Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
18 sierpnia 2020
Ostatnie dni Strzeleckiego (8) Sawer głównym spadkobiercą
Ernestyna Skurjat-Kozek

Dzisiaj zajmiemy sie kolejnym fragmentem Testamentu Strzeleckiego, który dotyczy głównie wykonawcy testamentu Johna Lamba Sawera, będącego jednocześnie dziedzicem całej fortuny. Omówimy też zapis na rzecz służących.
PO TRZECIE. Zapisuję memu wiernemu służącemu Panu Henry Stokes’owi sumę jednego tysiąca funtów (wolną od podatku) do jego absolutnej dyspozycji, do wypłacenia w ciągu miesiąca od mej śmierci; jemu też zapisuję całą moją odzież oraz bieliznę, łóżko oraz pościel. Pozostałym służącym, którzy w chwili mojej śmierci pobierali roczną pensję zapisuję niniejszym po dwieście funtów.

PO CZWARTE. Wykonawcą testamentu i prawnym spadkobiercą mej fortuny ustanawiam mego znakomitego przyjaciela Pana Johna Lamba Sarver ‘a, pracownika firmy Messrs Charles Devaux and Co. znajdującej się przy King William Street nr 52.

PO PIĄTE. Całe pozostałe mienie cokolwiek by to nie było, moje meble, książki, zastawę, obrazy , konie i powozy, a także wszelkie kwoty, jakie mi się należą w chwili mojej smierci oraz cokolwiek zostanie wpłacone przez Comissioners for the Reduction of the National Debt; również moje akcje i udziały, fundusze i papiery wartościowe, jakie ostaną się po ich sprzedaży i po uregulowaniu moich zobowiązań; również jakikolwiek majątek ruchomy i nieruchomy, znajdujący się w posiadaniu, bądź oczekiwany, czy w trakcie postępowania- wszystko to pozostawiam, daruję i zapisuję Panu Johnowi Lambowi Sarver dla jego wyłącznej korzyści i pożytku.

PO SZÓSTE. Niniejszym zobowiązuję mojego znakomitego przyjaciela, Pana Johna Lamba Sawera, mego głównego spadkobiercę i wykonawcę testamentu, aby spalił wszystkie moje papiery, rękopisy, notatki, świstki, memoranda i dzienniki, a także listy do mnie adresowane; jednocześnie nakazuję, aby wydatki na mój pogrzeb ograniczył do minimum i aby w żadnym przypadku nie pozwolił na postawienie pomnika, kamienia nagrobnego z mym nazwiskiem, ani innego znaku chrześcijańskiego, czy pogańskiego na oznaczenie miejsca mego spoczynku. Gdyż śmierć jest zapomnieniem, czas niczego nie szanuje, grób z odrobiną na nim murawy, pomijany przez wszystkich, jest najbardziej logicznym i pożądanym.


Pierwsza strona rękopisu Testamentu P.E. Strzeleckiego

Niestety, nie zachowała się poprzednia wersja testamentu sporządzonego w 1870 roku, zatem wiemy tylko o dwóch zmianach, jakich dokonano na niecałe 3 dni przed śmiercią. Wiadomo, że wyrzucono zapis na rzecz bratowej w Polsce oraz na rzecz admirała George’a Greya. Czego dowiadujemy się z tego fragmentu testamentu? Wierny kamerdyner Henry Stokes dostaje – jak na służącego – sporą sumę tysiąca funtów. Z takimi pieniędzmi Stokes mógłby przeżyć co najmniej dwa lata na takim lordowskim poziomie jak żył Strzelecki. Dla porównania: z takimi zasobami w Polsce sędziwa bratowa Strzeleckiego mogłaby w luksusie przeżyć 4 lata lub i więcej, zależnie od przelicznika waluty i kosztów utrzymania w prowincjonalnym mieście; praktycznie rzecz biorąc mogłaby mieć byt zapewniony aż do śmierci. Chciałoby się podkreślić, że bratowa była tu podwójna przegraną. W chwili śmierci szwagra Edmunda Karolina Raczyńska-Strzelecka straciła rentę, jaką wczesniej dostawała z Londynu, na dodatek pozbawiono ją nagle tysiąca funtów zapisanych w poprzednim testamencie.

