". Słowa i melodie tych utworów, znane chyba całej starszej Polonii, zostały szybko podchwycone przez widzów.

Po tych piosenkach powrócono do bliższej polskiej historii, którą były lata kolejnych przełomów i protestów społecznych w kraju rok 1956, 70, 76, 80, w tym również okres stanu wojennego. Przypomnieniem tych trudnych wydarzeń były piosenki w wykonaniu Krzysztofa Derwińskiego - "Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał" i Pawła Czubryja - "Janek Wiśniewski padł", znana wszystkim piosenka Jacka Kaczmarskiego "Mury", oraz śpiewana w obozach dla internowanych w 1981 roku "Pieśń Konfederatów Barskich". Utwory te, dobrze znane młodszemu pokoleniu widzów, przypominały wielu z nas czasy tuż przed emigracją.

W końcowej części koncertu przywołano szczególnie bolesne wydarzenia z najnowszej historii Polski - mord w Katyniu i Tragedię Smoleńską. Wiersz Zbigniewa Herberta zatytułowany "Matka Boska Katyńska" w wykonaniu Stanisława Jabłońskiego oraz "Pieśń gruzińska" w interpretacji obu pań Kaszubskich po raz kolejny wywołała na słuchaczach duże wrażenie. Przypomnijmy, że pieśń tę, którą Gruzini śpiewają swoim bohaterom, tym razem dedykowali poległemu pod Smoleńskiem Prezydentowi Polski śp.Lechowi Kaczyńskiemu i Jego Małżonce Marii, dopisując dwie zwrotki w języku polskim. Po pieśni tej na scenie i na sali Domu Polskiego w Rowville, pomiędzy zawsze tam obecnym portretem Ojca Świętego Jana Pawła II i Godłem Polski - Orłem w koronie, zapadła cisza.

W relacji z koncertu nie można pominąć występu gościa honorowego jakim był pan Zygmunt Świstak, który wykonał własną piosenkę "I tak czasem mi się śni". Pan Zygmunt wyraził w niej w krótkich lecz treściwych słowach swoje przeżycia, niepokoje i tęsnoty zwiazane z Polską za co został nagrodzony gromkimi brawami. Na zakończenie wspólnie odśpiewano pieśń "Żeby Polska była Polską", a na scenę do zdjęcia poproszono starsze pokolenie - byłych żołnierzy zrzeszonych w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów pp.Józefa Sendobry, Franciszka Tyszkę.

Jak się dowiadujemy suma 300 dolarów zebrana podczas koncertu zostanie przeznaczona na budowę Pomnika Żołnierzy Wyklętych, jaki ma powstać wkrótce w centrum Gdańska z inicjatywy Społecznego Komitetu Budowy Pomnika oraz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Podziękowanie należy się organizatorom koncertu, a wykonawcom pod przewodnictwem niezawodnej Zosi Kaszubskiej nasza wdzięczność za dostarczenie nam po raz kolejny wspaniałych patriotycznych przeżyć. Jak były one silne wskazuje choćby opinia jednego z widzów, który stwierdził: nie spodziewałem się nigdy po sobie, że mogę mieć łzy w oczach słuchając tych pieśni.

Monika Wiench
Melbourne