Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
15 wrzesnia 2006
Rozmowa z tłumaczką "Waltizng Matilda" - Elą Gepfert
Ernestyna Skurjat - Kozek

Ernestyna Skurjat – Kozek – Łączymy się telefonicznie z Katowicami. Serdecznie witam szefową Śląskiego Klubu Fantastyki panią Elę Gepfert .

Elżbieta Gepfert – Witam wszystkich również bardzo serdecznie.

ESK – Niedawno umieściliśmy w magazynie internetowym Polonii Australijskiej „Pulsie Polonii” nagranie „Waltzing Matilda” śpiewanej po polsku. To pani przełożyła ten tekst na polski. Proszę powiedzieć, przy jakiej okazji doszło do tłumaczenia naszego australijskiego „prawie hymnu”.

Posłuchajcie Matyldę po polsku. Matylda

EG –Mój mąż, Piotr Cholewa właśnie tłumaczył książkę Terry’ego Pratchetta „Ostatni kontynent”. Jest tam taki fragment bardzo silnie związany z „Matyldą”. Mag, jeden z bohaterów książki, miał dokładnie takie przygody, jak ów swagman z piosenki „Waltzing Matilda”.

Mąż zastanawiał się, czy polski czytelnik łatwo odcyfruje aluzje do tej pięknej piosenki Banjo Patersona. Rozważał zrobienie przypisu, o czym jest ta piosenka, ale ja powiedziałam: -Po co masz zrobić przypis, lepiej znaleźć tłumaczenie Matyldy na polski. Na to Piotr, że nie ma polskiego przekładu, więc ja się zaoferowałam, że poszukam, popytam. Pytałam znajomych anglistów, szukałam w sieci, potem szukałam w Australii, wśród Polonii, znalazłam informacje o Patersonie na stronie internetowej Chrisa Deji. Napisałam do niego, ale odpisał, że w ogólne nie wie o żadnym tłumaczeniu. Strasznie się zdumiałam i mówię do męża: - Piotrusiu, to może ja to przetłumaczę...

... Miałam tremę, bo ta stara i piękna pieśń jest naszpikowana słownictwem typowym dla waszego kontynentu, nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Wyszło jednak w miarę dobrze. Wtedy zaproszono nas do Warszawy i w takim dużym Traffic Club odbyła się promocja książki „Ostatni Kontynent”; mój mąż opowiadał wtedy o tych australijskich nawiązaniach, po czym wystąpił nasz na szybko zwołany zespół czyli Jakub Ćwiek przebrany za Crocodile Dundee, Maciej Korzeniewski i Piotr w kapeluszach z korkami, jak to widać na rysunkach Kidby'ego, który robił ilustracje do „Ostatniego Kontynentu”. A ja byłam przebrana za owieczkę...


Ela Gepfert w towarzystwie dwóch fanów twórczości Terry'ego Pratchetta,przebranych za postacie z powieści "Ostatni bohater".

... Następnie przedstawiliśmy żartobliwy filmik, który z tekstem angielskim ilustruje, o czym jest ta piosenka. Był to filmik kręcony amatorsko w naszym własnym domu i w klubie. Na zielonym prześcieradle animowałam na nitkach owieczkę, koleżanka dodała przepiękny rysunek billabonga... Dosyć licznie zgromadzeni czytelnicy Pratchetta serdecznie śmiali się z naszych występów i z naszego filmu...

Oglądnij rewelacyjny filmik "Waltzing Matilda" zrealizowany przez grupę "Słudzy Metatrona". (12MB - prosimy o cierpliwość. Ponadto należy mieć zainstalowany kodek xvid .)

...I wtedy jakoś się głośniej o tym zrobiło. Poprosiłam więc moją przyjaciółkę Urszulę Ćwiek, która teraz bawi dwójkę dzieciaczków, ale kiedyś śpiewała w chórze, i razem z jej mężem Jakubem i przyjacielem Januszem Lewiczem zrobili aranżację i nagrali mi "Matyldę" po polsku...

