Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
25 stycznia 2015
Czy Polacy nie mają już własnego państwa?
Monika Wiench
Tytuł prezentowanego tutaj tekstu niewiele różni się od pytania, które autorkę głośnego ostatnio filmu dokumentalnego "Tam gdzie da się żyć" - Magdalenę Piejko zainspirowało do zebrania materiałów filmowych i zaprezentowania ich szerokiej publiczności, zarówno w Polsce jak i w kilku krajach europejskich. W wywiadzie, jakiego udzieliła portalowi "blogpres.pl" Magdalena Piejko przyznaje, że nie miała wcześniej żadnego scenariusza, a nawet konkretnego pomysłu na poruszenie tematu polskiej emigracji. Podróżując po Wielkiej Brytanii i Irlandii z gronem znajomych, młodych jak ona osób, w wieku 20-30 lat, często spotykała się z pytaniem, dlaczego aż tylu Polaków wyjeżdża z kraju na stałe. Kiedy jednak ktoś w pewnej miejscowości w Irlandii Północnej, na ulicy, wprost zapytał ją "Czy Wy, Polacy nie macie już własnego państwa?", zdecydowała porozmawiać o tym z młodymi polskimi emigrantami.

Film, o którym mowa, i którego premiera odbyła się w Warszawie 9 grudnia 2014, to prawdziwa historia pokolenia najnowszej polskiej emigracji, zwanej największą polską emigracją współczesnej Europy. Konstrukcja filmu jest prosta - operator filmuje twarze kilku Polaków - emigrantów, reżyser natomiast niczego nie reżyserując zadaje tylko pytanie: "dlaczego wyjechałeś, jak ci tam jest, co dalej?". Film jest więc formą swobodnej rozmowy, w której wypowiadają się na temat swojej decyzji o wyjaździe z kraju osoby z różnych środowisk, z różnym stażem emigracyjnym, od 6 miesiecy do 10 lat. Spotykamy w nim byłego dziennikarza, tłumacza, osoby po studiach, w Polsce bezrobotne lub prowadzące tam wcześniej własną działalność gospodarczą.

Każda z tych osób wyjechała, bo jak twierdzą miała Polski dość. Prawie każda mówi, że "wyjeżdżała po normalność", choć przyznają, że Irladczycy traktują ich różnie, jednak ich zdaniem "zawsze będzie tutaj lepiej w porównaniu do tej sytuacji, jaka jest w Polsce". Zgodnie chwalą uprzejmość w urzędach, łatwość i szybkość załatwiania spraw, dostępność kredytów, "choć tutaj nic nie jest za darmo, tutaj trzeba ciężko pracować" - mówią.

Pytani o to jak widzą sytuację w Polsce, z coraz wiekszą złością, używając nawet wulgarnych słów, odpowiadają do kamery: "Wystarczy codziennie wejść na jakikolwiek portal internetowy i wyczytać o tym, co się tam wyprawia i nikt się do niczego nie przyznaje. Jak w normalnym kraju, gdyby dochodziło do takich rzeczy, do afer do jakich tam, w Polsce dochodzi, to to by po prostu wybuchło. Musi być bunt..." Z żalem podsumowują: "Oni przyznają sobie po 300 tysięcy złotych nagrody, premie, a inni ludzie co?"

Mówią też otwarcie o swojej tęsknocie za Polską. "Nie ma takiego dnia, żebym nie myślał o Polsce. Może to brzmi sentymentalnie, może beznadziejnie, ale nie uciekniesz od tego". "Tęsknię bardzo za Polską, chciałbym tam wrócić i wiem, że wrócę....ale jeszcze nie teraz"- zwierza się jeden z najmłodszych bohaterów filmu, podczas gdy inny ze łzami w oczach przypomina, że choć mają w domu stół wigilijny, "ale nigdy nie ma przy nim dziadka i babci".

