Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
7 czerwca 2012
44 Zjazd Rady Naczelnej (updated)
Fot. Bogumiła Filip

Prezes Rygielski referuje rok pracy
44 Zjazd Rady Naczelnej odbył się 2- czerwca 2011 w Brisbane. Niniejszym publikujemy sprawozdanie Prezesa Rady Naczelnej Polonii Australijskiej za okres od czerwca 2011 do maja 2012.

Szanowni Goście, szanowni Delegaci, szanowni Państwo Rok temu, w Kanberze, zostało wybrane obecne prezydium Rady Naczelnej Polonii Australijskiej. Obejmując funkcję prezesa na jedną kadencję oświadczyłem, że celem moim jest przygotowanie młodszego pokolenia działaczy polonijnych do samodzielnego kierowania Polonią australijską. Dzisiaj pragnę powiedzieć, w jaki sposób dotrzymywałem tej obietnicy w minionym roku.

Uważam, że aby zaktywizować młodych Polaków, konieczne jest wprowadzenie zmian programowych oraz organizacyjnych, które przyciągną do Polonii zorganizowanej więcej młodszych. Nie chodzi o to, aby na nich „polować” i wciskać ich w aktualny program i system, ale raczej o to, by ich zachęcić do przychodzenia z własnymi potrzebami i propozycjami, jak te potrzeby zaspokoić. Inaczej mówiąc. Chodzi o to, aby młodym, utalentowanym ludziom pomóc w zaspokojeniu ich aspiracji artystycznych, naukowych, literackich, turystycznych i innych, w ramach zorganizowanej Polonii. Weźmy przykład organizacji Kosciuszko Heritage Inc. , której celem jest zachowanie nazwy najwyższego wzniesienia kontynentu australijskiego. Realizację tego celu organizacja widzi między innymi poprzez współpracę z Aborygenami, a ściślej poprzez umożliwienie miejscowym Aborygenom, mającym historyczne i emocjonalne związki z Mt Kosciuszko, uczestniczenie w imprezach kulturalnych organizowanych przez Kosciuszko Heritage. Organizacja ta promuje dorobek tubylczych artystów, dotyczący Mt Kosciuszko, w wydawanych przez nią publikacjach i nagraniach. Jest to piękny, oryginalny projekt, realizowany już wiele lat przez licznych młodych Polaków, także nie związanych formalnie z Kosciuszko Heritage. Dostrzegamy wspólnotę celów, cenimy osiągnięcia. Razem możemy zrobić coś ważnego dla Polaków, nie tylko w Australii.

W Zjeździe Rady Naczelnej uczestniczyła Ernestyna Skurjat-Kozek, wieloletnia dyrektorka festiwali kościuszkowskich, prezeska organizacji "Kosciuszko Heritage Inc." dawniej znanej pod nazwą "Fundacja Kulturalna Pulsu Polonii". Swoją działalnością organizacja obejmuje całą Australię i ma członków w różnych stanach.


Rola prezesa, w kontekście przygotowania młodszych kadr, oznacza, że wszyscy członkowie prezydium reprezentują Radę Naczelną, zależnie od charakteru wydarzenia, osobistych kwalifikacji i preferencji. Dużo czasu wszyscy spędzamy wspólnie, dyskutując propozycje wystąpień koleżanek i kolegów oraz współredagując nasze dokumenty. W imieniu prezydium wypowiadał się publicznie wiceprezes RN Leszek Wikarjusz podczas obchodów 140 - lecia polskiego kościoła w Polish Hill River, dr Włodzimierz Wnuk na szczycie Mt Kosciuszko witał uczestników przejścia Szlakiem Strzeleckiego, a Tomasz Prokop reprezentował nas podczas narady w sprawie IV Zjazdu Polonii w Polsce, zorganizowanej przez Radę Polonii Świata w Szczyrku. Ponadto, Radę Naczelną reprezentowali: skarbnik Gosia Adamkiewicz podczas uroczystych obchodów Święta 11 listopada w Ambasadzie RP w Kanberze oraz Leszek Wikarjusz w Melbourne, podczas obchodów 20 - lecia Australijskiego Instytutu Spraw Polskich oraz dorocznego święta sportowego.


