Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 października 2014
SCENA 98 WYSTAWIA KITOWICZA
Osiemnastowieczny opis obyczajów bawiąc uczy i ucząc bawi

Miłośnicy polskiej sztuki scenicznej w Perth z ulgą przyjęli wiadomość, że miejscowa grupa teatralna, SCENA 98, skierowała się wreszcie w stronę lżejszego repertuaru. Ich entuzjazm opadł jednak, kiedy zorientowali się, że planowany spektakl to nie Fredro, Mrożek czy Tym, ale utwór osiemnastowiecznego pisarza, Jędrzeja Kitowicza, zatytułowany „Opis obyczajów za panowania Augusta III”. Żądni uzupełnienia wiedzy dowiedzieli się, że Kitowicz specjalizował się w prozie kronikarskiej, która nie od razu kojarzy się z lekką rozrywką. Bardziej obeznani w dziejach Polski nie mogli nie zauważyć, że autor tworzył w okresie poprzedzającym upadek Rzeczypospolitej i rozgrabienie jej przez obce mocarstwa. Ten zbiór faktów podpowiedział niejednemu, że nawet jeśli na przedstawieniu SCENY 98 nie pęknie ze śmiechu, to z pewnością oglądając je nie zmarnuje czasu.

Pokładanych nadziei na zawartość humorystyczną dzieło Kitowicza nie może zawieść, bo „Opis obyczajów” posiada, pośród wielu barwnie opisanych tradycji i zwyczajów, również elementy wskazujące na przekorną postawę autora wobec niepożądanych jego zdaniem zjawisk. Aspekt komizmu, który adaptacja SCENA 98 starała się wychwycić i uwypuklić, bierze się z nastepujących głównych źródeł: nacechowanego ironicznym dystansem sposobu opowiadania autora, jego stronniczosci i uprzedzeń, i z języka, którego archaizm niekiedy zabrzmi zabawnie dla współczesego odbiorcy. Nie omieszkał wykorzystać tych cech reżyser, Tomasz Bujakowski, który z obszernego oryginalnego utworu wybrał cząstkę tekstu, która adekwatnie reprezentuje dzieło, włącznie z jego żartobliwą i pouczająca zawartością.

Rozbawienie i refleksje może wywołać dydaktyzm Kitowicza, któremu, jako osobie duchownej, nie brakło cech stereotypu ówczesnego reprezentanta klasy uprzywilejowanej. Z tą właśnie wyższą, choć nie najwyższą, sferą zwiazane są pochodzące z tamtych czasów porzekadła, takie jak: „Za Króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”, „Szlachcic na zagrodzie, równy wojewodzie” i „Zastaw się, a postaw się”. Któż ze starszego czy średniego pokolenia nie zna tych powiedzeń, wypowiadanych dziś w formie pobłażliwej krytyki pod adresem narodowych przywar, które cechowały schyłkowy okres polskiej państwowości? Tę właśnie saską epokę osiemnastego wieku opisuje z kronikarską pasją Kitowicz, jako wyraz budzącego się wówczas przeświadczenia, że nie można poznać swoich dziejów bez zrozumienia zwyczajów i tradycji. Ten dziejopisarski, dydaktyczny nurt praktykowali rownież tacy współcześni Kitowiczow twórcy i reformatorzy, jak Hugo Kołłątaj i Adam Naruszewicz.