Tyle film. Temat najnowszej polskiej emigracji powraca jednak także w prawicowych portalach internetowych, czy w niezależnej prasie, z których wiadomo, iż nigdy na taką skalę Polacy nie opuszczali ojczyzny. Według danych Eurostatu z Polski wyjechało od 2004 roku, czyli od wejścia Polski do Unii Europejskiej, 2,5 miliona osób, co stanowi największy w historii Polski odpływ emigracyjny ludności. Do tego dochodzi liczba 100 tysięcy polskich dzieci, które urodziły się w Wielkiej Brytanii w ostatnich pięciu latach. Katastrofa demograficzna Polski nie jest zauważana przez władze, choć wiadomo, że w chwili obecnej stan populacji w Polsce jest porównywalny z tym z lat 1938-39 i wynosi 36 milionów 490 tysięcy, w tym ponad 200 tysięcy cudzoziemców. Rządzący akceptują tę sytuację, bo to właśnie dzięki emigracji zmniejsza się w Polsce stopa bezrobocia, a od polskich emigrantów napływają do rodzin w Polsce masy pieniędzy.

Ta krótkowzroczna polityka władz powoduje, że w kraju nie robi się nic, aby emigranci wrócili, mimo ogromnego potencjału, jakimi powroty te mogłyby zaowocować. Znajomość języka, funkcjonowania zachodnich instytucji i usług, doświadczenia zdobyte w prowadzeniu businessu, umiejętności przystosowawcze - wszystko to, co mogą przywieźć ze sobą powracający, nie tylko nie interesuje obecnych władz, ale jest im po prostu nie na rękę. Mają przecież swoje stołki, które za wszelką cenę pragną utrzymać dla siebie, rodziny i znajomych.

Cyniczne wypowiedzi "prezydenta Europy wszech czasów" o Polsce jako zielonej wyspie, przedwyborcze obiecanki serwowane przed laty, jak to wkrótce Polacy zaczną wracać do własnego kraju ogólnego dobrobytu i sprawiedliwości społecznej, nigdy nie miały ani nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Były nikczemnym kłamstwem rzucanym w oczy własnemu narodowi, nieprawdopodobną manipulacją. Podobnie jak manipulacją było i nadal jest wciąż powtarzane straszenie Polaków, prowadzenie polityki zagrożenia wojennego, przy jakiejkolwiek próbie domagania się prawdziwej suwerenności, rozkradania państwa i zaprzestania wyprzedaży majątku narodowego, stoczni, transportu, zakładów przemysłowych, a ostatnio kopalń, polskich lasów i gór, niszczenia państwa zarówno przez "swoich" jak i przez obcych. Jest to jednak już osobny temat.

W tym kontekście jakże smutno brzmią słowa piosenki zespołu IRA:
..."Dla tych, co chcieli tu do czegoś dojść bez układów,
dla tych, co chcieli tu osiągnąć coś, nic nie kradnąc,
dla tych, co mieli jakieś plany,
8.15 - Londyn miesiąc wprzód wyprzedany..."

Monika Wiench

Zwiastun filmu & some info

Film i wywiad z reżyserką

Wypychanie młodych za granicę

Emigranci przerywają milczenie: "Grubo ponad pół miliona odsłon pirackich kopii filmu "Tam, gdzie da się żyć" na YouTubie - ten wynik pokazuje, jak mocno poruszył on polskich emigrantów i ich przyjaciół w kraju. Ale pojawiły się też głosy krytyczne: wyjechali z Polski, a teraz wzywają nas do wyjścia na ulice. Uważam je za nieprzemyślane, a kreowanie podziału między Polakami w kraju i na emigracji za skrajnie szkodliwe.

Ledwie "Gazeta Polska" z płytą z filmem "Tam, gdzie da się żyć" zniknęła z kiosków, a już - jak to często bywa - w internecie pojawiły się jego kopie wrzucone przez piratów. A pod nimi - tysiące komentarzy Polaków z całego świata.

Niech piekło pochłonie tych, przez których wyemigrowaliśmy Najmocniejszy był chyba wpis podpisany "Amt Marek", powstały w noc sylwestrową. "Sylwestrowa noc przebojów jak co roku. Tym razem wytrzymałem ponad godzinę. Znowu poleciały łzy... Tęsknota nie puka lecz wali do serca. Łatwo się mówi, że TU lepiej się żyje, że nie ma nawet porównania, że zrobiliśmy to dla dzieci. Ale TU nie ma przyjaciół, to nie tu dorastaliśmy, to nie TU są nasze miejsca do których wracamy myślami.

Cały artykuł P. Lisiewicza znajdziesz na rodaknet.com