Pragnę też dodać, że podczas uroczystego bankietu w Melbourne, z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 – Maja, Radę Naczelną reprezentował honorowy przewodniczący Rady Krzysztof Łańcucki. Podczas obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja w Perth, Radę Reprezentowała Halina Szunejko – członek prezydium. Wszystkim członkom prezydium, przyjmującym honor reprezentowania RN, dziękuję za wzorowe spełnienie tej roli.

Jeśli o mnie chodzi, to razem z wiceprezesem RN Leszkiem Wikarjuszem, uczestniczyłem w prywatnym spotkaniu z panią Jean Dunn, w Brisbane, przed jej nominacją na ambasadora Australii w Polsce. Byłem też dwukrotnie gotów do odlotu do Sydney na rozmowy z przedstawicielami polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ich przyjazd do Australii został dwukrotnie odwołany.

Obecnemu prezydium przypadła w udziale współpraca z kierownictwem PolArt-u w Perth. Mając w pamięci trudności, z jakimi zetknęło się poprzednie prezydium, wobec różnych zdań środowisk w Perth, poprosiłem Tomasza Prokopa, który wzorowo poprowadził festiwal w Hobart, o wejście do składu obecnego prezydium, z głównym zadaniem pełnienia funkcji kompetentnego łącznika między Radą Naczelną a aktualnym Komitetem Organizacyjnym PolArt-u.


Kwota wypracowana przez uczestników PolArt-ów i jego kierownictw należy do PolArt-u, ale znajduje się w powiernictwie Rady Naczelnej, która decyduje o przyznaniu wysokości pożyczki, biorąc pod uwagę zarówno potrzeby konkretnego PolArt-u jak i pamiętając o konieczności zachowania rezerwy, na wypadek, gdyby impreza nie przyniosła zysku. Taka rezerwa umożliwiła zorganizowanie PolArt-u w Brisbane w 2000 r., po wcześniejszych niepowodzeniach finansowych w Melbourne, choć uzyskano tam duże osiągnięcia artystyczne i naukowe.

W roku 2011, uprzednie prezydium przekazało komitetowi organizacyjnemu 30 tys. dol. i obiecało, że następne prezydium przekaże pozostałe na koncie PolArt-u 30 tys. Uznaliśmy, że nie możemy przekazać całkowitych zasobów PolArt-u, nie pozostawiając żadnej rezerwy dla następnego festiwalu. Nasz przedstawiciel prowadził wiele rozmów z organizatorami PolArt-u w Perth, którzy w końcu doszli do wniosku, że dadzą sobie radę bez dalszej pożyczki, mimo faktu, iż przygotowania odbywają się w czasie, kiedy ponadnarodowe machinacje bankowe spowodowały kryzys ekonomiczny, także w Australii. Przedsiębiorstwa australijskie są obecnie w trudniejszej sytuacji ekonomicznej i mniej chętne do sponsorowania festiwalu kultury polonijnej. Komitet organizacyjny w Perth nadrobił nienajlepszy klimat ekonomiczny inwencją, zabiegając skutecznie o wysoką dotację loterii stanowej, a także uzyskując członkostwo Australian Business Art Fundation, co może zaowocować dotacjami ze strony przedsiębiorstw wspierających sztukę, które z tego tytułu otrzymują ulgę podatkową. Na festiwalu w Perth wystąpią również zespoły z Nowej Zelandii. Widzę w tym fragment większego planu, do którego wrócę, kiedy będzie mowa o naszych działaniach na arenie międzynarodowej.

Krótka informacja o aktualnym stanie przygotowań do PolArt-u 2012 w Perth znajduje się w teczkach delegatów. Jest w niej wzmianka o regularnym rozsyłaniu, za pośrednictwem poczty elektronicznej, Komunikatu Komitetu Organizacyjnego. Jeśli ktokolwiek chciałby otrzymywać ten komunikat, to proszę dzisiaj przekazać adres e-mailowy do sekretariatu zjazdu.