Zabawne elementy zaściankowej tentencyjności autora „Opisu obyczajów” można znaleźć w jego traktowaniu religii katolickiej, w porównaniu z którą inne wyznania opisuje jak większe lub mniejsze wynaturzenia. Śmieszyć i razić może współczesnego czytelnika ksenofobia Kitowicza i brak wyrozumiałości dla obcych poglądów i tradycji. Choć nie popiera prywaty i związanych z nią wypaczeń systemu zarządzania państwem, nie jest zupełnie nieczuły wobec broniącej swoich praw i starającej się dorównać magnatom szlachty. Aczkolwiek nie szczędzi subtelnego ostrza krytyki pod adresem kleru, zachowuje jednak dla tej grupy społecznej, do której sam należy, wyrozumiałość i pobłażliwość. Jeżeli słyszy się w tekście tęsknotę Kitowicza za przemijającymi czasami panowania króla Augusta III Sasa, to z pewnością nie ma w niej pochwały obyczajowych wynaturzeń, które doprowadziły do upadku kraju. Jako zagorzały patriota bolał nad utrata niepodległości, czego wyrazów nie brak w jego twórczości. Chociaż nie szczędził sił i czasu przez swoje dorosłe życie, by saskie zwyczaje opisać i ich pamięć zachować dla potomnych, z pewnością żywił do nich mieszane uczucia.

Ciepłe i wyrozumiałe podejście wyraża Kitowicz wobec klas niższych, takich jak chłopstwo, z jego rubaszną i nierzadko nieprzyzwoitą obyczajowością. Ta tolerancja zalicza się do cech autora, które mogą zaskarbić mu przychylne przyjecie przyzwyczajonych do demokracji współczesnych odbiorców. Sprawiedliwość społeczna była Kitowiczowi droga, co tłumaczy jego wybór kariery, skierowanej w stronę skromnego, niezależnego życia, raczej niż zamożności i władzy. O usposobieniu, które można określić jako postepowe, świadczy też jego testament, w którym anulował długi chłopom w swojej parafii. Jego pielęgnowana przez całe życie pasja, by zostawić po sobie trwałe wspomnienie przyszłym pokoleniom – raczej niż wzbogacić się z pisania dzięki zamożnemu mecenasowi – również wskazuje na cechy charakteru, które w dzisiejszych czasach zalicza się do klasycznych cech postępowego pisarza i humanisty.

W porównaniu do swojego drugiego dzieła historycznego, zatytułowanego „Pamiętniki, czyli Historia polska”, „Opis obyczajów” zasadniczo różni się większym naciskiem na bezstronną obserwację i koncentrację na chwili obecnej, bez prób syntezy czy głębszej analizy. Kitowicz nie trzyma się znanego już wtedy stylu dziejopisarstwa, które daje perspektywiczny obraz opisywanych czasów. Tworząc wizerunek narodowych zwyczajów, wierny na tyle, że na jego podstawie można szyć stroje, gotować potrawy i odtwarzać przebieg trybunałów, Kitowicz jest prawie wyłącznie świadkiem tego, co wydarza się przed jego oczami. Przez to, że autor powstrzymał się od przeintelekualizowania swojego dzieła, „Opis obyczajów” nie jest suchy, ale tętni życiem i skrzy się humorem, i bardziej doceni go przeciętny czytelnik niż klasyczny badacz dziejów.


Niewiele wiadomo o urodzonym w 1728 roku Jędrzeju Kitowiczu, szczególnie o jego wczesnym życiu: ani w jakiej rodzinie się wychował, ani jakie nauki pobrał w młodym wieku. Wiadomo, że wypełniał funkcje sekretarza u opata i referendarza koronnego, Michała Lipskiego. Zajmował się też zarządzaniem dobrami biskupa kujawskiego i późniejszego prymasa, Antoniego Ostrowskiego. Brał udział, po stronie konfederatów, w Konfederacji Barskiej. Na decyzji obrania kariery duchownej, którą podjął w dorosłym wieku, zaważył nie tyle natchniony głos powołania, ile trzeźwe zdanie sobie sprawy z zalet tej drogi życiowej. Jedną z nich była niezależność prowincjonalnego plebana, zapewniająca czas i spokój umysłu, potrzebne do kultywowania rzemiosła pisarskiego, o czym Kitowicz marzył od wczesnej młodości. Swoje plany zawodowe i pragnienia twórcze zrealizował w 1781 roku, kiedy został proboszczem w Rzeczycy, w dzisiejszym województwie łódzkim. Resztę życia poświęcił swojej niestawiającej wielkich wymogów pracy duszpasterskiej i pisaniu. Zmarł w 1804 roku w okolicznościach podkreślających jego status prawdziwego pisarza, to jest w trakcie tworzenia „Opisu obyczajów”, w połowie opisu strojów ludowych na Mazowszu.

