Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
2 lipca 2015
Druh Denis O'Shea odszedł na Wieczną Wartę
Halina Prociuk

Sydnejska rodzina harcerska pożegnała kolejnego członka swojej rodziny. Odszedł od nas na Wieczną Warte 5 kwietnia 2015 druh Denis O’Shea, który prowadził drużynę harcerzy w Bankstown w latach od 1976 do 1981 oraz w latach od 1983 do 1988. Byli harcerze z jego drużyny bardzo mile wspominają druha Denisa, który często zabierał ich na biwaki i ich ulubionym miejscem był Kingfisher Pool w Heathcote National Park. Wiele pionierki i życia w australijskim buszu nauczyli się od niego oraz pionierki harcerskiej.

Druh Piotr Kulesz wspomina jak Denis wielokrotnie zabierał nas na polowania i ciągle nam przypominał, że polujemy na zwierzynę tylko w celu, aby to zjeść lub zużyć w inny sposób i dlatego nie nowością dla nas był pieczony królik czy gulasz z ogona kangura. Denis był wspaniałym kucharzem i do dnia dzisiejszego chłopcy pamiętają jego pyszne kanapki z boczkiem czy popisowy posiłek „Deb Surprise”, czyli błyskawiczne ziemniaki z paczki, suszony groch i proszkowy rosół.

Jak to się stało, że Australijski Skaut znalazł się wśród polskich Harcerzy-Instruktorów? Lata, lata temu młodziutka harcerka Alina Urban poznała w pracy przystojnego miłego Denisa O’Shea, naturalnie rozmowy przeszły na tematy harcersko- skautowe i w krótkim czasie pobrali się i Denis starał się jak mógł pomagać żonie i innym osobom w polskim harcerstwie. Jedna z takich chyba początkowych prac to było wtedy, kiedy harcerki otrzymały jedna foremkę do robienia baranków wielkanocnych i trwało to nie tylko godzinami, ale tygodniami wyprodukowanie baranków na sprzedaż, a wiec druh Denis postarał się, aby jego kolega wyrzeźbił baranka a potem już on potrafił zrobić parę foremek tak, ze usprawnił bardzo produkcje „baranków wielkanocnych”.

Jako mąż polskiej harcerki tak zaangażowanej w harcerstwie automatycznie włączył się aktywnie, aby nieść pomoc i dzielić się swoim skautowym doświadczeniem z polskimi dziećmi i młodzieżą. Druh Cezary Giluk widząc jego zapał i zaangażowanie zachęcił Denisa, aby przyłączył się do harcerstwa. Denis z radością oficjalnie przyjął tę ofertę i potraktował to bardzo poważnie, z dumą nosił mundur harcerski, a już szczytem radości było złożenie przyrzeczenia harcerskiego na ręce druha Witolda Szupryczynskiego. Długo i rzetelnie przygotowywał się do tej chwili i po polsku złożył przyrzeczenie harcerskie pokonując barierę wypowiadania naszych trudnych liter rz, ż, sz, ć, cz i innych. Wśród pamiątek, które po nim zostały to ciągle jest mundur, Krzyż harcerski, granatowy sznur drużynowego i statuetka Skauta.


W 1981 roku Namiestniczka Zuchów Druhna Alina O'Shea zaangażowała młodych Drużynowych Gromad Zuchowych do zorganizowania Kolonii Zuchowej „Polski Las” dla Gromad z Ashfield, Bankstown i Cabramatty. W tych przygotowaniach pomagali nie tylko Iwonka Chrobak, Toni Margos, Hania i Jędrek Prociuk; przez wiele weekendów ci młodzi zapaleni wodzowie zuchów przygotowywali program i rekwizyty na Kolonie zuchową pod namiotami ale i dużo pracy oraz poświecenia włożył druh Denis w te przygotowania kolonii na naszych „Bielanach”.

Druhna Wanda Hrynaszkiewicz – Obozowa „Jodła” tak wspomina w Wiadomościach Polskich tę Kolonię ” ….W lesie rosły nie tylko „Brzoza”, „Sosna” i „Jodła”, ale był również duży, silny i opiekuńczy „Dąb”. „Dąb” to druh Denis Oszejski (dla niewtajemniczonych to Denis O’Shea, on sam się tak nazwał, bo wydawało mu się że polskie nazwiska musza kończyć się na -ski), Denis z zapałem i radością przywiózł na Bielany cały sprzęt obozowy i namioty, a nocami czuwał nad kolonii bezpieczeństwem. Również uczył on zuchy trudnej sztuki życia w australijskim buszu oraz najkonieczniejszych przepisów bezpiecznego obozowania i koniecznej pionierki obozowej.

Druh „Dąb” przy pomocy wodzów zuchowych uczył ich pływać i zdobywać tak potrzebną sprawność pływaka. To tyle o tej jednej kolonii a takich było wiele i obozów też. Czas mija i wiele osób z naszej Sydnejskiej rodziny harcerskiej przeszła już do tej pozagrobowej drużyny.

Druhu Denisie, na pewno Druh Szupryczyński i inni przyjęli Cię tam z radością i siedząc przy ognisku śpiewacie …”przy innym ogniu w inną noc do zobaczenia znów” - łącząc się myślami z nami, którzy zostali jeszcze tutaj, aby kontynuować naszą pracę dla młodzieży polskiego harcerstwa.

Żegnamy Ciebie Drogi Druhu Denisie
Naszym harcerskim pozdrowieniem
Czuwaj !
Halina Prociuk phm