Już w grudniu 2006 r. w Hobart rozmawialiśmy z Tomaszem Prokopem na temat rozwiązania problemu, polegającego na tym, że po zakończeniu każdego festiwalu, kierownictwo i uczestnicy rozpraszają się i po jakimś czasie zbierają się w nowej konstelacji. Na początku, szczególnie w mieście, w którym PolArt nie odbywał się przez wiele lat, może zabraknąć doświadczenia, co sprzyja trudnościom i wydłuża czas dochodzenia do rozwiązań już sprawdzonych gdzie indziej. Stąd pomysł, aby w strukturze PolArt-u istniało stałe ciało, stanowiące organ doradczy Rady Naczelnej w sprawach kultury polonijnej, będące jednocześnie organem doradczym lokalnych komitetów PolArt-u. Ciało wyłaniane w demokratyczny sposób przez środowisko PolArt-u, liczące tysiące osób. Programem minimum takiej instytucji byłoby powstrzymanie przed popełnieniem błędów, zarówno przez prezydium Rady Naczelnej, jak i nowo sformowany komitet konkretnego PolArt-u. Program maksimum widziałbym jako wspólną dyskusję stałego komitetu z prezydium Rady Naczelnej, prowadzącą do próby stworzenia głównej koncepcji tematycznej danego PolArt-u, wiążącej się z ważną sprawą dla Polonii, Polski, Australii, a nawet świata. PolArt byłby nadal przeglądem dorobku, ale przy planowaniu z wyprzedzeniem można by ten dorobek ukierunkować. Przy trafnym doborze tematu, odnoszącego się do naszej współczesności i przyszłości, twórcy polonijni mogliby zadziwić Australię. Z perspektywą wypłynięcia na szersze wody.

Zespół w składzie: Barbara Czech, Henryk Kurylewski, Urszula Lang, Tomasz Prokop i Paweł Zając, osoby dobrze znane nie tylko w środowisku PolArt-u, ale i z innych ról polonijnych, przygotował koncepcję powołania stałego ciała PolArt-u, które, w strukturze Rady Naczelnej, miałoby funkcjonować na podobnej zasadzie, jak Komisja Oświatowa Polonii Australijskiej, to znaczy, że PolArt miałby stałego przedstawiciela w prezydium RN. Takie rozwiązanie, oprócz korzyści dla organizatorów PolArt-u, dałoby Radzie Naczelnej lepszy wgląd w młodzieżową kulturę polonijną i całkowite wyeliminowanie wzajemnej nieufności między kierownictwem Polonii australijskiej a młodzieżą artystyczną, jakie czasami w przeszłości dały się odczuć. Ustalenia prezydium RN (z udziałem przedstawiciela PolArt-u), wsparte opinią zjazdu delegatów, tworzyłyby ramę współpracy komitetów organizacyjnych ze stanowymi federacjami, która ograniczałaby pole możliwych manewrów i sporów.


Medal i Dyplom uznania dla Konsula Generalnego Daniela Gromanna przyznane przez Radę Naczelną

Tekst wystąpienia tymczasowego komitetu do Zjazdu Delegatów RN znajduje się w teczkach. Oczekujemy dyskusji i przyjęcia stanowiska w tej sprawie. Jeśli zjazd wypowie się, że należy kontynuować działania w tym kierunku, to trzeba będzie przygotować na następny zjazd propozycję poprawki statutu RN w paragrafie 27, wprowadzając nowy punkt d), lokalizujący przedstawiciela PolArt-u w prezydium Rady. Odpowiednie zmiany będą także konieczne w ramowym statucie PolArtów. Wprowadzenie dodatkowego członka prezydium RN ex officio oznaczałoby zwiększone wydatki (uczestnictwo tej osoby w zjeździe delegatów i przynajmniej raz w roku w stacjonarnym zebraniu prezydium). Zwiększone wydatki proponujemy pokryć, zwiększając składkę członkowską w Radzie Naczelnej. Obecna stawka została uchwalona przez Zjazd w 2001 roku. Jedenaście lat temu.