Po śmierci Kitowicza rękopis „Opisu obyczajów” dostał się do księgozbioru księży Pijarów w Warszawie, skąd jego fragmenty znalazły drogę między 1818 i 1822 rokiem do „Pamiętnika Warszawskiego” Kazimierza Brodzińskiego. Na ślady utworu Kitowicza można było również natrafić na początku lat trzydziestych dziewiętnastego wieku w twórczości Łukasza Gołębiowskiego. Próbę publikacji całego dzieła podjęła się w 1828 roku biblioteka Czartoryskich w Puławach, do zaniechania czego przyczyniły się wypadki związane z Powstaniem Listopadowym. Kolejnej próby wydania „Opisu obyczajów” podjęto się dekadę później w Poznaniu. Ta niepełna i niekompletna edycja, oparta na odpisie z oryginalnego manuskryptu, zapoczątkowała serię niepełnych wydań, oddalających się od rękopisu, który w tym czasie znajdował się w Paryżu, skąd wrócił w 1876 roku. Wydostał się z zapomnienia na światło dzienne pół wieku później, a jego pełne wydanie ukazało się dopiero w 1951 roku. Natomiast edycja, której egzemplarz trafił do rąk reżysera adaptacji scenicznej w Perth, pojawiła się w 1985 roku. Jest ona rezultatem ponownego odczytania rękopisu i powrotu do oryginalnego języka Kitowicza, włącznie ze sprostowaniem nieścisłości poprzednich edycji i dołączeniem pominiętych opisów.

Obszerne dzieło Jędrzeja Kitowicza w tym wydaniu liczy bez mała 300 stron i składa się z ośmiu części, z których każda zawiera liczne rozdziały, opisujące specyficzne zwyczaje. Z tego obyczajowego fresku Tomasz Bujakowski wybrał do wystawienia na scenie fragmenty zaledwie dziewięciu rozdziałów. W pierwszej scenie, „O wiarach”, dowiadujemy się o śmiesznych dziwactwach rozlicznych niekatolickich wiar, włącznie z protestanckimi luteranizmem i kalwinizmem, do rozkwitu których przyczyniła się saska epoka. Poszerzeniem religijnego tematu jest następna scena „O bractwach pobożnych”, w której widz nie może nie dostrzec komizmu różnego rodzaju bractw i zrzeszeń religijnych. Jak z zauważalną dezaprobatą relacjonuje Kitowicz, z tych zaśmiecających religie „głupstw i nieprzyzwoitości […] zdrożność ludzka wiele do ich świętych ustaw i obowiązków przemieszała.”


W scenie „O Jasełkach” niejeden oglądający przedstawienie westchnie do udramatyzowanych form pastorałek i jasełek, których zaniechano, poprzestając na „nieruchawych”, z uwagi na niegodny świątyni „harmider”, jaki te teatralne spektakle wywoływały w kościołach. Scena „O zabawach domowych” zaskoczy niektórych widzów długim rodowodem zabawy w ciuciubabkę. Daje ona rownież ilustrację saskiego rozprzężenia opisem polowań, zgodnie z regułami których „nikt nie mógł zabraniać polowania sąsiadowi, choćby i zza dziesiątej granicy przybylcowi plądrującemu, po swoich kniejach i polach”. Jako, że zasady łowów najwyraźniej traktowano w tamtych czasach tak liberalnie jak prawa Rzeczypospolitej, nierzadko, jak nadmienia autor, dochodziło przez to do strzelaniny, ludzkich ofiar i procesów.