... I „Matylda” trafiła do Australii, bardzo się z tego cieszę, bo dostajemy od was bardzo miłe maile i wszyscy pytają, czy mogą umieścić naszą Matyldę na swoich stronach, lub puścić ją w radiu gdzieś w Perth, w miejscach, które są dla mnie absolutnie egzotyczne. Bardzo się cieszę, że poświęciliśmy na to trochę czasu, bo teraz mamy bardzo dużo satysfakcji.

ESK – Pani Elu, jak własnymi słowy opowiedziałaby pani akcję „Matyldy” i w ogóle co to takiego waltzing matilda?

EG – Mam nadzieję, że prawidłowo odczytałam całe australijskie słownictwo , a więc chodzi tu o pewnego rodzaju włóczęgę poszukujacego pracy, który z tobołkiem-matyldą wędruje przez Australię... zatrzymuje się przy brzegu wodnego stawu, tu napotyka owieczkę, którą postanawia złapać, wsadza ją więc do tobołka-matyldy...I wtedy zjawiają się: właściciel owieczki oraz jacyś jakby policjanci odszukujący zaginione zwierzęta i złodziei. Próbują go złapać, ale on się nie daje, tylko wybiera wolność to znaczy topi się w billabongu czyli w tym wodnym stawie czy odnodze rzeki. Tak więc jest to opowieść jest o tym, jak zwycięża wolny duch australijskiego włóczęgi. To zrozumiałe, bo Australijczycy przez wiele lat byli pod panowaniem angielskim i ten wolnościowy duch Australii unoszący się nad billabongiem mówi o wolności.

ESK - Tak jest! Wybrał wolność, wolny duch australijski nie dał się zaaresztować. Widzę, że świetnie pani zna całą tę interpretację, brawo, bo nawet przeciętny Australijczyk nie zawsze wie, o co chodzi w tej piosence i co to takiego Matylda. Ja przyznam, że z wielkim zainteresowaniem obejrzałam strony internetowe National Library of Australia. A teraz pytanie. Mówi się o licznych odniesieniach książki Pratchetta „Ostatni kontynent” , (którą pani mąż przetłumaczył) do Australii, o jakie odniesienia tu chodzi?


Wierny tłumacz Terry Pratchetta, Piotr Cholewa (klęczy).Obok stoi słynny twórca "Świata dysku" Foto: Sławomir Brudny

EG - To jest książka z dużego cyklu o świecie dysku. Pratchett jest przewspaniałym człowiekiem, który parodiuje nasz świat w magicznym będący w kształcie dysku, w którym statki naprawdę znikają za horyzontem. Ten świat leży na grzbietach czterech słoni , a słonie stoją na skorupie olbrzymiego zółwia, który płynie przez przetrzeń kosmiczną. Na tym świecie znajduje się kontynent jeszcze mało poznany, i zarazem dziwny, gdzie nie pada deszcz i gdzie żyją dziwne zwierzęta...

... Jeden z bohaterów próbuje się dowiedzieć, jakie zwierzeta są groźne w Australii, przepraszam, w krainie XXXX . Wzywa on magicznie księgę ze spisem tej całej groźnej fauny i tu spada na niego tona książek, więc twierdzi, że nie tędy droga... Prosi zatem o spis zwierząt, które nie są groźne. Wtedy pojawia się jedna malutka karteczka, na której jest napisane: niektóre owce...

...i tak mniej więcej zaczyna się ta książka. Potem jest mag Rencewind, który wędruje przez Australię i ma masę różnych przygód, spotyka kogoś w rodzaju Mad Maxa i kogoś w rodzaju Priscilli - księżniczki pustyni, siedzi nad billabongiem i wtedy przychodzi ta owieczka. Potem, uciekając, trafia do budynku, gdzie wystawiają musicale i opery,i budynek wygląda jak rozpakowane pudełko chusteczek. W końcu łapią go i osadzają w więzieniu, gdzie zobaczy wyryte litery blaszanego Neda Kelly...