Na początku tego roku otrzymałem e-mail od wiceprezesa Rady Polonii Świata Heleny Miziniak zapraszający mnie na posiedzenie Rady związane z przygotowaniami do IV Zjazdu Polonii, który odbędzie się w dniach 23-26 sierpnia tego roku. Zjazd miał obejmować głównie tematykę młodzieży oraz szkolnictwa. W gronie prezydium rozważaliśmy, jak Rada Naczelna powinna odnieść się do Zjazdu i kto mógłby najlepiej zaprezentować nasz punkt widzenia na sprawy młodzieży. Ustaliliśmy, że podobnie jak podczas II Zjazdu w 2001 r. i III Zjazdu w 2007 r., Polonia australijska powinna być reprezentowana przez silną delegację, na czele z wiceprezesem Leszkiem Wikarjuszem, dla którego powinno znaleźć się miejsce w prezydium zjazdu, i który powinien zadbać o uczestnictwo przedstawicieli Australii w pracach komisji tematycznych oraz w zespole redagującym postulaty i końcową uchwałę Zjazdu. Ponadto powinien on zaaranżować kontakty członków delegacji z mediami. Dodatkowo, L. Wikarjusz poprowadziłby delegację na spotkania z czołowymi politykami polskimi, którym przedstawiłby informację o osiągnięciach i problemach Poloniii australijskiej. Ita Szymańska brała udział w III Zjeździe Polonii w 2007 r., podczas którego przewodniczyła obradom jednej z sekcji tematycznych. Uważamy, że powinna wykorzystać swoje doświadczenie i talent powtarzając tę rolę podczas najbliższego zjazdu.

Uważamy, że Polonia australijska powinna przedstawić jeden z głównych referatów na Zjeździe, poświęcony młodzieży i zawierający naszą koncepcję przekształcenia zorganizowanej Polonii australijskiej pod kątem potrzeb młodszego pokolenia. Referat tego rodzaju, nawiązujący do PolArt-u, mogliby przygotować wspólnie: Tomasz Prokop oraz Ita Szymańska, mającą duże doświadczenie w przygotowywaniu opracowań dotyczących grup etnicznych, co pozwoliłoby na ujęcie tematu w kontekście polityki australijskiej wobec imigrantów.

W planowaniu naszego udziału w IV Zjeździe oparliśmy się na doświadczeniach poprzednich zjazdów, kiedy to zarówno udział w naradach przygotowawczych jak i uczestnictwo w zjazdach autorów głównych referatów oraz osób prowadzących sesje tematyczne, był finansowany przez Wspólnotę Polską, organizatora zjazdów. Doszliśmy do wniosku, że ten blok naszych życzeń powinien przedstawić Tomasz Prokop, nasz wysłannik na naradę w Szczyrku. Ważne było to, aby uzyskał on dla Australii liczbę mandatów odpowiadającą randze i aktywności Polonii australijskiej, a także przyzwoite limity dla duchowieństwa, naukowców i dziennikarzy. Spisał się doskonale. Organizatorzy wstępnie nie przewidzieli referatu poświęconego młodzieży, więc nasza propozycja spadła im, jak z nieba. Zwiększono planowaną liczbę mandatów dla Australii. Tomasz zauważył, że jeden mandat dla Nowej Zelandii, to chyba zbyt mało. Organizatorzy zwiększyli przydział dla Nowej Zelandii do dwóch mandatów i przekazali je ...Australii. Oczywiście, oddamy co nie nasze. Jesteśmy w tej sprawie w kontakcie z naszym odpowiednikiem w Nowej Zelandii.


Kwiaty dla Prezesa Federacji Wiktoriańskiej z okazji jego urodzin, które przypadły na dzień przez Zjazdem RN

W dniach 15 -17 czerwca odbędzie się kolejna narada organizatorów zjazdu, tym razem w Wilnie i jesteśmy zaproszeni do uczestniczenia w niej. Tym razem zamierzaliśmy wydelegować wiceprezesa, aby organizatorzy widzieli, że jest nas więcej, a także w celu nawiązania osobistych kontaktów z osobami, które będą tworzyły prezydium zjazdu. Ponieważ jednak nie wygląda na to, aby Wspólnota Polska kwapiła się do zwrócenia kosztów podróży do Polski, więc zapytałem prezesa Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych Tadeusza Pilata, jak się ta sprawa przedstawia. Odpisał mi, że sami się tym martwią, wiedząc że po przekazaniu 70% dotychczasowych funduszów polonijnych z Senatu do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Wspólnocie Polskiej brakuje środków (Senat finansuje Wspólnotę). I tak oto może się okazać, że po tym transferze będziemy musieli radykalnie ograniczyć nasze ambicje, jeśli chodzi o wpływ Australii na kształt zjazdu, a kto wie, czy i sam zjazd nie zostanie znacznie zredukowany, zarówno pod względem liczebności uczestników, czasu trwania jak i strony merytorycznej.