Choć w scenie „O potrawach i trunkach” Kitowicz przyznaje, że w opisywanych czasach „nie było zbyt wykwintnych potraw”, to jednak te, które wylicza zabrzmią swojsko i podniecą niejednego żyjącego dwa wieki później rodaka. „Bigos z kapustą z różnego mięsiwa kawalcami”, „flaki czasem żółto szafranem zaprawiane” czy „nogi wołowe na zimno z galaretą” Kitowicz wymienia obok innych klasyków polskiej kuchni, takich jak: rosoły, barszcze, wędzonki czy sztuki mięsa. Oczarują również, pomimo odcienia krytyki, słowa o bardziej wykwintnych daniach, jak „zupy białe”, „rosoły delikatne” czy „pasztety przewyborne”, które pojawiły się przez to, że „nacisnęło się do Polski kucharzów Francuzów”. Interesująco zabrzmi też uwaga, że „wina zaś zaczęto używać do potraw”, a rozbawi dezaprobata sposobu jego używania, bowiem, jak zaobserwował Kitowicz, nierzadko tylko część wina trafiła do potrawy, a jego większość „wlał kucharz do gardła”.

Scena „O trunkach i pijatykach” przypomina o staropolskich zwyczajach, co do manier przy spożywaniu alkoholu, z których Kitowicz, ze zrozumiałych dla ówczesnego i współczesnego odbiorcy względów, nie wszystkie pochwala jako godne naśladowania. Rozdział „O sławniejszych pijakach” to dydaktyczny, pełen charakterystycznego autorowi humoru, komentarz pod adresem nadużyć obyczajowych wśród szlachty i kleru. Przedstawienie kończy scena „O Dyngusie”, która iluminuje historię tego wielkanocnego zwyczaju. Autor przyznaje, że nie zna jego pochodzenia, nie zaprzecza jednak jednej z wersji genezy, według której zwyczaj ten bierze swój początek od Żydów, którzy, oburzeni hałaśliwym wielkanocnym świętowaniem chrześcijan, polewali ich z okien wodą. Ta scena zamknęła spektakl, którego punkt kulminacyjny podekscytował widzów, a co niektórych nawet zrosił.

Na ile „Opis obyczajów” bawi, a na ile poucza, musi ocenić jego czytelnik. Co do widzów adaptacji fragmentów utworu Jędrzeja Kitowicza przez SCENĘ 98, to domniemywać należy, że polscy wielbiciele komedii scenicznych i kabaretów w Perth będą musieli jeszcze trochę poczekać na pełne zaspokojenie. Nie zawiedli się zapewne ci, dla których ważne było zetknięcie się twarzą w twarz z dziejami rodzinnego kraju. Niebagatelną zaletą historii, poza przypominaniem ważnych faktów i dat i pobudzaniem ducha patriotyzmu, leży w tym, że pozwala ona lepiej zrozumieć chwilę obecną. Przykładem tej właśnie korzyści z nauki historii jest dzieło Kitowicza. To jak nasi pradziadowie żyli, co ich bawiło, fascynowało i niepokoiło, tłumaczy naszą niejedną współczesną cechę narodową. Lektura „Opisu obyczajów”, do której piszący te słowa zachęca, może pomóc w lepszym zrozumieniu współczesnego polskiego charakteru.

Robert Panasiewicz


Adnotacja

Premiera „Opisu obyczajów” miała miejsce 24 października w sali polskiego ośrodka rzymsko-katolickiego w Maylands. Pozostałe przedstawienia odbędą się w tym samym miejscu 26 i 31 października (zobacz afisz).

Przedstawienie zostało oparte na fragmentach następującej publikacji: Jędrzej Kitowicz, „Opis Obyczajów za panowania Augusta III”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985, ISBN 83-06-02684-5.

Powyższy tekst w znacznej mierze zawdzięcza swoje istniene pouczającemu wstępowi do wydania z 1985 roku, autorstwa Marii Dernałowicz.

Fotografie: Filip Wełna (www.filipwelnaphotography.com).

Zainteresowani lekturą „Opisu obyczajów”, dla których drukowane edycje są niedostępne, mogą skorzystać z wersji elektronicznej na stronie internetowej Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej.


GALERIA