...Tak więc tam jest całe mnóstwo odniesień do popkultury, do przeszłości Australii, do fauny i flory, do kainy, gdzie mało przytomne misie spadają z drzew...Myślę, że ta przepiękna książka powstała po którejś z podróży Pratchetta do Australii. On jest niezwykle bystrym obserwatorem rzeczywistości i przepięknie potrafi odtworzyć to, co widzi i przełożyć na treści fantastyczne. Podobnie było z podróżą do naszego kraju, do Polski , gdzie jadł różne bardzo tłuste rzeczy...


Polscy czytelnicy książek T. Pratchetta stali w kolejce po autografy po 3 godziny. Foto Sławomir Brudny

ESK - Toście go wzieli na dietę Kwaśniewskiego?!

EG – Ha ha...Nie, po prostu zabraliśmy go do "iejskiej chaty" na wiejskie jadło, dostał pierogi z mięsem polane tłuszczem ze skwarkami i echo tego pojawiło się w książce, która niebawem ukaże się w Polsce pt "5ty Elefant”. Będzie to książka o tym, jak to w dawnych czasach, gdy świat był jeszcze bardzo młody, spadł na dysk piąty słoń (jeden z tych, które go podtrzymują) i stąd się wzięły kopalnie tłuszczu na Górze Smaltzberg. Tam też znajdą się nawiązania, że kiełbasa, którą spożywa bohater, jest zrobiona z mięsa, a nie z tektury...

ESK - Z tego wynika, że pan Prachett to facet z wielkim poczuciem humoru!

EG – Och, to jest cudowna osoba! Niesamowity , wspaniały jako człowiek. Mój mąż, który też ma wielkie poczucie humoru, bardzo sobie ceni twórczość Pratchetta. Przetłumaczył już ponad 20 jego książek, plus różne dodatki plus naukę świata dysku czyli książki popularno-naukowe pisane przez dwóch matermatyków i Pratchetta, które przybliżają powstanie naszego świata jako experyment magów. Serdecznie polecam te lekturę, ale przede wszystkim polecam „Ostatni kontynent”.


Tłumacz Piotr Cholewa podczas "Discworldconu" wraz z matematykiem, prof. Jackiem Cohenem, jednym z dwóch popularyzatorów nauki (drugi to Ian Stewart).

ESK - Oczywiście mam zamiar spopularyzować ten tom w Australii. Chciałam jeszcze o coś zapytać. Pani mąż, matematyk, był adiunktem na Uniwersytecie Śląskim. Co sprawiło, że rzucił pracę naukową?

EG - Mąż działał na uczelni i równolegle tłumaczył książki, jego pierwszy przekład ukazał się w 1985 roku. Jednak uczelnia rządzi się swoimi prawami, mąż w którymś momencie musiał wybrać: czy poświęcić się pracy naukowej i zrobić habilitację, czy poświęcić się tłumaczeniom...

ESK - A skąd znał angielski na tyle, żeby się zabrać za tłumaczenia?

EG - Uczył się angielskiego w szkole średnieji na studiach, w czasie wakacji spędzał po 3 miesiące w Anglii. Mój mąż jest niezwykłą osoba, cokolwiek robi , robi na dobrym poziomie. Jak kiedyś jeździł na nartach, to startował w akademickich mistrzostwach Polski, jak kiedyś grał w brydża, to jeździł na zawody brydżowe, niczego nie zostawia na poziomie amatorskim. Tak samo z tłumaczeniami: zajął się kształtowaniem słowa i stał się na tyle cenionym tłumaczem, że w roku 1995 Stowarzyszenie Tłumaczy Polskich – po stworzeniu nowej kategorii, nagrody w dziedzinie literatury popularnej - przyznało Piotrowi tę pierwszą nagrodę za przekład „ Koloru magii” Terry Pratchetta.

ESK – Gratulujemy.