Przypomnę, że w 2000 r. zostałem zaproszony na kilkudniową naradę poświęconą planowanemu zjazdowi. Celem narady było ustalenie głównej tematyki zjazdu i ramowego programu. Całkowity koszt narady, włącznie z podróżami uczestników, poniosła Wspólnota Polska. W roku 2001 mój przejazd do Polski na II Zjazd Polonii pokryła Wspólnota Polska, ponieważ opracowałem jeden z głównych referatów tematycznych. Ówczesna wiceprezes Rady Lucyna Artymiuk pojechała do Polski z wystawą na temat emigracji, za co otrzymała częściowy zwrot kosztów podróży. Ponadto została dofinansowana w kwocie 500 dol. z funduszów Rady Naczelnej. Podobną dotację otrzymali również ówcześni członkowie prezydium RN Zbigniew Sudułł i Jacek Cholewski. Kierując się tym doświadczeniem mieliśmy uzasadniony powód, aby zaplanować pokrycie całkowitych kosztów podróży na zjazd wiceprezesa oraz dofinansowanie w kwocie tysiąca dol. dla członków prezydium wybierających się na zjazd prywatnie. Jak do tej pory, nikt nie wyraził chęci skorzystania z tej opcji. Zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy udzielić dotacji osobom z poza prezydium, które mogłyby wzbogacić obrady zjazdu, ale w obecnej sytuacji finansowej nie wiemy, czy będziemy w stanie pokryć koszty związane z dotychczasowymi zobowiązaniami. Raczej na pewno nie będzie nas stać na wydelegowanie przedstawiciela na naradę w Wilnie.

Już dwukrotnie wspomniałem Nową Zelandię i tu muszę nieco cofnąć się w czasie. Otóż na początku obecnego tysiąclecia, ówczesny członek prezydium RN Jerzy Krajewski przedstawił nam prezesa Koła Sybiraków w Nowej Zelandii, który jednocześnie był konsulem honorowym w tym kraju, informując że Koło Sybiraków jest największą i najważniejszą organizacją polonijną w kraju Maorysów, i że praktycznie jego prezes reprezentuje całą Polonię nowozelandzką. Prezes był poważnym, o dużej kulturze człowiekiem, interesował się współpracą z Polonią australijską i w ten sposób powstała Rada Naczelna Polonii Australijskiej i Nowozelandzkiej.

Zmieniliśmy statut i firmówkę. Przedstawiciel Nowej Zelandii brał udział w zjazdach Rady Naczelnej i zebraniach prezydium RN. Jakieś dwa lata później uczestniczyłem w obiedzie parafialnym przy parafii na Bowen Hills, kiedy podszedł do mnie człowiek, którego nie znałem, i zapytał publicznie, na jakiej podstawie Nowa Zelandia została przyłączona do Australii, bo on jest działaczem polonijnym w tym kraju i nic o tym nie wie. Od tego momentu zainteresowanie Nową Zelandią w RN zaczęło wygasać, a po moim odejściu z funkcji prezesa Rady podjęto decyzję o wyeliminowaniu Nowej Zelandii ze statutu. Tym niemniej, jeszcze w czerwcu ubiegłego roku Nowa Zelandia figurowała na firmówce i witrynie Rady. Poprawiliśmy wszystko, zgodnie ze statutem.

Musiałem przedstawić ten rachunek sumienia, tym bardziej, że niemal natychmiast po wykonaniu tych poprawek zaczęliśmy się zastanawiać, czy idea wspólnoty z naszymi ziomkami za Morzem Tasmana, nie byłaby słuszniejsza, w przeciwieństwie do metody, jaką dekadę temu, próbowaliśmy wdrażać. I oto przypadkiem wiceprezes, podczas swojej prywatnej wizyty w Nowej Zelandii, poznał dwie osoby z kierownictwa dwóch różnych organizacji, które wyraziły swe zainteresowanie współpracą z Australią. Nieco później dowiedzieliśmy się, że w PolArcie w Perth wystąpią nowozelandzkie zespoły folklorystyczne. A może utalentowani muzycy z Auckland czy Christchurch będą zainteresowani wystąpieniem w Konkursie im. Ewy Malewicz? Nasze polonijne media czasami publikują pseudo reportaże z Nowej Zelandii, pisane przez Polaków z Polski, którzy do tego kraju wpadli na kilka dni. Nie wnoszą one niczego nowego. Myślę, że naszym mediom polonijnym powinniśmy zasugerować kontatkty z odpowiednikami w Nowej Zelandii. Można też pomyśleć o wymianie audycji radiowych.

