Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
29 listopada 2015
Zamulanie mózgów
Monika Wiench. Rys. Vitek Skonieczny

Trwa, a nawet jeszcze bardziej nasila się zamulanie polskich mózgów. W telewizji publicznej, w gazetach i stacjach radiowych nieprzerwanie trwa nagonka. Niektórzy nazywają to „telewizyjnym ujadaniem”, inni „ślepą dziennikarską nienawiścią”. Jedno jest pewne; oto mamy do czynienia z panicznym strachem przed utratą doskonale płatnych stanowisk, przed rozliczeniem z dotychczasowych przekrętów, jawnych lub mniej jawnych kradzieży, a w ostatecznym rachunku ze świadomym działaniem przeciwko własnemu krajowi i narodowi. Nagonkę tę nieprzerwanie od czasu wyborów prezydenckich i parlamentarnych, początkowo przeciwko nowemu prezydentowi, a obecnie też przeciwko nowej premier i rządowi, prowadzą niemal wszystkie środki masowego przekazu w Polsce - stacje telewizyjne, nie pomijając telewizji publicznej, opłacanej z państwowego budżetu, stacje radiowe oraz prasa. Prowadzi ją też program telewizji polskiej o nazwie „POLSAT” nadawanej w Australii, o czym za chwilę.

Przykładów na to, jak zjawisko zamulania mózgów odbywa się w Polsce, można przytaczać setki, bowiem przy porównaniu tej samej wiadomości podanej przez źródła niezależne z treścią zaznaczoną dużymi literami w innych środkach przekazu, natychmiast jasne okazują się manipulacje i przekłamania, którymi posługują się pseudodziennikarze, specjaliści od zamulania.

Jeden prosty przykład z wielu - otóż, kiedy przed kilkoma dniami nowa premier polskiego rządu, Beata Szydło, zainicjowała spotkanie z internautami na Facebook „na żywo”, polskie media, relacjonując to wyjątkowe wydarzenie przedstawiły je całkowicie odmiennie. Portal niezależna.pl podał, że premier Beata Szydło odpowiadała na pytania kilkuset internautów. Podał też, jakich spraw pytania dotyczyły i jakie były odpowiedzi. Natomiast na stronie dziennik.pl tłustym drukiem podano wiadomość: „Szydło pod ostrzałem” Kto i dlaczego strzelał do nowej premier nie wiadomo, jednak tak sformułowany tytuł sam w sobie sugeruje frontalny atak ze strony internautów i potrzebę obrony ze strony nowej premier, co oczywiście nie miało miejsca. Jak wyraźna jest to manipulacja ze strony portalu „dziennik.pl” każdy widzi.

Szczytem jednak nie tylko nieuczciwości, nierzetelności dziennikarskiej ale /że użyję tego niemiłego słowa/ zwykłego chamstwa, było przed kilkoma dniami zachowanie „dziennikarki” Karoliny Lewickiej, w TVN Info, w wieczornym programie „Minęła Dwudziesta”. Program prowadzony często w szczególnie agresywny i nieprofesjonalny sposób, tym razem dotyczył Teatru Polskiego we Wrocławiu i mającej się tam odbyć premiery sztuki „Śmierć i dziewczyna”. Warto przypomnieć tu niektóre, szczególnie bulwersujące fakty.

Otóż, do swojego programu dziennikarka Lewicka zaprosiła nowego ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wicepremiera, profesora Piotra Glińskiego. Już w pierwszych minutach zaczęło się… przesłuchanie, gdyż jedynie w ten sposób można określić zachowanie dziennikarki. Rozmowa z ministrem prowadzona była przez nią od początku w tonie niezwykle napastliwym, chwilami przypominała prowadzenie śledztwa na jakiejś podwarszawskiej komendzie Milicji Obywatelskiej w czasach PRL-u, gdzie prowadzący funkcjonariusz za wszelką cenę chce narzucić przesłuchiwanemu własną narrację. Jak wyliczyli internauci, rzeczona „dziennikarka” sama mówiła w tym wywiadzie przez ponad połowę czasu jaki był przeznaczony na rozmowę z gościem, przerywała mu niemal przy każdym zdaniu /ktoś obliczył, że co 10 sekund/, mówiła jednocześnie z ministrem Glińskim, a kiedy próbował zaprezentować swoją opinię, natychmiast zmieniała temat. Ośmieliła się nawet pouczać gościa, mówiąc, że on tu jest po to, aby odpowiadać na zadawane pytania, a swoje opinie powinien wygłaszać jedynie na konferencjach prasowych.

Cała sprawa wiązała się z ogłoszeniem, iż w omawianej sztuce mają być prezentowane sceny o treści pornograficznej i jak to określił w wywiadzie prof. Gliński, miał być w nim pokazany „pełny, twardy akt seksualny”. Nawiasem mówiąc, do tych fragmentów sztuki zostali zaangażowani aktorzy z zagranicy, gdyż widocznie właśnie te fragmenty wymagały nadzwyczajnych oraz specjalnych uzdolnień.


Jak się okazuje, jeszcze przed premierą tego wybitnego dzieła, do ministra kultury prof. Glińskiego napłynęły petycje podpisane przez kilkadziesiąt tysięcy osób oraz szereg listów ze skargami i prośbami o wstrzymanie premiery, zaś w dniu kiedy miała ona się odbyć, przed teatrem doszło do demonstracji przeciwników, w której to demonstracji interweniowała policja. Zaczęła się też ostra dyskusja między przeciwnikami demoralizacji na scenach polskich teatrów, a zwolennikami „modernizmu, nowoczesności, europejskości i walki z fanatyzmem”. Tym bardziej ważna, że w omawianym spektaklu, pomimo nocnej pory przedstawienia i zawartych w nim pornograficznych treści brało też udział dziecko, dziewięcioletni chłopiec.