EG - Chwalę się jego osiągnięciami, staram się pomagać, wspierać go. Jestem pierwszą redaktorką wszystkich tekstów, które ukazują się w jego tłumaczeniu dla wydawnictwa „Prószyński i Spółka”. Wspaniała to współpraca, wspaniałe wydawnictwo. Piotr tłumaczy dla tego wydawnictwa od czasu „Koloru magii”, dzięki temu tkwi głęboko w tym cyklu, zna całość. Niestety, czasem wydawnictwa zlecają tłumaczenia cyklu jednego autora różnym ludziom i w efekcie powstają rozbieżności między tomami... A tak jest jeden styl...

ESK - Pani Elu, w Polsce czytelnictwo trochę spada. Zastanawia mnie, czy jesteście państwo w stanie utrzymać się z tłumaczeń męża?

EG - Ja też tłumaczę, troszeczkę się dokładam. Mamy trzypokojowe mieszkanko i bardzo stary samochód, ale nie narzekamy. Jak zdołamy coś odłożyć, to zaraz gdzieś się wyrywamy. W ubiegłym roku byliśmy na światowym konwencie science-fiction w Glasgow. W tym roku to ja dostałam zaproszenie na konwent świata dysku w Hinckley niedaleko Coventry, poświęcony twórczości Pratchetta. Na takie wyprawy nas na szczęście stać. Być może gdybyśmy tak nie jeździli, nie kupowali tylu książek, to bylibyśmy bogatsi, ale człowiek musi dokonywać wyborów. A nasz wybór jest taki, że lubimy się włóczyć, spotykać ludzi, którzy mają takie same zainteresowania, lubimy uprawiać takie szaleństwa trochę ponad stan. Nic dziwnego, że moja rodzina uważa, że zamiast włóczyć się po jakichś konwentach, powinniśmy zrobić wreszcie remont łazienki....

ESK - Ale przynajmniej robicie to, co kochacie i pewnie wielu ludzi wam tego zazdrości!

EG - Wie pani, mamy niezależną pracę, nie wisi nad nami żaden kierownik działu, który wyznacza, kiedy możemy iść na urlop, czy każe nam zostawać po godzinach. Jednak pracujemy bardzo solidnie, jak mamy termin oddania pracy, to staramy się go dotrzymać. Jak mówiłam, ja też tłumaczę, ale tylko bajki dla dzieci, kryminały,romanse - łatwiejsze rzeczy, natomiast Piotr tłumaczy science fiction, takie przyszłościowe, operuje nowosłowiem. Jak czegoś nie wiem, to zawsze mam w mężu ostoję. Czasem się smieję, że mam taki słownik o najszybszym czasie dostępu, bo jak czegoś nie wiem, to pytam: - Piotrusiu, jak to jest?

ESK - Dobrze jest mieć taki „słownik”!

EG – Piotr jest naprawdę wspaniały.

ESK – Zatem prowadzicie życie interesujące i szczęśliwe.

EG - Do tego dochodzi praca w Klubie Fantastyki, co sprawia, że mamy mnóstwo przyjaciół. Oboje należymy do klubu już 25 lat. Za 3 tygodnie organizujemy obchody 25- lecia.

ESK - Gratulacje dla czytelników ze Śląska, z tego wynika, że przed 25 lat ich ta fantastyka rajcowała!

EG - Przez klub przewinęło się w tym czasie ponad 2 tysiące młodych ludzi, którzy już zdobyli wspaniałe wykształcenie, wysokie stanowiska , działają, mają własne firmy. To cudowne, że pod koniec miesiąca spotkamy się na tych uroczystościach.

ESK – Może za parę tygodni zadzwonię i się dowiem, jak te uroczystości przebiegły.

EG - Bardzo proszę... Klub dorobił się wielu członków np. dzięki Telewizji Katowice i audycji prowadzonej przez Jerzego Łuczaka „Poza Ziemią” w 1985 r. Zapraszano członków naszego klubu, by opowiadali o różnych książkach, i tak kolega Andrzej Kowalski opowiadał o Tolkienie. W ten sposób zachęcił masę osób, więc nic dziwnego, że tolkienowska sekcja działa niezwykle prężnie od ponad 20 lat.

