Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
22 stycznia 2007
Pocztówka, nie tylko teatralna, z Pol-Art w Hobart 2006
Jolanta Szewczyk i Bogumił Drozdowski
Hobart to malowniczo położona stolica Tasmanii otoczona z jednej strony majestatyczną górą Wellington, a z drugiej płaskowyżem sięgającym dużej zatoki. Jest to drugie po Sydney najstarsze miasto w Australii, również założone jako kolonia karna.

Własnie miastu Hobart, po raz pierwszy, przypadło w zaszczycie być gospodarzem festiwalu polskiej sztuki “Pol-Art 2006”.

Grudniowy Hobart przywitał miłosników Melpomeny i Talii w dzień Bożego Narodzenia zimnym wichrem i deszczem ale nastroje w grupie teatralnej były zupełnie przeciwne do warunków atmosferycznych: rozgorączkowane, pełne oczekiwania połączonego z lekką obawą i tremą.


27 grudnia 2006 “Playhouse Theatre”, mimo swiątecznych urlopów, ożył juz od wczesnych godzin przedpołudniowych. Krzątali się tam ‘Teatr Fantazja” i ‘Zespół Razem” z Sydney przygotowując scenę na godz. 19.30 do przedstawienia pt: “Divertimento zmieszane po raz drugi” z tekstami Jeremiego Przybory i muzyka Jerzego Wasowskiego.

“Divertimento zmieszane” jest przedstawieniem-kompozycją dwóch niezależnych częsci: pierwsza to “Dwóch mężczyzn idzie drogą służbową” i druga “Mezszczyzna do wzięcia”. Obie częsci są satyrą na biurokracje, układy i układziki w tworzących się i obrastających w przysłowiowe pióra warstwach społecznych administracji państwowych przedsiębiorstw lat 60-ych Polski Ludowej.A całość jest okraszona piosenkami z “Kabaretu starszych panów” łącznie z finałową “Starsi panowie dwaj”, a wszystkie wykonane przez wokalistów “Zespołu Razem”.


“Divertimento zmieszane po raz drugi”, tak naprawdę, zmieszane było po raz czwarty, albowiem cztery razy wystawiano już tę sztukę i za każdym razem niektóre role obsadzane były przez innych aktorów, co utwierdzić tylko mogło dyrektora artystycznego “Teatru Fantazja” Joannę Borkowską-Surucić o uniwersalności jej aktorów.

W przygotowaniu sceny pomagał również vice-prezes Hobartowskiego Pol-Art-u Pan Marek Czernecki użyczając mebli z własnego domu, a kierownictwo “Playhouse Theatre” otworzyło dla nas drzwi magazynu z dekoracjami mówiac; bierzcie wszysko co może wam się przydać. I wzięliśmy. I Bóg zapłać im za to!

Ochy i achy padały z ust aktorów, a powód ku temu był oczywisty; “Playhouse Theatre” jest bardzo starym bo prawie 150-cio letnim budynkiem; jest prawdziwym teatrem z wielką sceną, kontrolowanym naświetleniem i udźwiękowieniem, z 330-toma wygodnymi, wykładanymi czerwonym aksamitem fotelami i nawet z barem. Jest w nim ta szczególna atmosfera dawnych lat, powiew tajemniczości i dawnego splendoru. Marzeniem każdego aktora amatora jest wystapić na scenie prawdziwego teatru i dla niektórych aktorów było to po raz pierwszy w życiu.


Nie wiem, czy zrobiła to atmosfera miejsca czy też poczucie tworzenia malutkiej cegiełki historii polskiej sztuki ale “Teatr Fantazja” i “Zespół Razem” wykreowali przedstawienie godne profesjonalnego teatru, nagradzane szczerym smiechem i gromkimi brawami przez wypelnioną prawie po brzegi widownie, widownie w większosci dorastajacą po okresie o którym traktuje przedstawienie.

I to był chyba najniższy ukłon w stronę autorów i wykonawców “Divertimenta zmieszanego”

Oczywiście wszystko było uwiecznione na DVD pod profesjonalnym okiem wybitnego polskiego reżysera (i scenarzysty) Jerzego Domaradzkiego.

Uważam, że przedstawienie “Diwertimento zmieszane po raz drugi" było właściwym wyborem na festiwal sztuki polskiej i że spełniło swoje i widzów oczekiwania to znaczy bawiło i uczyło z obustronną satysfakcją. I w tymże nastroju “sprzątaliśmy” scenę i wracaliśmy do hotelu.

Wszystko to byłoby zbyt cukierkowe, gdyby na festiwal sztuki polskiej przyjechały tylko teatry, ale w czasie trwania festiwalu i po jego zakończeniu miało się silne, zupełnie przeciwne wrażenie, a mianowicie że na festywalu nie było nikogo więcej oprócz zwolenników muzy Terpsychory.

Oczywiście, że fajnie jest od czasu do czasu “na ludowo”, od czasu do czasu “hop siup dana, dana” ale czy tylko to potrafimy robić najlepiej?!

O ile wiem muz jest 13, chyba że ta jedna ma duże muskuły i szerokie łokcie lub też może organizatorzy Pol-Art(ów) nie chcą wchodzić w bliższe kontakty z innymi muzami.

Każda grupa artystyczna, czy to profesjonalna czy amatorska, ma swoich liderów, którzy wiodą grupę poprzez góry, a nawet i doliny, ale ważne, że we właściwym kierunku, uważam że “Teatr Fantazja” jest wyjątkowym szczęściarzem, bo ma takich liderów aż dwóch; prezesa teatru Pana Stanisława Mikołajskiego i dyrektora artystycznego i zarazem reżysera Panią Joannę Borkowską-Surucić.

Teatr jest im niezmiernie wdzięczny za zmysł organizatorski, mądrość i wyrozumiałość.

Byli, widzieli i przeżywali Jolanta Szewczyk i Bogumił Drozdowski