W takim klimacie Tomasz Prokop podwaja liczbę mandatów dla Nowej Zelandii na zjazd w Polsce, w porównaniu do planów. Podczas zjazdu Polonii odbywają się wizyty kurtuazyjne delegacji organizacji polonijnych u prezydenta, prymasa, marszałka senatu i ministra spraw zagranicznych. Skorzystają z tych kontaktów jedynie przedstawiciele najważniejszych organizacji, do których zalicza się Rada Naczelna Polonii Australijskiej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby do tego rodzaju wizyt nie dołączyć przedstawiciela Nowej Zelandii, który samodzielnie nie miałby na nie dużych szans.

Zmierzam do tego, że współpraca organizacji polonijnych; austalijskich i nowozelandzkich, może mieć użyteczny, naturalny charakter. I na tej bazie można doprowadzić do szerokiej akceptacji naszej wspólnoty, korzystnej dla obu stron. Zbliżenie oparte na potrzebach i zainteresowaniach byłoby zgodne z generalną koncepcją odmłodzenia Polonii. Otrzymaliśmy dobrą wiadomość z banku Commonwealth, dotyczącą spadku po panu Januszu Franckiewiczu, który przeznaczył dotację dla Rady Naczelnej w wysokości 105 tys. dol. Nie czuliśmy się upoważnieni do dysponowania tymi pieniędzmi, przed przedstawieniem propozycji zagospodarowania tej kwoty i uzyskaniem akceptacji Zjazdu. Podstawowym założeniem jest nasze przekonanie, że w przypadku otrzymania jakiegokolwiek spadku, powinniśmy stworzyć fundusz wieczysty imienia ofiarodawcy, zapewniający mu pamięć następnych pokoleń polonijnych.

Proponujemy więc stworzenie Funduszu im. Janusza Franckiewicza. Fundusz ten powinien przetrwać wiele lat w nominalnej kwocie, a więc można będzie korzystać tylko i wyłącznie z procentu. Przy obecnych stopach oprocentowania na kontach terminowych (4-5%) wynosi to około 4 – 5 tys. dol. rocznie.

Planujemy wydanie kolejnego biuletynu Rady Naczelnej (informacja w teczkach), tym razem poświęconego kościołowi i muzeum w Polish Hill River, zgodnie z deklaracją wiceprezesa, złożoną podczas uroczystości 140. lecia kościoła. Kilka lat temu rozważaliśmy wydanie biuletynu poświęconego ludziom, takim jak pani Malewicz oraz panowie Bieńkowski, Blum, Franckiewicz i Szupryczyński, którzy część swego majątku zapisali w testamencie Polonii australijskiej. Byłaby to ponadto zachęta dla innych osób, nieposiadających krewnych, do pozostawienia części swego dorobku przyszłym pokoleniom imigrantów polskich. Jest to temat nadal aktualny. Proponujemy przeznaczyć procent z zysków Funduszu Janusza Franckiewicza na nasze publikacje. Gdyby udało się uzyskać częściowe dofinansowanie wydawnictw z innego źródła, to resztówkę procentu można by potraktować jako fundusz interwencyjny, w nagłych, nieplanowanych sytuacjach.

W teczkach delegatów znajdą państwo list profesora Jana Pakulskiego, prezesa Australijskiego Instytutu Spraw Polskich, który, zaproszony do udziału w zjeździe, wyjaśnia że nie może tego uczynić ze względu na sesję egzaminacyjną na uniwersytecie, życzy nam owocnych obrad, a także przekazuje dwie refleksje dotyczące Polonii, które mogą wzbogacić nasze obrady.

