Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
15 kwietnia 2023
Konkurs Strzeleckiego - Sylwetki Jurorów (3)
Uta Przyboś, poetka i malarka

Uta Przyboś-Christiaens.Córka znakomitego poety Juliana Przybosia. Malarka i poetka. Zaczęła studiować matematykę, ale ukończyła malarstwo: najpierw w Brukseli, w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, potem w Warszawie na wydziale malarstwa w pracowni prof. Stefana Gierowskiego. Specjalizacja dodatkowa – rzeźba. (Za projekt pomnika Wielkiej Księżnej Charlotte w Luksemburgu dostała wyróżnienie). W latach w latach 1984 – 1994 mieszkała w Brukseli.

Maluje cykle prac między innymi „Odejścia”, „Konie Apokalipsy”, „Ikonostas Krymski”, „I ching”. Stosuje różne techniki, głównie olej, pastele olejne, tusze. Stworzyła też książki unikatowe, ulotne rzeźby itp. Wystawiała w Polsce i zagranicą. Jej prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce, Belgii, Anglii i Luksemburgu. W latach dziewięćdziesiątych współpracowała z poznańskim „Arkuszem” , w którym publikowała recenzje z wystaw i wywiady.

Od 2004 roku pisze wiersze.Debiutowała w „Odrze”. Publikowała w wielu pismach ogólnopolskich. Autorka ośmiu tomów poetyckich. Ostatni: „Jakoby”.

O WIERSZACH I OBRAZKACH czyli jak było z powstaniem "Wierszy i obrazków", w których pojawiłam się jako mimowolna współautorka

Każde dziecko lubi rysować. Rysując jest w historii, którą rysuje, przeżywa ją, jest w świecie, który tworzy. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych w Polsce były dostępne tylko kredki marnej jakości i farby plakatowe, które po wyschnięciu traciły kolor.

Moi rodzice z zagranicznej podróży przywieźli mi flamastry. Co to była za radość! Mocne barwy, które nie bladły! Rysowałam ciesząc się kolorem. Miałam już powyżej dziesięciu lat – robiłam jeszcze dziecięce obrazki, ale pojawiły się też zamaszyste rysunki, które dawały mi przyjemność samą formą i kolorem.

Taty wiersze powstały częściowo z obserwacji mowy dziecka dla „miłodźwięku” jak napisał, ale nie tylko, sporo napisano o tych późnych wierszach poety, więc nie będę tu więcej o nich opowiadać. Kilka napisał dla moich starszych sióstr, ale późne ojcostwo (miał 55 lat jak się urodziłam) dało mu widać taką radość, że zdecydował się abym została wymieniona jako „współautorka”.

Oboje rodzice wybierali obrazki (moja mama była malarką) i prosili abym je zatytułowała. Dziecięcy okres twórczości samoistnie zakończył się koło dwunastego roku życia, a książka ukazała się jak byłam już czternastoletnim podlotkiem i nie wiadomo dlaczego trochę wstydziłam się, że moja dziecięca twórczość ukaże się drukiem.

„Wiersze i obrazki” trafiły do taty 6 października 1970 roku w piękny słoneczny dzień. Powiedział mi, że jest to książka, z której jest najbardziej dumny. Potem poszedł na Zjazd Tłumaczy. Siedział w prezydium, zmarł na oczach wszystkich.

Później długo prawie nic nie rysowałam. Zaczęłam studiować matematykę, ale malarstwo wróciło, a sporo później przyszła też poezja. Teraz piszę wiersze i maluję obrazy.



Martwa otchłań
przerażenia ostatecznego
rozwiera się w nocy nad czaszką.
Mroźna cisza czarnej pustki
lat świetlnych
ogłusza.

Jeszcze czepiam się kontaktu,
książki,
szklanki herbaty,
chwilowej ciepłoty innych…

Jak swoje metr siedemdziesiąt dwa
pięćdziesiąt siedem kilo,
lat góra pewno z osiemdziesiąt
z nieskończonością zmierzyć?
Jak przelotność:
ciepły podmuch wiatru w liściach,
zapach siana, smak szarlotki
tchnąć w kwaśny pot umierania?

Czy uda się zmiażdżyć ogrom
w maleńkie ziarenko grozy,
a w ciemności cień od wahania
dostrzec?

Dalej jasność.