Nie wchodząc w szczegóły, cała sprawa wydaje się symptomatyczna dla sytuacji w jakiej znajduje się obecnie polskie społeczeństwo. Ukazuje jak głębokie są podziały, jak inna jest percepcja rzeczywistości, jak odmienne są potrzeby i jak różne nadzieje. Czy i w jakiej perspektywie czasowej uda się to zmienić zgodnie z celem, na który wskazuje niemal w każdym swoim wystąpieniu prezydent Andrzej Duda? Czy uda się scalić tak celowo i głęboko podzieloną wspólnotę? Tym bardziej, że zamulanie umysłów Polaków trwa. Trwa ono również, jak powiedziano wyżej, wśród Polaków w Australii. Ci, którzy na co dzień oglądają na SBS program w języku polskim „Wydarzenia” i czerpią wiedzę o Polsce jedynie z tego źródła, poddawani są zamulaniu własnych umysłów każdego ranka o godzinie 7.30. Dobitnym tego przykładem był dzisiejszy program wspomnianej telewizji /tekst pisany jest 26 listopada 2015/.

W programie zaprezentowano kilka migawek z nieustających kłótni pomiędzy obecną opozycją i nowym rządem, przytoczono szereg oczywiście krytycznych wypowiedzi jakichś byłych ministrów. Dopiero pod sam koniec nadano trwający dosłownie kilkanaście sekund segment dotyczący jakże ważnej wizyty polskiego prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach. Na dodatek relacja z wizyty zagranicznej głowy państwa polskiego w mocarstwie jakim są Chiny, podana była w tonie humorystycznym, aby nie powiedzieć ironicznym i prześmiewczym. Prezydent Rzeczypospolitej w relacji „Polsatu” powiedział tylko jedno /słownie: jedno/ zdanie! Całą uwagę komentatora wspomnianej telewizji skupił natomiast fakt wzniesienia okrzyków w trakcie hymnu narodowego przez chińskie dzieci i powitanie sztucznymi kwiatami, które ukazane smętnie pozostawione na stoliku dopełniały śmieszność przekazu.

Trzeba raz jeszcze zaznaczyć, że to niepoważne, wręcz umniejszające znaczeniu całej wizyty potraktowanie jej w polskim programie w Australii, miało miejsce dopiero na samym końcu. Wcześniej przedstawiono znacznie „ważniejsze wydarzenia” jak wykłócanie się jakiegoś obywatela o podatek klimatyczny, pokazano ile razy można oblać egzamin na prawo jazdy i inne, równie nieważne sensacje. Czyż tak skonstruowane programy informacyjne nie są zamulaniem polskich umysłów?

Jak działa polska telewizja mieliśmy okazję przekonać się nieraz. Przez cały okres kampanii wyborczej starano się w niej robić wszystko, aby nie pokazywać porywających wystąpień Andrzeja Dudy, Beaty Szydło czy Jarosława Kaczyńskiego. Tak było przed wyborami i każdy to wie. Jednak już po wyborach telewizja nadal działa podobnie, tak jakby się nic nie zmieniło i nie miało prawa zmienić. Natychmiast po wyborach pokazano jedynie we fragmentach jakże znaczące wystąpienie nowego Prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudy, w Parlamencie Europejskim. W sposób niezwykle okrojony, lub wcale nie pokazywano jak uroczyście i z jaką elegancją polski prezydent gościł parę królewską z Belgii. Przytaczano natomiast śmieszne dyskusje o ponoć zbyt niskiej cenie wina, którym poczęstowano wówczas gości. Pewne jest, że gdyby cena ta była wyższa, uznano by ją za zbyt wysoką i poddano ostrej krytyce rzekomą rozrzutność prezydenta Dudy.

Przy tej okazji całkowicie zapominano poinformować w szczegółach społeczeństwo o skali jawnych kradzieży jakich dokonała w prezydenckich pomieszczeniach poprzednia ekipa, prezydenta Komorowskiego. Podobnie zresztą jak najpierw poddawano bezustannej krytyce, już po tygodniu od zakończenia wyborów, czas tworzenia nowego rządu mówiąc, że jest ono zbyt wolne, tak teraz wciąż się krytykuje, że „rząd działa szybko, zbyt szybko”, jak stwierdził właśnie dziś polski dziennikarz w australijskim wydaniu „Wydarzeń” telewizji „Polsat”.

Tak oto, na dużych i mniejszych przykładach można ukazywać rzetelność dziennikarskich relacji telewizyjnych. Buta, zakłamanie i ignorancja w stosunku do faktów chyba nigdy się nie skończą. A już na pewno będą trwać, dopóki nie nastąpią radykalne zmiany personalne w środkach masowego przekazu. I choć prezes zwycięskiego ugrupowania, Jarosław Kaczyński zapowiedział, iż „zemsty nie będzie”, to jednak zarówno rozliczenia z dotychczasowych działań, jak i właściwe decyzje personalne wynikające z tych rozliczeń, są absolutnie konieczne. Choćby po to, aby przestano nam wreszcie zamulać mózgi.

Monika Wiench