Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
13 kwietnia 2015
Zniechęcić Polonię do głosowania?
z posłem Kwiatkowskim rozmawia Stanisław Żaryn

Poseł PiS Adam Kwiatkowski: Likwidowanie komisji wyborczych ma zniechęcić Polaków do głosowania. Problemy są tam, gdzie wygrywało PiS. Argumenty przedstawiane przez rząd są żałosne i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Każdy z nich jest kłamstwem. Mamy do czynienia co najmniej ze złą wolą — mówi w rozmowie z portalem w Polityce.pl poseł PiS, Adam Kwiatkowski.

Stanisław Żaryn:- Alarmował Pan, że rządzący w zaskakujący sposób zarządzają zagranicznymi komisjami wyborczymi. O co chodzi w tej sprawie? Czy to może utrudnić Polakom głosującym poza Polską wzięcie udział w wyborach?

Adam Kwiatkowski: - Decyzje, jakie podjęło MSZ w tej sprawie, na pewno wpłyną na możliwość wzięcia udziału w wyborach. W wielu miejscowościach, w których w poprzednich latach w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich Polacy głosowali, nie będzie komisji wyborczych. Mieszkający tam rodacy będą musieli jechać do innych miast, by zagłosować. Mieszkańcy Bostonu czy Detroit będą musieli jechać 5 czy 6 godzin w jedną stronę. To już są dystanse nierealne, to w praktyce może zablokować ich głosowanie. Z drugiej strony rząd poprzenosił komisję w nowe miejsca. Często komisje są obecnie w lokalach do tego zupełnie nieprzygotowanych, czy w miejscach trudno dostępnych. Warto również wskazać, że w komisjach obecnie likwidowanych ludzie głosowali od lat, są już przyzwyczajeni. A teraz im się utrudnia głosowanie.

Jak Polacy odnoszą się do tych zmian?

Protestują. Najgłośniej w Melbourne. Tam komisja ulokowana w miejscu zamieszkania największej grupy Polaków, została przeniesiona do innej lokalizacji. W Chicago również mamy głośny protest w tej sprawie. Tam mamy do czynienia z sytuacją skandaliczną. Komisje zlokalizowane przy polskich kościołach są likwidowane. Tymczasem to właśnie kościoły za granicami są przecież miejscami spotkań dla Polaków. Teraz komisje, często w miejscach bardzo wygodnych, dużych, z dobrym dostępem są likwidowane i przenoszone w miejsca znacznie gorzej przystosowane, małe, bez dojazdów. Otrzymałem pakiet zdjęć nowych lokali wyborczych, one rzeczywiście są niedostosowane.

Jak do tej sprawy odnosi się MSZ? Czy zadawał Pan w tej sprawie pytania?

Wraz z poseł Dziedziczakiem pytaliśmy wiceministra spraw zagranicznych o tę sprawę. Jednak niestety jesteśmy oszukiwani. Minister twierdzi, że ministerstwo tnie koszty, że przenosi komisje w miejsca, gdzie są Polacy. Jednak mamy informacje, że jest dokładnie odwrotnie. MSZ rezygnuje z komisji, za które nic nie trzeba płacić, dobrze zlokalizowanych, gdzie są Polacy, gdzie wcześniej głosowały, jak w Chicago, tysiące wyborców. Co ciekawe, wiemy, że na południu Chicago istnieje polska misja ojców Cystersów, którzy chcieli znów utworzyć komisję. Od pani konsul dowiedzieli się, że nie ma takiej możliwości. Ona pisała, że komisje zostały powołane, choć nie było to prawdą, a komisje powstały później.

Na ile powszechne są problemy z komisjami? Wspomniał Pan o USA i Australii. Co z innymi miejscami?

Podobne problemy są również w Europie. W Kolonii mamy cztery komisje wyborcze, ale już żadnej w Zagłębiu Ruhry. To 150 km, co już robi sporą różnicę. W Irlandii, w Limerick, gdzie jest konsul honorowy, nie powstała żadna komisja. Takich przykładów mamy wiele. W przypadek w tej sprawie nie wierzę. Niestety te decyzje mają jeden cel, mają skutkować tym, że mniej Polaków będzie brało udział w wyborach.

Sądzi Pan, że to się władzy uda?

Wierzę w mądrość Polaków i w ich przekorę. Skoro rządząca PO nie chce, by Polacy głosowali, to mam nadzieję, że Polacy tym chętniej zagłosują i pokażą Bronisławowi Komorowskiemu, kandydatowi PO, czerwoną kartkę. W tej sprawie są łamane standardy demokracji.

Decyzje dotyczące komisji, zmiana ich lokalizacji jest na korzyść którejś ze stron politycznego sporu? Czy chodzi o losowe decyzje?

Wygląda na to, że ofiarami padają głównie te miejsca, w których Polacy głosowali przede wszystkim na prawicę, na PiS. Brak komisji w Bostonie, Detroit, mniejsza liczba komisji w Chicago, czy Melbourne może osłabić wynik prawicy. To są miejsca, w których wygrywało PiS. Wiele już w życiu widziałem. Nie do końca mi się chce wierzyć, że to jest przypadek.

Z jakimi reakcjami Polaków żyjących poza granicami się Pan spotyka? Jak oni reagują na te zmiany?

Oni czują się źle, zmiany zostały dokonane poza ich wiedzą, bez pytania ich o jakąkolwiek opinię. Oni dowiedzieli się o zmianach z zarządzeń. Oni kolejny raz zostali potraktowani przedmiotowo, a nie podmiotowo. Obecnie walczą, piszą protesty. Mam protest Kongresu Polonii Amerykańskiej w stanie Illinois, w stanie New Jersey, mam pisma z Australii. Aktywność w tej sprawie widać na wielu portalach społecznościowych. Polakom nie chce się wierzyć, że mamy wybierać Pierwszego Obywatela Rzeczypospolitej, że Bronisław Komorowski mówi wiele o dialogu, o zgodzie, o aktywizacji społecznej, zaś rządząca w Polsce partia ogranicza prawa obywatelskie, utrudnia Polakom wybory. Im mówi się, że mogą głosować korespondencyjnie.

Może jednak za tymi zmianami stoją jakieś racjonalne argumenty? Nie widzi Pan miejsca na dobrą wolę MSZ?

Przyjrzyjmy się zatem oficjalnym tezom dotyczącym motywacji władz. Słyszmy, że likwiduje się komisje, w których Polacy nie głosują. Tymczasem w parafii św. Ferdynanda w Chicago głosowało kilka tysięcy osób. To więcej niż w niejednej komisji w kraju. Słyszymy, że nie ma możliwości zorganizowania większej liczby komisji, choć jest wiele propozycji utworzenia takich komisji bezpłatnie, np. przy kościołach czy polskich misjach. To konsulatu nic by nie kosztowało. Słyszymy, że konsulaty nie mają wystarczającej liczby pracowników. Tyle tylko, że zbyt mała obsada jest wynikiem decyzji politycznych PO. To Platforma cięła etaty. Jednak i to tłumaczenie nie jest prawdziwe, ponieważ np. bardzo mały konsulat w Los Angeles powołał wiele komisji. Mniej niż w poprzednich latach, ale więcej niż np. w Chicago.Argumenty przedstawiane przez rząd są żałosne i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Każdy z nich jest kłamstwem. Mamy do czynienia co najmniej ze złą wolą.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

żródło: wpolityce.pl

Telewizja Republika - komisja wyborcza w SA zlikwidowana