Na zakończenie sprawy najtrudniejsze. Ostatnio wpłynęły do nas dwie skargi, które przekazaliśmy Komisji Arbitrażowej. W pierwszym przypadku miał miał miejsce konflikt wewnątrz organizacji członkowskiej. Gdyby sztywno trzymać się naszego statutu, to takiego przypadku on nie przewiduje. Mieliśmy jednak problem z podjęciem decyzji, kogo zaakceptować jako przedstawiciela organizacji na dzisiejszym zjeździe. Uważaliśmy, że nie posiadamy uprawnień do rozstrzygania sporów. Wydaje nam się, że tego rozdzaju przypadek powinien być wymieniony w zakresie zadań Komisji Arbitrażowej, jako punkt (b), w paragrafie 37. Statutu Rady Naczelnej.

W drugim przypadku miał miejsce konflikt między dwiema organizacjami członkowskimi Rady Naczelnej. Obie należą do Rady bezpośrednio i nie ma między nimi zależności organizacyjnej. Jednakże we władzach słabszej liczebnie organizacji pełnią funkcje osoby związane z organizacją silniejszą i, według organizacji słabszej, próbują nią manipulować. Organizacja słabsza zarzuca silniejszej, że ta postępuje niezgodnie ze statutem Rady Naczelnej. Komisja Arbitrażowa przedstawi swoje ustalenia zgodnie z porządkiem dziennym zjazdu.

Konflikty tego rodzaju uszczuplają budżet Rady Naczelnej, ponieważ w przypadku, gdy Komisja Arbitrażowa nie posiada przedstawiciela w danym mieście i musi zbadać sytuację lokalnie, koszty przejazdu musi pokryć Rada Naczelna. Jest jeszcze jeden problem, o którym delegaci powinni wiedzieć. Jak większość z nas pamięta, podczas poprzedniego zjazdu prezes Federacji Organizacji Polskich w Nowej Południowej Walii, zachował się zagadkowo, redukując rozmiary swej organizacji, i – w konsekwentncji - liczbę madatów, do jednej trzeciej liczby deklarowanej w poprzednich latach. Zdecydował się na udział w wyborach an prezesa RN, a przed samym głosowaniem wycofał się, mówiąc, że nie widzi szans na wybór i a’priori skrytykował dobór kandydatów.

Ze względu na rozmiar i aktywność Polonii w Nowej Południowej Walii kontaktowałem się kilkakrotnie w ciągu roku z prezesem Krajewskim proponując mu obsadzenie wakatu w prezydium RN. Za każdym razem odmawiał. Także „nie wyraził zgody”, aby ktokolwiek z działaczy pełniących funkcję w Federacji wykorzystał ten wakat. Wydaje mi się, że nie można takiej sytuacji tolerować i należy wspólnie rozważyć możliwe rozwiązania.

Tuż przed zjazdem otrzymaliśmy list od pani Wandy Horky, sekretarza Rady Naczelnej w poprzedniej kadencji, która elegancko nie popiera decyzji prezydium, dotyczącej permanentnego współfinansowania przyjazdów artystów polskich do Australii. Pragnę wyjaśnić, że poprzednie prezydium przekazało 3 tys. zł. z Funduszu Malewicz na Konkurs Szopenowski i zastrzegło, że w informacjach konkursowych dotyczących sponsorów ma być wyłącznie wymieniona Rada Naczelna. Nam się wydaje, że sponsorem była raczaj pani Malewicz, której imię i czyn powinniśmy popularyzować. Poprzednie prezydium wystąpiło również do Fundacji Bluma o dotację na własną działalność, która to kwota, razem z wymienionymi trzema tysiącami, została wydana na przyjazd do Australii pianisty z Polski. Poprzednie Prezydium zobowiązało się do kontynuowania tego wsparcia w przyszłości.

Pomijając fakt, że pieniędzy nam brakuje na własny, polonijny program, uważam za absolutnie niewłaściwe cedowanie jakichkolwiek zobowiązań finansowych następnemu prezydium RN. Mam też wątpliwość, czy promocja kultury polskiej, zawarta w naszym statucie, ma polegać na finansowaniu artystów z Polski. Zawsze rozumiałem, że chodzi o popieranie polonijnych inicjatyw, co nie obejmowało wsparcia finansowego, ponieważ środki RN przeznaczone są na inne cele. Zgodnie z sugestią pani Wandy Horky, udzielimy konkursowi moralnego wsparcia.

Dziękuję Państwu za uwagę.
Janusz Rygielski
Brisbane, 2 czerwca 2012 r.

PP: Więcej materiałów ze Zjazdu RN już wkrótce. Zapraszamy.