Stokes prócz tysiąca funtów dostaje lordowską odzież oraz łoże z pościelą. Z tego wynikałoby, że Stokes nie należał do zamożnych. Tym bardziej zastanawia, że w porównaniu do innych służących dostaje pięć razy więcej pieniędzy, niż oni. Służąca (która zapewne gotowała i sprzątała) dostała w prezencie zaledwie 200 funtów i ani drobiazgu na pamiątke po swym panu. Podobnie dwaj inni służący – zapewne woźnica i koniuszy. Dlaczego Stokes – sądząc po wyróżnieniu - był postacią ważniejszą od reszty? Czy dlatego, że najdłużej pracował? Czy dlatego, że w styczniu 1868 roku ocalił mienie pana przed złodziejaszkiem? Czy dlatego, że służył wiernie? Czy też dlatego, że był najbardziej wtajemniczonym w sprawy swego pana? Był nie tylko kamerdynerem, ale też w pewnym sensie koordynatorem, czy nawet sekretarzem, znającym w zasadzie każdy krok swego pana...

Czy był „tylko” kamerdynerem, czy odgrywał jeszcze jakąś inną rolę? Swego czasu snuto domysły, że był agentem brytyjskim zatrudnionym do śledzenia Strzeleckiego – obcokrajowca. Odegrał też rolę cerbera, bowiem w ostatnich dniach życia Strzeleckiego nikogo nie wpuszczał do chorego (nie wiemy, czy sam tak zadecydował, czy też ktoś „z wysoka” tak mu nakazał?). Nawet nie wiadomo, czy wpuszczono pielęgniarkę, która mogła wesprzeć cierpiącego morfiną. Stokes trwał przy chorym dzień i noc (bez odpoczynku i posiłku?). Był obecny przy jego śmierci, on jeden wie, jak wyglądały ostatnie chwile konającego. To on sporządził akt zgonu. To on wpuścił premiera Gladstona, który życzył sobie obejrzeć zwłoki Sir Edmunda. Najwierniejszy sługa – czy może członek mafii?

W zasadzie jedyną sobą, która swobodnie spotykała się ze Strzeleckim w tych ostatnich dniach był spadkobierca John Lamb Sarver.[Prawidłowa pisownia jego nazwiska to SAWER. Nazwisko Sarver błędnie odczytano z testamentowego manuskryptu]. Sawer widywał się ze Strzeleckim pod koniec września, zapewne już było wiadomo, że stan jest beznadziejny. We czwartek 2 października Sawer dostał polecenie, aby zmienić testament wg poprawek wskazanych przez Strzeleckiego. Nową wersję przyniósł następnego dnia – 3 października. Nie jest jasne, czy wraz z nim pojawili się dwaj swiadkowie do podświadczenia podpisu na testamencie (prawdopodobnie uczynili to oni w innym terminie). W piątek 3 października wieczorem pojawił się premier Gladstone (jemu było wolno?), który odbył ze Strzeleckim półgodzinną rozmowę pożegnalną.Wiadomo, że chorego odwiedził też magnat i polityk Thomson Hankey, ale nie wiemy, którego dnia (jemu też było wolno?). Co się działo w sobotę i niedzielę nie wiemy. Krewni mieli informacje, że konającego chciał odwiedzić arcybiskup Manning, ale go nie wpuszczono. A w nocy z niedzieli na poniedziałek Strzelecki zmarł.

W książce L. Paszkowskiego czytamy, że Strzelecki posiadał a handsome gallery of paintings. W zapisach na rzecz lady Herbert oraz Thomsona Hankeya nie ma mowy o darowaniu obrazów, Strzelecki prosi tylko swych arystokratycznych przyjaciół, aby z jego zbiorów wybrali sobie przez niego wykonane rysunki (i książki), które im się spodobają. A co z obrazami?! Drapiąc się w głowę byłam gotowa uwierzyć, że termin drawings oznacza również „obrazy”. Na szczęście wczytałam się w testament (akapit PO PIĄTE) i tam widzę , że furniture, books, plate, pictures, a więc także obrazy zostały zapisane Sawerowi.Krótko mówiąc, oprócz odzieży i pościeli (przekazanych Stokesowi) oraz cennych pamiątek irlandzkich (zapisanych Herbertowej i Hankeyowi), a także książek i rysunków (wybranych przez Herbertową i Hankeya) WSZYSTKO INNE, majątek ruchomy i nieruchomy przechodziły w ręce Sawera.