ESK – Dzięki serdeczne, pani Elu i do usłyszenia po jubileuszu.


Australijscy "swaggies". Ze zbiorów National Library of Australia

Mnóstwo ciekawostek na temat "Matyldy"
znajdziesz na stronie internetowej
National Library of Australia. Polecamy!

Kliknij tutaj

I tak zakończyła się nasza rozmowa telefoniczna. W godzinę póżniej dostałam maila od Pani Eli.Tyle jeszcze miała do opowiedzenia!

"Pani Ernestyno, rozgadalam sie o Klubie, gdyz jestem naprawdę dumna, ze naleze do tej organizacji. Od dwoch lat nasz Klub ma status organizacji pozytku publicznego. Dzialamy na rzecz czytelnictwa i kultury na Ślasku, organizujemy od 14 lat seminaria literackie, które skupiaja literaturoznawcow, pisarzy, tłumaczy i wydawcow. A jednoczesnie wciaz w klubie są młodzi ludzie - z gimnazjum, liceum i sporo studentów. Organizujemy spotkania z pisarzami, promocje ksiazek, spotkania o mandze i anime, czyli o popkulturze Japonii, mamy amatorska grupe teatralna "Słudzy Metatrona", ktora prowadzi mlody pisarz Jakub Ćwiek, maz Urszuli...

www.carpenoctem.pl/cwiek/index.html

Organizujemy festyny dla dzieci, zabawy, mamy grupe tancow dawnych "Lorien". Tanczymy (ja też!) np. podczas turniejow rycerskich - w ubieglym roku zwyciezylismy turniej tanca dawnego na zamku w Ogrodziencu. Załączam jedną fotkę: nasza najmłodsza tancerka, pierwsza z lewej, miala wtedy 10 lat, najstarszy tancerz, lat 40. Jezeli ja wystepuje, to jeszcze bardziej zawyzam srednia wieku zespolu.


Grupa Tańców Dawnych LORIEN

Mamy grupe literacka, ktora prowadzi mloda pisarka, Anna Kańtoch...

pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Kantoch

...grupe gier planszowych i figurkowych, wspomniana juz w rozmowie sekcje tolkienowska, znaną w swiecie jako Polish Tolkien Society. Wydajemy przepiekne pismo tolkienowskie "Aiglos"

aiglos.tolkien.com.pl

Zartobliwy filmik, czyli ilustracja do Waltzing Matildy, powstal dzieki Jakubowi Ćwiekowi. To byl jego pomysl i on rezyserowal. Piotr filmowal i montowal obraz, a ja zadbalam o wszelkie rekwizyty, przebrania i wszystko co potrzebne do nakrecenia filmu. Rysunki do filmu wykonala Joanna Petruczenko, studenka kulturoznawstwa Uniwersytetu Ślaskiego i Akademii Sztuk Pieknych.

Tu mozna zobaczyć jej prace: cydienne.deviantart.com

O klubie i wspanialych mlodych ludziach, z ktorymi przyjaznimy sie i pracujemy, moglabym naprawde mowic godzinami. Jest nas prawie 160 osób.

Przepraszam, że zarzucilam Panią linkami do roznych stron, ale nie moglam sie powstrzymac przed pokazaniem Pani choc odrobine jaką mamy wspaniala mlodziez. Wspomniała Pani o spadajacym czytelnictwie. Mysle, ze nie jest tak zle, skoro powstaja caly czas wydawnictwa, ktore w dodatku drukuja mlodych polskich autorow piszacych fantastyke. Musza na tym zarabiac, skoro wydaja, wiec ktos te ksiazki kupuje, a fantastyka interesuje sie w duzej czesci mlodziez.

Jednak ksiazki w Polsce sa zbyt drogie. Powoli osiagaja cene ksiazek angielskich, a przeciez nie zarabiamy tyle, ile w Wielkiej Brytanii. Poglad na czytelnictwo wsrod mlodziezy mam jednak spaczony, gdyz obracam sie w srodowisku mlodziezy czytajacej, bo tylko tacy zjawiaja sie w klubie. Posiadamy w swojej siedzibie biblioteke, ktora liczy około 4 tys. ksiazek, a takze komiksy i czasopisma.

