Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
26 sierpnia 2015
Apel Jasnogórski - kto jest jego twórcą?
przypomina Wanda kapica
Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!” Wszyscy znamy słowa i melodię tego wezwania. Jest dla nas tak oczywiste, że nawet się nie zastanawiamy, jak to się stało, że codziennie o godzinie 21.00 na Jasnej Górze rozlega się majestatyczny śpiew pradawnej pieśni „Bogurodzica”, a po nim… Apel. No właśnie… skąd się wziął Apel Jasnogórski? Posłuchajcie… Był rok 1931. Kapitan Wojska Polskiego Władysław Polesiński miał wtedy 28 lat. Był lotnikiem – i to nie byle jakim! Jako tzw. pilot-oblatywacz odbywał loty próbne na samolotach.

Później wydawał opinię, czy fabryki mogą zacząć produkcję danej maszyny, czy trzeba w niej coś poprawić! Mało kto mógł się z nim równać! Był najlepszy z najlepszych! Zajęty swoją pasjonującą pracą nie miał zbyt wiele czasu dla Pana Boga, a nawet trochę się z Nim wadził…

Pewnego dnia wracał do Krakowa. Kiedy podchodził do lądowania, nastąpiła awaria silnika. Samolot zaczął gwałtownie spadać, zahaczył o drzewo, runął na ziemię i stanął w płomieniach. Kapitan Polesiński swoje przeżycia tak wyraził w napisanym później wierszu:

Bucha płomień… Szamocę się, ratunku, na próżno:
Kadłub przygniata ciężarem do ziemi…
„O Jezu!” Krzyk ten wydarł się jak oszalały…
I wnet wyraźnie wewnątrz mnie rozkazy:
„Puść klamry pasów! Pchnij tamte dźwigary! Uciekaj!”…
Spełniam ślepo, co ten głos mi każe…

Jako żołnierz przyzwyczajony do wykonywania rozkazów natychmiast zrobił wszystko, co mówił mu ów głos. Kiedy oddalił się na bezpieczną odległość, samolot eksplodował i rozerwał się na strzępy. Była godzina 21.00. To wydarzenie było przełomem w życiu kapitana Polesińskiego… Głęboko duchowo się przemienił. Z niedowiarka stał się człowiekiem wielkiej wiary:

Usiadłem nad swym niedoszłym śmiertelnym zwęgliskiem
i z twarzy ocierałem krew, co się lała żywa.
Nie śmiałem spojrzeć.
Czułem, że ktoś się z tych płomieni zbliża.
Schyliłem kornie głowę, bo szedł do mnie
On, Wielki, Miłujący Pan z Krzyża,
Jezus, Bóg! Do mnie, człowieka…

Po powrocie do domu kpt. Polesiński opowiedział swojej żonie, w jaki sposób uniknął śmierci. Zapytała, kiedy dokładnie to było. Okazało się, że tego samego dnia o godzinie 21.00 polecała go w modlitwie opiece Matki Bożej: „Żyjesz, bo przecież się bardzo o Ciebie modliłam, żebyś wrócił cały i zdrów”. Obydwoje uznali to ocalenie za cud. To głos Matki Bożej uratował mu życie…

Po wykonaniu rozkazu żołnierze składają dowódcy meldunek. Tak też uczynił kpt.Władysław Polesiński. Stanął na baczność, zasalutował i zwrócił się do Matki Bożej Jasnogórskiej, meldując Jej, jak swemu dowódcy, że wykonał rozkaz, który od Niej otrzymał.

Odtąd czynił to codziennie. Kapitan Władysław Polesiński założył wśród polskich oficerów Rycerski Zakon Krzyża i Miecza. Codziennie o godzinie 21.00 zdawał Matce Bożej „meldunek” z tego, czego dokonał w minionym dniu, i prosił o światło na dzień następny. Godzina dziewiąta wieczorem była dla niego i dla całego Rycerskiego Zakonu Krzyża i Miecza godziną, w której każdy żołnierz meldował się na Apel przed Matką Bożą Częstochowską.

Zwyczaj wieczornej modlitwy w duchowej łączności z Królową Polski rozpowszechnił się podczas drugiej wojny światowej, zwłaszcza wśród młodzieży. Dzięki ks. kard. Stefanowi Wyszyńskiemu nie tylko członkowie Rycerskiego Zakonu Krzyża i Miecza, lecz wszyscy Polacy, a nawet ludzie z całego świata, gdziekolwiek się znajdują – w godzinie Apelu zwracają się w modlitwie do Matki Bożej Częstochowskiej.

Ciag dalszy opowieści i piękny film o tajemnicach Jasnej Góry - tutaj