Kim był Sawer? Był wyższej rangi urzędnikiem bankowym, zatrudnionym w firmie Messrs Devaux and Co. Była to znana w Londynie firma braci Francuzów, Charlesa i Alexandra Devaux, z którymi Strzelecki był zaprzyjaźniony od początku [1843], adres ich firmy podawał ludziom jako swój stały i pewny adres kontaktowy. Można powiedzieć, że ulica King William nr 62 była jego pierwszą londyńską przystanią.Często tam „zawijał”. Lokował tam swoje pieniądze, robił z Sawerem różne interesy, zasięgał rad ekspertów. Z braćmi Devaux Strzelecki się przyjaźnił; Sawer był zapewnie w randze kolegi. Można mniemać, że Strzelecki znał w zaprzyjażnionej firmie prawie wszystkich pracowników, w tym Matthew Uzielli, który u braci Devaux zrobił błyskawiczną karierę: od gryzipiórka (z pensją 7 szylingów tygodniowo) po wicedyrektora – taki był zdolny! Nie wiemy, od jakiego stanowiska zaczynał Sawer , w ówczesnej prasie wymienia sie go jako audytora i wykonawcę testamentów. W póżniejszych latach Sawer figuruje jako sekretarz albo członek zarządu, czyli w randze dyrektora i to nie w jednej jedynej firmie, ale w różnych innych kompaniach zakładanych przez braci Devaux.

Można się domyslać, że Sawer był z braćmi Devaux w dość zażyłych stosunkach i był blisko ze społecznością francuską, wniosek taki nasuwa mi się z racji notatki prasowej (Pall Mall Gazette, 29 May 1872), że jego syn John Charles poślubił pannę Louisę Delvalle, córkę pana I. Delvalle, sąsiada z tej samej dzielnicy Stoke Newington.Z innej notatki prasowej (West Surrey Times, 12 August 1871) wynika, że pan I.Devalle był jednym z dyrektorów firmy West Surrey Water Company. Jest udokumentowane, że John Lamb Sawer był wykonawcą testamentów Alexandra Devaux (1870), a potem Strzeleckiego (1873).. Sawer przeżył zarówno braci Devaux, jak i Strzeleckiego. Zmarł w wieku 66 lat 20 stycznia 1881 roku. Z prostego rachunku wynika, że Sawer urodził się w 1814 roku. W roku 1843, kiedy poznał Strzeleckiego, miał prawie 30 lat, a więc zapewne już od kilku lat pracował zawodowo. Być może już wcześniej zatrudniał go u siebie Charles Devaux, wiadomo bowiem, że firma powstała ok. 1820 r. Można zaryzykować twierdzenie, że Sawera uważano za uczciwego, bardzo zdolnego, zaufanego i wiernego firmie pracownika.

I chyba tak było, ale my – z racji testamentowych kontrowersji - czujemy się zobowiązani szukać dziury w całym. Akapit "Po piąte" może jest typowym, konwencjonalnym sformułowaniem w odniesieniu do głównego spadkobiercy, który jest jednocześnie wykonawca testamentu. Ale w kontekście akapitu "Po szóste", gdzie pada nakaz "wszystko natychmiast spalić" powstają pytania, czy nie powstało tu wielkie pole do fałszerstwa i manipulacji. Sawer jako wykonawca testamentu może ze swoimi majętnościami (meblami, polisami itp) uczynić co zdechce, sprzedać, rozdać, pomnożyć...Oficjalnie wysokość spadku określono na (under) 10 tysięcy funtów.Ale skoro cała dokumentacja zostaje spalona, to skąd mamy wiedzieć, jaki był naprawdę stan majątkowy Strzeleckiego? Może o duuuużo większy? Może Sawer dostaje 100 funtów za swoje usługi, a resztę - na dodatek nieopodatkowaną? - oddaje "mafii"? I kto ma go kontrolować? Papiery spalone, a wielcy bossowie, czyli bracia Devaux już nie żyją, Charles zmarł w 1868 roku, Alexander w 1870, a firma przeszła w ręce członków zarządu, ponieważ obaj synowie Aleksandra byli jeszcze niepełnoletni, a współwłaścicielami mogli zostać dopiero po ukończeniu 25 lat.

Być może testament był indeed sfałszowany... Ale jeśli tak, to zadajmy sobie pytanie, KTO go sfałszował? Agent kamerdyner na spółkę z Sawerem, szczwanym lisem i specem od finansowych supełków? Czy też Sawer był tylko pionkiem w cudzej grze, nakręcanym przez jakieś Bardzo Wysokie Osobistości? Ale o co tym Osobistościom mogło chodzić, o te marne 10 tysięcy funtów? Co mamy zrobić, aby odpowiedzieć sobie na te pytania? Musimy po prostu drążyć dalej i cierpliwie "prześwietlać" świat, w którym funkcjonował Strzelecki.

Wkrótce - prezentacja kolejnych fragmentów testamentu i reakcja krewnych w Polsce.

Link do poprzedniego odcinka - o Herbertach i wojnie krymskiej