Cala dzialalnosc klubu (łacznie z prowadzeniem biblioteki czy ksiegowoscią) prowadzona jest spolecznie. Nikt w klubie nie pobiera za prace zadnego wynagrodzenia, a skladki czlonkow przeznaczone sa przede wszystkich na czynsz, swiatlo, poczte, telefon i inne wydatki pozwalajace utrzymac nasza siedzibe (89 metrow kw.)

(...)

Moja rodzina nie pochodzi ze Śląska, ojciec - nieżyjący już od kilkunastu lat - był z rzeszowszczyzny. Mama jest rodowitą Lwowianką. Ale ja urodziłam się już tutaj, zżyłam z tym miastem, które w ciągu ostatnich dziesięciu lat przestało być zadymione, zakurzone i brudne.

Wiele starych zakładów ciężkiego przemysłu zostało pozamykanych, jako nierentowne. Te bogatsze zmuszono przepisami do założenia filtrów na kominy i przejścia na bardziej wydajne technologie produkcji, a mniej szkodliwe dla środowiska. Spod warstwy szarego brudu wyłaniają się kolejno odnawiane w mieście cudne kamieniczki z początku XX wieku. Miasto rozważa przebudowę Rynku miasta, debatuje się w regionalnej prasie o modernizacji dworca PKP szpecącego teraz centrum. Katowickie Rondo jest w trakcie przebudowy pod trasę średnicową, łączącą od północy główne miasta Górnego Śląska. Skończono wielką inwestycję - czyli budowę odcinka autostrady A4, która przebiega południową stroną GOP-u i teraz łączy już Legnicę i Wrocław z Krakowem, a w przyszłości ma przeciąć południową Polskę od wschodniej do zachodniej granicy.

A Ślązacy, ci rdzenni, są pracowici, szczerzy - czasem do bólu - i bardzo serdeczni.

Pozdrawiam
Ela Gepfert


Oryginał nut "Matyldy" w National Library of Australia

"WALTZING MATILDA" PO POLSKU W TŁUMACZENIU ELI GEPFERT

Raz włóczęga wesół, obok stawu sobie siadł
Śpiewał tak i czekał, aż w puszce woda zacznie wrzeć
'Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?'
Hej na włóczęgę, ech na włóczęgę
Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?
Śpiewał tak i czekał, aż w puszce woda zacznie wrzeć
'Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?'


Ze zbiorów National Library of Australia

Nagle owca przyszła, w stawie wody napić się
Skoczył więc ku niej, szybki niczym myśl
Śpiewał tak, wpychając owieczkę w stary worek swój
'Czy zechcesz ze mną wyruszyć już dziś?'
Hej na włóczęgę, ech na włóczęgę
Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?
Śpiewał tak, wpychając owieczkę w stary worek swój
'Czy zechcesz ze mną wyruszyć już dziś?'

Wtem przybył właściciel na rasowym koniu swym
za nim trzej łowcy, każdy jak ten ryś
'Czyja jest ta owca, którą w starym worku masz?'
'Ktoś chyba z nami wyruszy już dziś'
Hej na włóczęgę, ech na włóczęgę
Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?
'Czyja jest ta owca, którą w starym worku masz?'
'Ktoś chyba z nami wyruszy już dziś'


Ze zbiorów National Library of Australia

Skoczył więc włóczęga, w wodną stawu opadł toń
I krzyknął 'żywym nie chcę z wami iść'
Duch wciąż tu spoczywa, a w stawie czasem słychać głos
'Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?'
Hej na włóczęgę, ech na włóczęgę
Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?
Duch wciąż tu spoczywa, a w stawie czasem słychać głos
'Kto zechce ze mną wyruszyć już dziś?'

Chcesz posłuchać "Matyldy" granej na listku eukaliptusa?
Kliknij tutaj i wybierz trzecie "download" od góry.